Po co komu Lamborghini Urus, skoro jest RS Q8? Pierwsza jazda flagowym Audi RS
600 KM i 800 Nm w aucie ważącym niemal 2400 kg. Jeśli to nie jest czyste szaleństwo, to już nie wiem, co może nim być. Istnieje jednak samochód, na tle którego Audi RS Q8 wydaje się bardzo rozsądnym rozwiązaniem. Jaki jest nowy hiper-SUV z Ingolstadt?
Nareszcie. Po spędzeniu łącznie kilkunastu godzin na lotniskach i w samolotach, jednej awarii szwajcarskiego Airbusa i zjedzeniu dwóch „Grześków”, dotarłem na Teneryfę. To bardzo miłe miejsce do przebywania, zwłaszcza w grudniu. Ale nie pojechałem tam na wakacje. Celem wyprawy była jazda najnowszym, najmocniejszym SUV-em Audi. Jako jeden z dwóch dziennikarzy z Polski miałem okazję poznać flagowy model linii RS, czyli RS Q8.
Nie było czasu na zwiedzanie ani na zbędne pytania. Po kilku słowach wprowadzenia („Tak, naprawdę ma cztery litry, osiem cylindrów i 600 koni. Pamiętajcie, by przestrzegać ograniczeń prędkości”), trzeba było wsiąść i jechać.
Dlatego od razu przejdę do wrażeń zza kierownicy.
Co tu dużo mówić - Audi RS Q8 po prostu króluje na drodze. Na krętych trasach Teneryfy miało się wrażenie, że jego ogromny grill wciągnie, a wydech wypluje wszystkie Polo i Clio z wypożyczalni, wypakowane starszymi turystami z Niemiec. Samochód warczy, charczy i strzela. Jest na tyle cicho, że się od tego nie głuchnie i nie ma się ochoty niczego przełączać. I na tyle głośno, że cały czas się pamięta, że to wersja RS.
Poza tym, ten wóz czaruje zachowaniem w zakrętach. Na łukach ma się wrażenie, że Audi przekupiło prawa fizyki, żeby przestały w jego przypadku obowiązywać. Nadwozie – wielkie i ciężkie niczym słoń afrykański – praktycznie się nie przechyla. Samochód nie wyjeżdża przodem. Mało tego: skrętna tylna oś ciężko pracuje, by efektywnie zacieśniać zakręt. Niepokojąco często można naprawdę zapomnieć, że to SUV, który waży na sucho 2390 kg.
Wreszcie, RS Q8 zachwyca podczas przyspieszania. Powiedzieć o nim, że jest szybkie to tak, jakby powiedzieć o jedzeniu z restauracji z gwiazdką Michelin, że jest „zjadliwe”. Wystarczy zresztą spojrzeć na dane techniczne: setka w 3,8 sekundy, dwie setki po 13,7 s i maksymalnie aż 305 km/h (po wykupieniu odpowiedniego pakietu).
Ten olbrzym na tyle błyskawicznie i bez wysiłku nabiera prędkości, że wskazania na wyświetlaczu head-up (na inne ekrany nie ma czasu patrzeć) zdają się być czymś abstrakcyjnym, oderwanym od rzeczywistości. Wystarczy musnąć gaz, by zobaczyć liczby, których kompletnie byśmy się nie spodziewali. Można zwątpić w ich prawdziwość, bo samochód pozostaje niewzruszony. Teraz jest tyle, a na końcu prostej może być dwa albo i trzy razy więcej. To naprawdę prędkość?
Nic dziwnego, że RS Q8 pobiło rekord na Nurburgringu.
Dokładniej, w kategorii „najszybszy SUV”. Wynik? 7.42,253 s. O 12 sekund szybciej niż poprzedni zdobywca tytułu, czyli Mercedes GLC 63 AMG S. Podczas prezentacji miałem okazję poznać Franka Stipplera, który pobił rekord. Przewiózł mnie wozem, który był wykorzystywany do tego celu. Jazda SUV-em z kubełkowymi fotelami i klatką bezpieczeństwa to interesujące przeżycie… choć mechanika była w pełni seryjna, a ten egzemplarz ważył nawet odrobinę więcej od fabrycznego (m.in. ze względu na obowiązkowy system gaśniczy).
