Powstał autokar dla ludzi, którzy nie lubią podróżować. Długie postoje gwarantowane
Wiecie, z czym mi się kojarzy autokar? Ze szkolnymi wycieczkami. Z tym, że stary niemiecki pojazd wiózł nas do Niemiec na wymianę i przez tydzień woził po różnych landach, żebyśmy zobaczyli trochę kolorowego świata.

I ten autokar nigdy nie tankował. No dobra, może raz na całą podróż, może gdzieś w Niemczech dolewał trochę ropy po tym jak wszyscy wysiedli, ale zasadniczo jechał i jechał, a postoje były wyłącznie wtedy, gdy ktoś musiał siku (bo pokładowa toaleta, oczywiście, nie działała).
Teraz MAN postanowił zniszczyć moje wspomnienia i pokazał swój pierwszy elektryczny autokar. Lion’s Coach E, bo tak się nazywa, ma zasięg deklarowany na poziomie 650 kilometrów, ale wiadomo, jak to bywa – w rzeczywistości pewnie bliżej mu do 500, może nawet mniej, jeśli jedzie pod górę, wieje wiatr, a pasażerowie oddychają zbyt intensywnie.






Co to oznacza? Że co kilkaset kilometrów ten hipernowoczesny kolos będzie musiał stanąć na dłuższą chwilę, żeby napić się prądu. MAN mówi o ładowaniu z mocą 375 kW, co oznacza, że wersja z mniejszą baterią (356 kWh) naładuje się w godzinę, a ta z większą (536 kWh) – w dwie. Ale to w teorii, bo przecież każdy, kto miał do czynienia z elektrykami, wie, że ostatnie 20% ładuje się wolniej.
I tak oto dochodzimy do sedna – autokar, który kiedyś jechał bez końca, teraz będzie stał godzinami.
Kierowca i tak musi robić przerwy, ale pasażerowie? Cóż, przyzwyczajajcie się, że postoje nie będą już trwały pięć minut, tylko tyle, ile potrzeba, żeby naładować baterię wielkości małego mieszkania.
Co jeszcze? Lion’s Coach E to całkiem spora maszyna – prawie 14 metrów długości, trzy osie, 27 ton wagi i miejsce dla 61 osób. A przy okazji jest bardziej aerodynamiczny niż większość autokarów, bo ma współczynnik oporu 0,31, czyli tyle, co nie najgorszy SUV.
MAN Lion’s Coach E - dlaczego dopiero teraz?
Produkcja zacznie się w przyszłym roku w tureckiej Ankarze. MAN twierdzi, że to idealny pojazd na trasy turystyczne i firmowe, bo i tak kierowca musi odpoczywać. Tylko czy pasażerowie będą równie cierpliwi? Czas pokaże. A dlaczego MAN dopiero teraz wszedł w elektryczne autokary, skoro elektrobusy miejskie ma od 2019 roku? Pewnie dlatego, że to po prostu nie ma sensu.