Czy rzeczywiście samochody „galopują” w nowym tunelu POW? Pojechałem to sprawdzić
Internet aż huczy od krytyki nowego tunelu pod Ursynowem, którym przejechałem jako jeden z pierwszych.
Chodzi o to, że nawierzchnia tunelu POW jest ponoć skandaliczna. Wykonano ją z betonu, a między betonowymi płytami występują tak zwane dylatacje, czyli miejsca ich łączenia, gdzie w naturalny sposób powstaje zagłębienie. W związku z tym podczas jazdy można odczuć delikatne „galopowanie” samochodu, jakby się unosił i opadał. Haloursynow już wyraża „głosy oburzonych kierowców”, którzy krzyczą o skandalu i fuszerce.
Jakby to był Youtube, to bym napisał pewien komentarz
Zaczynający się od „nie”, a kończący na „się”. Przejechałem tunel POW już sześciokrotnie, po trzy razy w każdą stronę, za każdym razem innym samochodem – małym, dużym i elektrycznym. Owszem tak, w krótkim samochodzie o małym rozstawie osi, zwłaszcza na prawym pasie, czuć lekkie kołysanie auta. Tak, wynika to z konstrukcji nawierzchni tunelu, która została opracowana w taki sposób, żeby nie trzeba było jej zbyt często naprawiać, ponieważ w tunelu jest to kłopotliwe. Naprawy asfaltu powodują powstawanie oparów, które z tunelu trzeba jakoś odprowadzić, nie wspominając o tym, że zatkanie tunelu spowoduje duże utrudnienia w ruchu ogólnie. No nieważne, wiecie co jest najważniejsze?
Że nawierzchnia tunelu POW w niczym nie przeszkadza
W tunelu na szczęście jest odcinkowy pomiar prędkości i wszyscy jadą powoli. Najczęściej ok. 70 km/h, chociaż ograniczenie to 80 km/h. Mało kto jedzie jednak „na limicie”, zdecydowanie dominuje postawa „lepiej zostawię sobie margines bezpieczeństwa”. I tak sobie wszyscy jadą te 70 km/h, delikatnie podskakując i zupełnie nikomu nie dzieje się od tego krzywda. Jeśli mam do wyboru: jest tunel z lekko falującą nawierzchnią lub nie ma tunelu i wszyscy tłoczymy się jak szaleni na Dolinie Służewieckiej przez 20 godzin na dobę, to wybiorę tunel. Nawet jakby zrobili w nim próg zwalniający, i tak wolałbym tunel.
Mam wrażenie, że ludzie nie potrafią obecnie niczego docenić, a umieją tylko narzekać. Ja nie mogę wyjść z podziwu, jak udało się przeprowadzić – za publiczne pieniądze, jakby nie było – tak skomplikowane założenie jakim był tunel pod praktycznie całą dzielnicą, i to przechodzący jeszcze przez skarpę wiślaną. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto powie że nie odpowiada mu nawierzchnia. Mam więc świetne rozwiązanie dla narzekaczy: nie jeździjcie tym tunelem. Omijajcie go. Jedźcie przez stary zjazd przez ulicę Gąsek, albo stójcie w korku na Służewcu, żeby tylko nie jechać tym wstrętnym tunelem z nawierzchnią powodującą podskakiwanie waszego auta.