Jak było? Po pierwsze, niesamowite wrażenie zrobiło na mnie opanowanie, z jakim Frank prowadził podczas bardzo, bardzo szybkiej jazdy. Żadnych gwałtownych ruchów, spokojny ton głosu. Jakbyśmy jechali powędkować.
Po drugie, miło było zobaczyć, co RS Q8 naprawdę potrafi. Frank zrobił ponad 9000 kilometrów RS Q8 po samym ‘Ringu. Wie, na co można tu sobie pozwolić. I mówi, że tym autem da się driftować. Niestety, nie było okazji, by mógł mi to pokazać. To musi być coś niesamowitego. Trochę tak, jakby jechać bokiem kamienicą.
Ale czy jest tylko różowo?
Póki co, chwalę RS Q8. Zasłużyło sobie na to, ale zasłużyło też na naganę. Albo przynajmniej na surowe zwrócenie uwagi, wypowiedziane z kamienną twarzą. O co chodzi?
Przede wszystkim, o szerokość. Gdyby Audi było arystokratą (ale nie będzie, bo jest zbyt brutalne i grubiańskie), należałoby je tytułować „Wasza Szerokość”. Tak naprawdę, przypomina pakera, który przesadził ze sterydami i teraz trudno mu się zmieścić w standardowej framudze drzwi.
Na kanaryjskich szosach i zakrętach, non stop musiałem pilnować tego, co się dzieje z prawą stroną auta. Gdy mijałem się z jakimś dużym pojazdem, robiło mi się ciepło. Chwilami brakowało centymetrów, by wjechać rekordowo olbrzymim, 23-calowym kołem (w standardzie: tylko o cal mniejsze) na pobocze pełne ostrych kamieni. Albo by otrzeć się drogocenną felgą o krawężnik czy barierkę. Ciekawe, czy gdziekolwiek w Europie mają takie koła na zmianę. I czy jakiś serwis potrafi je obsługiwać.
RS Q8 mierzy wszerz, z lusterkami grubo ponad 2,1 metra, więc jest po prostu za szerokie, zwłaszcza na takie rejony. Pewnie na pustyni w Dubaju jest więcej miejsca, ale jeśli planujesz kupić RS Q8 do parkowania w ciasnym garażu, lepiej zamów ekipę remontową. Albo inne auto.
Poprawiłbym też reakcję na gaz.
Po wciśnięciu gazu czuć krótką zwłokę. Nie jest tak ogromna, jak w nowych modelach Audi (nie wyłączając Q8) z silnikami Diesla. Gdyby była, cała wersja RS nie miałaby sensu, a ja w tym artykule narzekałbym na to do tej pory już ośmiokrotnie. Co najmniej.
Ale i tak, po wciśnięciu gazu do podłogi, czuć delikatne zawahanie. Tak, jakby Q8 pytało kierowcę „Czy jesteś pewien? Czy na pewno wiesz, na co się piszesz?”. A gdy ten udzieli twierdzącej odpowiedzi, rozpoczyna się eksplozja mocy i momentu.
Czy da się z tym coś zrobić? Owszem. Można przełączyć skrzynię biegów w tryb „S”. Reakcja na gaz się wtedy wyostrza. Ale skrzynia i reszta samochodu stają się nerwowe. Przypominają kogoś, kto wypił za dużo Red Bulli i mówi sto słów na sekundę. Fajne na chwilę, na sekwencji zakrętów. Nie do wytrzymania na co dzień.
Resorowanie chętnie sprawdzę w Polsce.
Na hiszpańskiej wyspie trudno było mi znaleźć fragment drogi, na którym mógłbym sprawdzić, jak RS Q8 wybiera nierówności. Wydaje mi się, że robi to nieźle, również ze względu na mnogość trybów pracy zawieszenia (allroad, offroad, comfort, sport, efficiency, individial, auto i dwa tryby RS, pewnie jeszcze o czymś zapomniałem). Ale lepiej ocenię to dopiero w naszym kraju. Czy 23-calowe koła wygrają starcie z polskimi bocznymi drogami i ich asfaltem? Bardzo mnie to interesuje. Ale u bukmachera obstawiłbym na „tak”.
Gdy jedziemy spokojnie, RS Q8 też jest spokojne.
