Jedyna taka Honda Civic M R34 SC430 #maxituning4life
15 lat temu robiliśmy z Tymonem i kilkoma utalentowanymi kolegami polską edycję magazynu Maxi Tuning, ale ta Honda Civic z pewnością by się do niego nie załapała. A może jednak na to zasługuje?
![Honda Civic po tuningu, na jaki dziś nie odważyłby się nikt](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2020/05/78532568_542971169585884_8179052486884065280_n.jpg)
Pokazywaliśmy w nim najodważniejsze projekty polskiej sceny tuningowej, ale i wiele projektów realizowanych za granicą. Gdy u nas popularyzował się germanstyle czy cultstyle, na południu Europy wielką popularnością cieszył się styl śródziemnomorski. Wielkie, ciężkie bodykity, cukierkowe kolory, podświetlenia, bajeranckie wnętrza – to było coś!
Świat dawno zapomniał o tamtej modzie, a my zapomnieliśmy o Maxi Tuningu.
Ale dziś coś przypomniało nam o starych, dobrych czasach. To coś to konkretnie projekt, który użytkownik r/Shitty_Car_Mods wrzucił na Reddita – Hondę Civic, przygotowaną według latynoskiego przepisu z początku tego stulecia.
To niezwykłe auto podobno po latach stania w garażu trafiło do sprzedaży.
Niezwykłe, bo oglądając je z przodu trudno zgadnąć, że to poczciwa Honda Civic Coupe z 1996 r. Ma reflektory przypominające te z Nissana GT-R generacji R34, nerki prawdopodobnie z BMW M3, tuningową maskę z wielkimi wylotami powietrza i wypchany siatexem zderzak.
Zapomnij o stensie.
Podczas gdy dziś dba się o to, by obręcz z oponą idealnie spasowała się z nadkolem, ćwierć wieku normalne było, że chowa się w jego głębi. Poszerzone nadwozie siada na glebie z pomocą zawieszenia pneumatycznego pochłaniając gdzieś w środku 19-calowe obręcze z rantem. Wtedy jeszcze nikt nie słyszał o stensie i concave. Do tego monumentalne listwy progowe, zaspawane klamki i customowe lusterka w kształcie dłoni.
Wygląda na to, że już wtedy autor projektu nie był z niego specjalnie dumny, bo zamontował je kciukami do dołu.
Tył utrzymany w klimacie.
Próba wpasowania tylnych świateł z Lexusa SC430 nie mogła się powieść, ale jednak została podjęta. Fantazyjnie wycięta pokrywa bagażnika została upiększona kolejnymi wylotami powietrza. Całości dopełnia wielki zderzak z włókna szklanego, podobnie jak progi doklejony na stałe do reszty karoserii, dzięki czemu nadwozie tworzy tzw. monoblock.
Sensacji nie brakuje we wnętrzu.
Tu też kogoś poniosła fantazja. Cały kokpit wykonano z lakierowanego na czerwono włókna szklanego. Radioodtwarzacz zamienił się miejscami z zegarami, a tam gdzie zwykle znajdują się kratki nawiewów wylądowały jakieś ekrany.
Dwa ekrany to by było zdecydowanie za mało, więc po jednym wmontowano jeszcze w drzwi. Do tego czerwona skóra i wszechobecny motyw dłoni. Ktoś ma pomysł co autor miał na myśli?
Sprzedający przyznaje, że samochód przez ostatnie 10 lat praktycznie nie wyjeżdżał z garażu. Jak na niego patrzę, to w sumie się nie dziwię. Trudno byłoby w ostatniej dziesięciolatce zrobić nim pozytywne wrażenie. Szczególnie, że pod maską ma praktycznie seryjny, wolnossący silnik Hondy.
Ten projekt nawet 20 lat temu zaliczylibyśmy do kategorii „show but no go”. I raczej nie trafiłby na okładkę. Szczególnie, że szybko uznaliśmy, że wolimy takie:
#Maxituning4life!