REKLAMA

Pasy bezpieczeństwa to za mało - siedzący z tyłu powinni mieć lepszą ochronę

Do takich wniosków doszedł IIHS - amerykański odpowiednik EuroNCAP.

bezpieczeństwo pasażerów
REKLAMA
REKLAMA

Insurance Institute for Highway Safety od lat przeprowadza testy zderzeniowe samochodów wprowadzanych na rynek Ameryki Północnej. Zestaw testów IIHS różni się od testów przeprowadzanych przez EuroNCAP, co czasem kończy się diametralnymi różnicami w ocenach poszczególnych modeli. Ale to temat na inną okazję. 

Według najnowszego raportu IIHS pasażerowie siedzący z tyłu nie są chronieni w wystarczającym stopniu.

Przedstawiciele Agencji przyznają, że producenci przez lata zrobili ogromne postępy w temacie ochrony zdrowia i życia pasażerów, ale wciąż koncentrują się głównie na tych siedzących z przodu. Tymczasem rosnąca popularność usług typy Uber czy Lyft sprawia, że coraz więcej ludzi podróżuje autami z tyłu, co powinno skłonić producentów do poświęcenia im dodatkowej uwagi.

Według badań IIHS siedzący z tyłu odnoszą znacznie większe obrażenia podczas wypadków niż kierowca i pasażer z przedniego fotela. Zwykle obrażenia te wywołane są przez zbyt duże siły oddziałujące na ciało w chwili wypadku.

W przeciwieństwie do przednich miejsc, tylne nie są tak dobrze chronione.

Pasażerowie mogą liczyć wyłącznie na pasy bezpieczeństwa oraz kurtyny powietrzne, ale zadaniem tych drugich jest głównie redukcja obrażeń podczas uderzenia z boku. Podczas uderzenia przednią częścią auta wiele nie pomogą. 

Badacze przeanalizowali 117 przypadków, w których siedzący z tyłu odnieśli poważne obrażenia lub ponieśli śmierć. W 17 na 37 przypadków śmiertelnych przyczyną zgonu były obrażenia klatki piersiowej. Okazało się, że pasażerowie siedzący z przodu oraz dzieci w prawidłowo zamocowanych fotelikach są znacznie bezpieczniejsi. 

Trzeba w takim razie bardziej zadbać o siedzących z tyłu dorosłych.

IIHS zwraca uwagę, że mogłyby pomóc poduszki powietrzne wystrzeliwane z podsufitki. Jednak żaden producent nie zdecydował się jeszcze na wprowadzenie takiego rozwiązania. Dobrym pomysłem są też stosowane np. przez Forda poduszki powietrzne w pasach bezpieczeństwa.

Ale jeszcze prostszym sposobem na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa może być stosowanie napinaczy pasów i ograniczników napięcia. Jak działają opisywaliśmy w tekście dotyczącym pasów bezpieczeństwa. W skrócie - napinacze w chwili uderzenia naciągają pas, by jak najlepiej przylegał do ciała, a ograniczniki napięcia dbają o to, by nacisk na klatkę piersiową nie przekroczył granicznego poziomu, powyżej którego może poważnie uszkodzić ciało pasażera. 

To rozwiązania stosowane praktycznie zawsze przy przednich fotelach, ale nie tak często w przypadku tylnych miejsc. IIHS zwraca uwagę szczególnie na ograniczniki napięcia. W wielu modelach sprzedawanych w Europie są one już montowane, ale wciąż nie jest to reguła.

EuroNCAP odejmuje za ich brak punkty, a czy taki element wyposażenia znajduje się w wyposażeniu danego samochodu, można się przekonać przeglądając raporty z ocenami poszczególnych modeli publikowane na stronie tej instytucji.

REKLAMA

IIHS twierdzi, że napinacze i ograniczniki na tylnej kanapie powinny być wymogiem obowiązkowym i będzie zmieniać swoje procedury testowe, by w ten sposób nakłonić producentów do powszechniejszego stosowania tych rozwiązań. Mogą one wejść w życie od 2022 r. Skoro można poprawić poziom bezpieczeństwa - wypada to zrobić. Szczególnie, gdy można to osiągnąć w sprawdzony i nieskomplikowany sposób. Aż dziw, że trzeba było na to czekać do trzeciego dziesięciolecia XXI wieku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA