Kontrolka akumulatora to pewne kłopoty. Nie ignoruj jej, bo możesz wracać do domu pieszo
Kontrolka w kształcie akumulatora, zwana także kontrolką ładowania, to jedna z tych lampek, które na desce rozdzielczej wywołują szybki skok ciśnienia u każdego kierowcy. I słusznie.

Choć sam akumulator nie jest urządzeniem, które potrafi nagle „wybuchnąć” albo spalić silnik na popiół, to zapalenie się tej kontrolki sygnalizuje poważny problem - z ładowaniem. A bez ładowania daleko nie zajedziesz, chyba że poruszasz się na co dzień Mercedesem W123 z dieslem.
Ale po kolei. Jak w ogóle działa układ elektryczny w aucie?
Akumulator zapewnia energię potrzebną do rozruchu silnika i zasilania elektroniki, zanim silnik zacznie pracować samodzielnie. W trakcie jazdy jego rolę przejmuje alternator - to on dostarcza prąd do wszystkich odbiorników i jednocześnie doładowuje akumulator. Jeśli alternator przestanie działać (albo zerwie się pasek, który go napędza), to samochód jedzie dalej, ale zużywa prąd zgromadzony w akumulatorze. A kiedy akumulator się rozładuje - silnik zgaśnie i nie da się ponownie uruchomić.
Co więc robić, gdy podczas jazdy zapali się kontrolka akumulatora?
Przede wszystkim: nie panikować. Zorientuj się, czy nie zniknął pasek wielorowkowy (bądź klinowy w starszych silnikach). Jeśli tak, możesz stracić nie tylko ładowanie, ale też np. wspomaganie kierownicy.
Co do zasady, jeśli nie podróżujesz starym dieslem, to prawdopodobnie będziesz musiał przerwać podróż. Oczywiście jeśli do celu brakuje ci np. paru kilometrów, to można spróbować je pokonać, ale jeśli np. 50 czy 100 - nie ma takiej opcji, nawet jeśli wyłączysz wszelkie możliwe odbiorniki prądu poza silnikiem. Lepiej wtedy skierować się do najbliższego warsztatu... lub na parking, z którego samochód będzie można odholować bądź zabrać lawetą.
Weź pod uwagę, że choć kontrolka przedstawia akumulator, to problem zwykle dotyczy innych elementów układu elektrycznego - np. alternatora, regulatora napięcia (zwróć uwagę, czy kontrolka nie świeci słabiej lub mocniej niż zwykle) czy właśnie uszkodzonego paska. Bagatelizowanie tego sygnału to proszenie się o przygodę z lawetą - i oczywiście w najmniej odpowiednim momencie.
Warto też przy uruchamianiu auta przyjrzeć się, gdzie w ogóle ta kontrolka się znajduje
Nie powinno to być trudne, bo na zapłonie powinna się zaświecać (i gasnąć po uruchomieniu silnika). Rzadko bo rzadko, ale zdarzają się samochody, gdzie kontrolka akumulatora jest bardzo słabo widoczna. Idealnym przykładem jest tu Hyundai Elantra poprzedniej generacji, w którym obudowa kolumny kierownicy niemal całkowicie zasłania tę kontrolkę niższym kierowcom - znakomity projekt, nie ma co.
Ogólnie rzecz biorąc, nie ma się jednak co stresować na zapas. Są gorsze awarie, jak choćby rozbieganie silnika Diesla...
fot. Andy Armstrong, Flickr.com