Na Allegro od jakiegoś czasu jest wystawiony samochód, na widok którego wielu fanów BMW pewnie aż dostaje gęsiej skórki. Mowa o egzemplarzu serii 7 E38, który ma niewiarygodnie mały przebieg i jest podobno zachowany w stanie fabrycznym.
Seria 7 o oznaczeniu E38, to znaczy produkowana w latach 1994-2001, jest przez wielu uznawana za najładniejszą „Siódemkę”, a może i najładniejsze nowożytne BMW. Rzeczywiście, jej smukłe, eleganckie linie wręcz nie mogą się nie podobać. Poza tym, to był bardzo dobry samochód. Bardzo wygodny, a przy tym prowadzący się lepiej, niż pozostali konkurenci z tego segmentu.
Niestety, na rynku niełatwo jest znaleźć dobre E38
Powoli zaczyna się już mówić o tym modelu jako o youngtimerze. Ale na wartości zyskują póki co głównie rzadkie wersje. Rynek jest natomiast zalany tanimi egzemplarzami w słabym lub średnim stanie. Bardzo częsty scenariusz jest taki: ktoś kupuje E38 zachęcony niskimi cenami zakupu, po czym przerastają go koszty serwisu i paliwa. Sprzedaje zaniedbany samochód za kilka-kilkanaście tysięcy. Kolejny właściciel zwykle powtarza ten sam schemat.
Jeśli ktoś chce kupić dobry egzemplarz, musi się naszukać
Wtem… na Allegro od pewnego czasu jest wystawione E38 z 1997 roku, które ma zaledwie 250 kilometrów przebiegu. Nie 250 tysięcy – choć i to byłoby niezłym wynikiem, jak na wiekową limuzynę – a 250. Sprzedający zapewnia, że całość jest w fabrycznym stanie – zresztą na zdjęciach tak właśnie wygląda.
Samochód pochodzi z Niemiec. Posiadała go pewna starsza pani, zaś właściwie wszystkie kilometry, jakie pokonał ten egzemplarz miały być zrobione w związku z obowiązkowymi wizytami w ASO. Oczywiście odnotowanymi w książce serwisowej.
Pod maską pracuje tu silnik uznawany za idealny do E38
Mowa o jednostce 4.4 V8 o mocy 286 KM. Nie była ona najmocniejsza w gamie, bo można było wybrać jeszcze 326-konne V12, ale to V8 uchodzi za idealny kompromis między osiągami, kulturą pracy, a zużyciem paliwa i kosztami serwisu. No i brzmi lepiej, niż V12.
Wszystko wydaje się perfekcyjne
Pewnym problemem może być cena. Wynosi obecnie 250 tysięcy złotych. W dodatku zapewne niedługo wzrośnie, bo sprzedający zapewnia, że jest aktualna tylko do Wielkanocy. Wątpię, by w ten sposób zapowiadał nadchodzącą promocję. Co więcej, do tej kwoty należy jeszcze doliczyć opłaty związane z rejestracją samochodu w Polsce.
To dużo. Choć z drugiej strony, jeśli rzeczywiście traktować to BMW jak nowe, to obecna seria 7 jest w salonach droższa. Co więcej, może ją kupić każdy, kogo na to stać. A ten egzemplarz jest jedyny w swoim rodzaju.
To wszystko prawda. Ale ten zakup i tak nie ma sensu
Ewentualnie – ma sens, ale wyłącznie dla kogoś, kto prowadzi jakieś muzeum BMW i szuka eksponatu. Dla kolekcjonera, czy po prostu majętnego fana marki byłoby lepiej kupić zadbany, ale o wiele tańszy egzemplarz z normalnym przebiegiem i ewentualnie go wyremontować. Dlaczego?
Po prostu z tym egzemplarzem nie wiadomo, co zrobić. Kupno go do jazdy grozi olbrzymią utratą wartości przy każdym pokonywanym kilometrze. Jeśli jego przebieg wzrośnie, cały urok pryska.
Bez sensu jest także trzymanie tego auta pod kocem, bo raczej nie będzie już nabierać wartości. I tak jest bardzo drogie. Mimo wszystko, to nie jest żadna wersja specjalna, ani nie pochodzi z kolekcji kogoś sławnego.
W dodatku, ten samochód wcale nie jest fabrycznie nowy
To nie jest tak, że auto, które po wyjeździe z salonu nie jeździ, hibernuje i nadal jest nowe, nawet po 20 latach. Niestety, samochód służy do jeżdżenia. Jeśli tego nie robi, niszczeje. Guma parcieje, niszczą się opony, łamią się uszczelki, całość może zardzewieć. Nawet jeśli samochód jest przechowywany w dobrych warunkach.
Na to E38 bardzo przyjemnie się patrzy, ale lepiej go nie kupować
Niestety. No, chyba że ktoś naprawdę zakłada muzeum. Ale BMW 7 jest na tyle dobrym samochodem, że powinno się nim jeździć. Do tego służy. I to świetnie.