120 km/h, włączony tempomat, jazz w radiu i zero myśli o szaleństwach za kółkiem. W takiej sytuacji RS Q8 jest po prostu zwykłym, trochę za dużym SUV-em. Nie jest głośne i nie męczy. Ile pali? Zdaniem konstruktorów, zastosowanie systemu mild hybrid sprawia, że zużycie paliwa spada o 0,8 litra na 100 km. Wyniki, jakie zanotowałem to równe 10 litrów przy wspomnianych 120 km/h na tempomacie i…. między 25 a 30 litrów podczas dynamicznej jazdy w górach. Strach pomyśleć, co by było, gdyby nie „miękka hybryda”!
Po jeździe, czas się przyjrzeć nadwoziu.
Trochę żałowałem, że nie było w okolicy żadnego egzemplarza w „firmowym” kolorze RS Q8, widocznym w materiałach reklamowych, czyli w zielonym. Były za to szare i srebrne - w specyfikacji dyskretnej. Też miały swój urok. To Audi i tak jest już na tyle agresywne stylistycznie, że nie trzeba niczego udowadniać lakierem.
Czy jest ładne? Nie będę obiektywny, bo uważam Q8 za jednego z najlepiej wyglądających SUV-ów na rynku. Po prostu bardzo mi się podoba.
Wersja RS wyróżnia się między innymi wydechem, dyfuzorem z tyłu i innym wzorem przedniego grilla. Ma też spojler dachowy i została delikatnie poszerzona – o 10 mm z przodu i o 5 mm z tyłu. Podobno konstruktorzy chcieli najpierw poszerzyć ten wóz jeszcze mocniej, ale ktoś trzeźwym okiem spojrzał na wymiary Q8 i kazał im dać sobie spokój. I dobrze.
We wnętrzu prawie bez zmian.
„Prawie”, bo jest jednak inna kierownica, z alcantarą i ze specjalnym przyciskiem „RS Mode” do włączania najostrzejszych ustawień. Nie jest on równie efektowny, co czerwone guziki np. z BMW X3 M albo przełącznik z Mercedesa, ale za to bardzo prosto się go obsługuje.
Pojawiły się też wykończenia z alcantary na dole tunelu środkowego. No i karbonowe akcenty. Ale jeśli ktoś woli bardziej luksusowe wnętrza, może zamówić fotele w kolorze miodu, z funkcją masażu.
Cena? W Polsce jeszcze nieznana.
W Niemczech RS Q8 kosztuje od 127 000 euro. To daje w przeliczeniu 540 tysięcy złotych. Mówimy oczywiście o cenie bazowej. Po doliczeniu np. ceramicznych hamulców, wyświetlacza head-up, foteli sportowych i kilku innych opcji, kwota na fakturze przekracza 160 tysięcy euro (680 tysięcy zł). Będzie jeszcze drożej, jeśli ktoś zechce np. zażyczyć sobie topowe audio Bang&Olufsen albo poszaleje z lakierami, tapicerkami i pakietami wykończenia wnętrza skórą i alcantarą.
Cena w Polsce zapewne będzie o ok. 10 proc. wyższa niż za Odrą. Czy RS Q8 jest drogim autem? Oczywiście. Ale 550-konne i porównywalnie szybkie Porsche Cayenne Turbo Coupe kosztuje co najmniej 720 tysięcy złotych. A gdy przejdziemy półkę wyżej… trochę wolniejszy Aston Martin DBX to wydatek od miliona w górę. Jeszcze więcej kosztuje spokrewnione z RS Q8 Lamborghini Urus. Tak naprawdę, za jednego dobrze wyposażonego Urusa można by kupić dwa przyzwoite RS Q8. Trochę słabsze i bez tak prestiżowego znaczka, ale z tym samym silnikiem. Nie będzie dwa razy gorsze.
A więc RS Q8 można nazwać „zdroworozsądkowym wyborem”. Kto by pomyślał! A czy jest jednocześnie dobrym pomysłem? Moim zdaniem – tak. Ale w tej klasie i tak decydują emocje, a nie kalkulacja. Potencjalny klient musi poczuć do auta „to coś”. Czy poczuje? Wszystko na to wskazuje. Tylko niech lepiej nie jeździ w terenie, bo może przebić oponę. W okolicy może nie być żadnego serwisu dla ciężarówek.