REKLAMA

Kia Venga to fenomen polskiego rynku. Klienci wciąż ją kupują, choć ma już 10 lat

Kia Venga jest na rynku już od 10 lat, ale nadal znajduje nabywców. Mimo że nie jest modnym crossoverem. Ale to całkiem ciekawa propozycja... zwłaszcza gdy masz 80 lat.

Kia Venga
REKLAMA
REKLAMA

Oglądałem ostatnio telewizję. Wbrew obecnej modzie mam w domu telewizor i czasami go włączam. Nie do końca rozumiem, dlaczego ktoś uważa, że jest lepszy, bo nie ma telewizora, podczas gdy całe dnie spędza na przeglądaniu plotkarskich stron w internecie albo na oglądaniu na YouTube, jak ktoś się przewraca. Ale ja dziś nie o tym. W telewizji pojawiła się reklama Kii Vengi. Moja pierwsza myśl brzmiała „O, czyli to jeszcze jest w produkcji!”, a druga: „Skoro tak, to ktoś musi to kupować!”. Z tego wszystkiego poczułem, że muszę głębiej zainteresować się tym modelem.

Venga zadebiutowała w 2009 roku

Według moich zaawansowanych wyliczeń, to już 10 lat temu. Przeszła co prawda lifting w 2015 roku, ale to nadal ta sama konstrukcja. Rok 2009 był jeszcze czasem przed eksplozją mody na nieduże crossovery. Venga jest więc czymś zupełnie innym. To po prostu minivan. Wysoki, na małych kołach i zupełnie nieekscytujący. Jazda Vengą jest przeżyciem porównywalnym ze smarowaniem chleba masłem. Ale co z tego?

Klienci nadal ją lubią

Zapytałem w Kii, czy ten rynkowy weteran ciągle znajduje nabywców. Byłem zaskoczony wynikiem – w 2018 roku na Vengę skusiło się 2014 osób. To naprawdę porządna sprzedaż.

Ale Venga wcale nie jest złym wozem. Jest niedroga – jej bazowa wersja kosztuje obecnie 58 990 zł i ma już klimatyzację. Za 3000 więcej można mieć już m.in. klimatyzację automatyczną, skórzaną kierownicę i czujniki cofania.

W dodatku jedyny dostępny tutaj silnik benzynowy to jednostka w starym stylu. Żadnych turbosprężarek, downsizingu ani bezpośredniego wtrysku. To prostu wolnossące 1.6. Można je kupić albo z sześciobiegową skrzynią ręczną albo z „automatem” o tej samej liczbie przełożeń, który w dodatku jest dostępny nawet w podstawowej wersji. Kiedyś był też diesel, ale – co zrozumiałe – został już wycofany.

To idealny model dla starszego kierowcy

Do Vengi wygodnie się wsiada, bo jest wysoka. Wszystko z niej widać, bo ma duże szyby. Do tego nie jest skomplikowana w obsłudze i nie atakuje kierowcy żadnymi zbędnymi ekranami dotykowymi ani funkcjami, których nikt nie potrzebuje. Można założyć LPG. No i ma 7 lat gwarancji. To prawda, że w czasie jej trwania stopniowo pojawia się coraz więcej wyłączeń, ale lepsza taka niż żadna.

Kia Venga
Jakiego zespołu należy tu słuchać? Oczywiście Vengaboys.

Dlatego popularność tego modelu wcale mnie nie dziwi. Niestety, Kia raczej nie planuje następcy Vengi. A jeśli już, to będzie nią kolejny crossover z silnikami z turbo. Szkoda. Jak widać, nie każdy wóz musi być modny, żeby się sprzedawał.

Na rynku jest więcej takich „weteranów”, czyli wozów, które nie przejmują się swoją metryką, tylko nadal znajdują klientów. Czasami ich sprzedaż z roku na rok się nawet poprawia.

Hyundai ix20

To bliźniak Vengi – i też ciągle można go kupić. Wybór między tymi wozami jest właściwie kwestią gustu… choć czy znacie kogoś, kto np. byłby fanem Hyundaia i jednocześnie nie cierpiał Kii? Dlatego na decyzji zaważa zapewne głównie konkretna oferta i rabat w salonie. Model ix20 może mieć pod maską słabszy silnik 1.4 o mocy 90 KM. Za to Kia ma dłuższą gwarancję.

Mitsubishi ASX

Ten model obchodzi w 2019 roku ósmą rocznicę obecności na rynku. Ma za sobą dwa liftingi i zaczyna wyglądać coraz bardziej groteskowo. Najładniejszy był na początku kariery. Ale klienci nadal chętnie go kupują. Recepta na sukces jest ta sama, co w przypadku Vengi: wygodne wsiadanie, wolnossący silnik i dobra cena (od 61 990 zł). Do tego renoma Mitsubishi jako niezawodnej marki – choć ASX na rynku wtórnym naprawdę cieszy się rewelacyjną opinią. Ja swoją przejażdżkę tym autem wspominam dość traumatycznie. Pięć biegów w tych czasach? Okropnie wymęczyłem się na autostradzie. Ale gdybym jeździł tylko do przychodni i na działkę, nie byłoby problemu.

Toyota Avensis

REKLAMA

Avensisa co prawda nie ma już w produkcji – ale jeszcze dosłownie przed chwilą można było go kupić. Być może gdzieś u dealerów zostały jeszcze ostatnie sztuki. Avensis trzeciej generacji zdołał przez 9 lat kariery rynkowej przekonać do siebie zarówno zarządców flot, jak i klientów prywatnych. W ostatnim roku sprzedaży po raz kolejny załapał się do listy TOP 50 bestsellerów polskiego rynku. Pod maską: oczywiście wolnossące silniki benzynowe. Diesle też były, ale o nich nie warto zbyt wiele wspominać. Mój dziadek kupił sobie ostatnio jeden z ostatnich nowych egzemplarzy z silnikiem 1.8. Nie odradzałem, bo wiem, że do jego potrzeb i poglądów na motoryzację, Avensis pasuje idealnie.

Jeżeli ktoś chce kupić prosty samochód z wolnossącym silnikiem, niech się lepiej pospieszy. Choć ASX pewnie i tak będzie sprzedawany jeszcze z 10 lat...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA