Daewoo Nubira i Fiat Seicento teraz znowu kosztują 20 tys. zł. Wróciliśmy do lat 90.
W internecie są obecnie na sprzedaż dwie perełki. Prawie nowe Daewoo Nubira z przebiegiem 10 tys. km oraz Fiat Seicento, który ma przejechane jedynie 7200 km. Którego wybrać?
Nubira... to było coś. Pamiętam, jak w 1997 r. mój tata kupował swoje pierwsze (i ostatnie) Daewoo. Zastanawialiśmy się między Lanosem S z czarnymi zderzakami i "korbotronikami" (szybami na korbkę) a wersją SE z lakierowanymi zderzakami i elektrycznymi szybami. A Nubira? Była zupełnie poza zasięgiem. To już była dla nas wyższa półka.
Dziś oglądam ogłoszenie czerwonej Nubiry z sentymentem. Prezentowany egzemplarz to podstawowa wersja S z 1997 r. z silnikiem 1.6, ale tutaj poziom wyposażenia standardowego był już dużo lepszy, niż w Lanosie. Nawet bazowa Nubira miała elektryczne szyby z przodu, wspomaganie kierownicy oraz poduszkę powietrzną dla kierowcy. Był nawet podłokietnik pomiędzy fotelami z przodu. Nasz Lanos nie miał tych "bajerów"...
Nubira pochodzi od koreańskiego słowa nubida, które oznacza możliwość pójścia wszędzie, swobodę.
Prezentowane Daewoo to model przedlifotwy narysowany przez włoskie studio projektowe I.DE.A Institute z Turynu. Tutaj mamy do czynienia z nadwoziem typu sedan. W ofercie były jeszcze 5-drzwiowy hatchback oraz kombi. Ale w tym egzemplarzu najważniejszy jest jego przebieg i wynikający z niego stan techniczny.
Ogłoszeniodawca twierdzi, że auto przejechało jedynie 10 tys. km i jest jak nowe. Czy to możliwe? Jeszcze jak. Na zdjęciach widzimy, że oparcie tylnej kanapy wciąż pokryte jest folią. Nawet głębokie jak wanna u mojej babci gumowe dywaniki nie noszą oznak zużycia. Auto ma również oryginalny radioodtwarzacz marki Daewoo. Mieliśmy podobny w Lanosie - był fatalny. Poza tym ta Nubira wciąż ma również czarne blachy.
A może wolicie Seicento?
Za 20 tys. zł. można obecnie skusić się również na zupełnie inny samochód z podobnym przebiegiem. Tym razem jest to Fiat Seicento z 2001 r. z przebiegiem 7200 km. Na pierwszy rzut oka ten model wydaje się być kiepskim konkurentem dla Nubiry. Z wyposażenia dodatkowego ten egzemplarz posiada jedynie medalik, zagłówki foteli, tylną wycieraczkę i napinacze pasów bezpieczeństwa.
Jest tak surowo, że nie ma nawet obrotomierza, ani wskaźnika temp. cieczy. Prędkościomierz i wskaźnik poziomu paliwa to wszystko, w co może patrzeć kierowca. Nie podoba się - to proszę do Nubiry - tam jest obrotomierz, a prędkościomierz wyskalowany jest do stratosferycznych 220 km/h. WOW.
Wracając do demonstrowanego Fiata, to w tym egzemplarzu mamy silnik o pojemności niecałych 900 ccm. To podstawowa jednostka napędowa w Seicento o mocy 39 KM. Dziś wydaje się, że to absurdalnie mało, ale jak na owe czasy, to był to ogromny przeskok w porównaniu do Cinquecento. Tam podstawowym motorem był dwucylindrowiec o pojemności 700 ccm z gaźnikiem, ręcznym ssaniem i czterobiegową skrzynią manualną. W "Seiko" mamy aż cztery cylindry i pięć biegów - luksus.
Nubira, czy Seicento. Co wybrać?
Zdawać by się mogło, że wybór jest prosty i należy kupić Daewoo Nubirę. Powstało ich o wiele mniej (w FSO budowano ich raptem kilkanaście tys. rocznie i to w najlepszym okresie). Poza tym jest to przyzwoicie wyposażony, pojemny samochód. A Fiacik? No cóż, to biedna wersja, popularnego wozidełka. To co, Nubira? Nie do końca...
Prawda jest taka, że tego typu zakup należy rozpatrywać wg. innych kryteriów niż zwykle. Przede wszystkim istotne jest to, czy wartość takiego świetnie zachowanego egzemplarza ma szansę wrosnąć. Szybko okaże się, że auta marki Daewoo z lat 90. mają w tej kwestii bardzo kiepskie notowania. Nubiry kosztują mniej więcej tyle, co złom. Wcale nie zanosi się, żeby miało się to kiedykolwiek zmienić.
Co innego Seicento.
Co z tego, że "klepali" ich o wiele więcej, bo ponad 100 tys. rocznie? Co z tego, że auto praktycznie nie ma wyposażenia, skoro ma nostalgię? Poprzednik - Cinquecento - już dziś zyskuje na wartości. To samo prawdopodobnie spotka Seicento. Dziś już pooszukiwane jest Seicento Sporting, ale przyjdzie również czas na taki zwykły-niezwykły egzemplarz. Ile musi minąć czasu, zanim takie Seicento będzie budzić porównywalną sensację, co praktycznie nowy Maluch znaleziony w szopie? Trudno powiedzieć. Naszym zdaniem co najmniej dekada. To długo, ale i tak lepiej niż w przypadku Daewoo. Nubira raczej nigdy nie będzie łakomym kąskiem dla fanów klasycznej motoryzacji.