Czasami lepiej nie pomagać na drodze. Szczególnie wyprzedzającej policji
Kierowca radiowozu podejmuje nieudany manewr wyprzedzania, ale to nie jemu należy się mandat. Czasami lepiej nie pomagać.

Pomogę Ci. Nie, nie trzeba. No to Ci pomogę. Tak można podsumować to, co wydarzyło się na tym filmie. Kierowca radiowozu rozpoczyna manewr wyprzedzania, którego nie jest w stanie zakończyć. Dochodzi do niebezpiecznej sytuacji, ale głównie dlatego, że ktoś postanowił mu pomóc. Muszę zmartwić tych, którzy chętnie ukrzyżowaliby kierowcę radiowozu. To nagrywający zrobił wiele, żeby narazić życie funkcjonariuszy. Może i oni też się do tego przyłożyli, ale ich winę udowodnić jest trudniej. Mandat należy się nagrywającemu.
To zobaczmy, co widzimy, a czego nie.
Nieudany manewr wyprzedzania
Nagrywający wyjeżdża z terenu zabudowanego i zaczyna przyspieszać. Zaczyna wyprzedzać go radiowóz, który zaraz znajdzie się przed nim na lewym pasie. Tutaj mogą pojawić się wątpliwości, czy decyzja o wyprzedzaniu była słuszna. Na nieszczęście dla chcących dowalić policjantom, nie da się dowieść, że nie była. W początkowej fazie filmu widać, że nie ma aut na lewym pasie, a widoczność jest dobra. Może zaraz się pogorszyła, może widok zasłoniło wzniesienie, a może odległość nagrywającego do poprzedzającego go pojazdu była zbyt mała, by zmieścił się tam policyjny Volkswagen Transporter.
Tylko że to wszystko jest "może" i z po obejrzeniu filmu nie da się tego dowieść. Nic nie wskazuje, że policjanci zaczęli wyprzedzać zbyt pochopnie, bo nic takiego nie widać na filmie. Czy warto przyczepić się do nagrywającego, że przyspiesza, będąc wyprzedzanym? Zawsze można, bo jest to zabronione, ale nie wiemy, czy rozpoczął przyspieszanie będąc już wyprzedzanym, czy wcześniej.
Ten obrazek zostaje szybko zburzony. Lewym pasem zbliża się BMW, co stawia również przebywający na lewym pasie radiowóz w kłopotliwej sytuacji. Tutaj znowu chętnie wiele osób przypisałoby winę kierowcy radiowozu, ale nie ma podstaw. Nie widać, skąd wzięło się to BMW, czy wyjechało z bocznej uliczki, czy też należało je dostrzec dużo wcześniej. Nie widać i koniec.
Można przerywać manewr wyprzedzania, a nawet trzeba
Faza następna tej krótkiej sytuacji, to próba zakończenia manewru. Policjant stwierdził zapewne, że nie da rady go zakończyć, więc postanawia go przerwać. Planował zwolnić i wrócić na prawy pas, za nagrywającego. Oczywiście, możemy tu sklecić zarzut kolejny, że miejsce było i dało się wjechać przed nagrywającego. Zgadnijcie, czy możemy? Nie, bo z filmu nie odgadniemy, ile faktycznie go było. Kierowca uznał, że się nie zmieści.
Niestety, nagrywający też uznał, że radiowóz się nie zmieści, a potem uznał coś jeszcze, ale trudno powiedzieć co. Sam postanowił zahamować, a potem kompletnie się zatrzymać. Tą decyzją pozostawił policję na lewym pasie na wprost nadjeżdżającego BMW i stworzył zagrożenie. Ostatecznie radiowóz wjeżdża przed niego, bo i tak już wszyscy na drodze musieli się zatrzymać.
Być może policjant podjął wyprzedzanie przy niedostatecznej widoczności, ale to jest tylko "może". Na pewno powinien przerwać manewr wyprzedzania, jeśli nie dało się go bezpiecznie zakończyć, co próbował zrobić. Nagrywającemu nie możemy przypisać winy za przyspieszanie w trakcie bycia wyprzedzanym, bo nie wiemy dokładnie, w którym momencie rozpoczął się manewr. Śmiało zaś możemy przypisać mu winę za to, że postanowił się zatrzymać. Może trochę trzeba go rozgrzeszyć, bo po prostu spanikował, gdy zobaczył dwa samochody jadące na zdarzenie czołowe, a my tu sobie siedzimy wygodnie przed komputerem i przewijamy film. Na podstawie tego, co widać na filmie, do ukarania mandatem nadaje się nagrywający.
Czytaj dalej: