O krok od tragedii. Refleks kierowcy ciężarówki uratował dwa życia
Niektóre media stwierdziły, że to cud, że ten wypadek nie okazał się wypadkiem śmiertelnym. Inni natomiast słusznie zauważyli, że żadnego cudu tutaj nie było, a dwie osoby podróżujące Kią zawdzięczają swoje życie refleksowi kierowcy samochodu ciężarowego.

Co dokładnie się stało? Z niewyjaśnionych na razie przyczyn samochód osobowy na prostym odcinku DK17 zjechał na przeciwny pas. Prędkość raczej nie wskazuje na to, że było to wyprzedzanie (choć w tym miejscu nie było ono zabronione), z kolei brak jakiejkolwiek reakcji na widoczny raczej z daleka samochód ciężarowy jadący z naprzeciwka sugeruje tym bardziej, że nie był to manewr wykonany świadomie (według policji uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi). Nie było tu ani próby powrotu na właściwy pas, ani nie zapaliły się światła stopu.
Całe zdarzenie mogło zakończyć się tragicznie, bo w czołowym zderzeniu osobówki z wielotonowym autem ciężarowym szanse na przeżycie są bliskie zeru, co zresztą potwierdzają chociażby ostatnie tego typu wypadki. Tutaj jednak kierowca samochodu ciężarowego popisał się naprawdę nieprzeciętnym refleksem i w ostatniej chwili udało mu się przynajmniej częściowo uciec na pobocze. Całą sytuację udało się zresztą zarejestrować na wideorejestratorze jednego ze świadków zdarzenia:
Ostatecznie nikt nie został poważnie ranny - nawet pomimo tego, że na nagraniu sytuacja wygląda dramatycznie. Poza uszkodzeniem pojazdów, które zablokowało drogę krajową na długie godziny, udało się uniknąć większych strat.
Kierujący Kią miał przy tym podwójne szczęście, bo akurat na tym odcinku DK występowało pobocze, więc kierowca samochodu ciężarowego miał gdzie uciekać. Niestety w dalszym ciągu można znaleźć miejsca, gdzie takiego pobocza nie ma - przykładowo na DK94, gdzie niedawno miał miejsce tragiczny wypadek, nie na każdym odcinku byłaby możliwość wykonania takiego manewru. Tutaj było dodatkowo o tyle lepiej, że chodnik dla pieszych umieszczony jest daleko od jezdni, więc nawet, gdyby ktoś szedł wzdłuż tej DK, również i jemu nic by się nie stało.
Zamiast jednak mówić o cudzie czy o szczęściu, lepiej w tym przypadku pochwalić świetne zachowanie kierującego samochodem osobowym - nie tylko ograniczył do minimum konsekwencje zderzenia, ale i utrzymał samochód na jezdni, nie wpadając do rowu albo komuś do ogródka. Pozostaje tylko sobie życzyć, żeby - jeśli my zawiedziemy - z przeciwnej strony jechał ktoś o podobnych umiejętnościach i refleksie.