Kino drogowe ze Śląska trzyma w napięciu. Kierowca Skody chyba dziś nie zaśnie
„To nie tak miało pójść” - prawdopodobnie taka myśl przeszła przez głowę kierowcy Skody, który przez swoją agresję doprowadził do kolizji. Uciekł, ale pytanie brzmi, na ile skutecznie.
Kamery na pokładzie lwiej części aut na drodze, a do tego skuteczne i dobrej jakości systemy monitoringu na ulicach. To nie są czasy do powodowania kolizji i uciekania. Możemy narzekać na opieszałość policji, fakty są jednak takie, że trudno już pozostać bezkarnym po tym, jak sprawy pójdą o dwa kroki za daleko.
Tak jak na Śląsku
Nagranie z kanału „Stop Cham” przedstawia sytuacje na drodze krajowej 86 w Katowicach. Od początku widzimy, że kierowca Skody Superb jedzie „na zderzaku” ciężarówki. Czy samochód ciężarowy powinien jechać lewym pasem? Nie - po pierwsze dlatego, że już na początku filmu widać znak zakazujący takim pojazdom wyprzedzania. Po drugie dlatego, że było miejsce na to, by zjechać na prawo. Człowiek ze Skody mógł się więc zdenerwować. Miał prawo np. przeklnąć pod nosem albo głęboko westchnąć. Ale nie mógł zrobić tego, co najprawdopodobniej zrobił.
Czyli „wyhamować” ciężarówki
Człowiek z czeskiego auta wyraźnie poczuł powołanie do nauczania. Chciał dać lekcję kierowcy ciężarówki - i to w sposób, który niestety wciąż nie traci na popularności. Mowa o hamowaniu przed maską. Nie uwieczniono go na nagraniu (co może być pewnym problemem przy ustalaniu sprawcy na policji), ale wygląda na to, że to kierowca Superba stał się powodem całej tej sytuacji.
Prawdopodobnie pierwotny zamysł zakładał, że kierowca ciężarówki mocno zwolni, a potem pojedzie dalej, a Skoda ucieknie. Nie do końca poszło zgodnie z planem. Hamulce ciężarówki nie były chyba tak sprawne, jak powinny być. Wóz zarzuciło na barierkę. Doszło do kolizji. Mogło być groźnie (co by było, gdyby ciężarówka przejechała na przeciwległy pas ruchu albo się przewróciła?), ale na szczęście nikomu nic się nie stało.
Potem zrobiło się ciekawie
Najpierw kierowca ciężarówki - który błyskawicznie wyskoczył z kabiny - ruszył w pościg pieszo. To prawdopodobnie oznacza, że kierowca Superba na chwilę się zatrzymał, zapewne nerwowo zerkając w lusterko i myśląc, że poszło „trochę za grubo”. Siła nóg nie zdołała jednak wygrać z końmi mechanicznymi. Skoda odjechała.
Pechowiec z dużego auta postanowił więc najpierw wsiąść do BMW świadka zdarzenia i powiedzieć filmowe „za tym samochodem! Gonimy go!”. Po parudziesięciu metrach przyszło jednak otrzeźwienie. Przecież na środku drogi została zniszczona ciężarówka, a miejsce zdarzenia nie było odpowiednio zabezpieczone.
Co będzie dalej?
W optymistycznym scenariuszu kierowca Skody się przestraszy i zgłosi, gdzie trzeba. We wciąż niezłym - policja porządnie weźmie się do pracy i go namierzy. W najgorszym, ślad po nim zaginie, a kierowca ciężarówki zostanie z rozbitym wozem i być może również mandatem.
Wyszło słabo. Zajeżdżanie drogi i hamowanie to plaga, widać to wielokrotnie w każdej z publikowanych codziennie kompilacji filmów z polskich dróg. A gdyby tak traciło się za to prawo jazdy? Choćby i na trzy miesiące.