Nowy, polski samochód właśnie trafił do klientów. Ma pod maską diesla 4.2
Aero 4x4 – bo o nim mowa – to polski samochód wojskowy. Piętnaście pierwszych sztuk dotarło do 6. Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego w Krakowie.
Nikt nie spodziewał się nowego, polskiego pojazdu, prawda? Właśnie się pojawił, tyle że nie jest ani nowym Polonezem, ani reinkarnacją Malucha czy Warszawy. Powstał do pracy – i to w bardzo ciężkich warunkach. Mowa o pojeździe wojskowym.
Oto Aero 4x4.
Nietypowa, jak na samochód, nazwa wynika z jego głównego zastosowania. Ma bowiem służyć brygadom spadochroniarzy. Został zaprojektowany w taki sposób, by mógł być bez problemu zrzucany na spadochronach ze śmigłowca lub z samolotów transportowych, na przykład z Herculesów C-130E. Do tych ostatnich mają się zmieścić aż trzy egzemplarze. W przypadku śmigłowców, Aero 4x4 musi być podczepiony pod pokładem. Aby mógł bezpiecznie dotrzeć na ziemie, „po drodze” muszą otworzyć się dwa spadochrony, każdy o powierzchni 700 metrów kwadratowych.
Na ziemi, Aero ma służyć do transportu żołnierzy, rannych i sprzętu. Oprócz tego, ma radzić sobie podczas holowania przyczep i uzbrojenia.
Opracowało go konsorcjum polskich firm.
W jego skład wchodzą takie przedsiębiorstwa, jak np. „Auto-Podlasie” i „Auto Special Oddział Sobiesław Zasada Warszawa”. Do odpowiedniej brygady trafiło już 15 sztuk wraz z przyczepami, a cały kontrakt opiewa na 55 pojazdów, wartych łącznie 33,1 mln złotych. Konsorcjum musi zrealizować zamówienie do końca 2022 roku.
Jakie są dane techniczne tego auta?
Wymiary Aero 4x4 to 3,6 m długości, 2,1 m szerokości i 2,3 m wysokości. Otwarte nadwozie powstało z rur i paneli, a cały pojazd waży 1800 kg.
Jak sama nazwa wskazuje, jest to pojazd z napędem na cztery koła. Ma także blokady mechanizmów różnicowych, a opony mają wkładki Run Flat. To oznacza, że po ich przestrzeleniu lub przebiciu, jazda nadal powinna być możliwa.
Pod maską – silnik Diesla 4.2.
Osiąga 131 KM, a moc jest przenoszona na koła poprzez pięciobiegową skrzynię manualną. Prędkość maksymalna wynosi równe 100 km/h.
Oczywiście nasuwa się pytanie na temat pochodzenia tego silnika, a także innych części pojazdu. Wątpię, by Polacy zaprojektowali jednostkę napędową od zera. Nie chodzi wcale o to, że byłoby to niemożliwe. Ale taka operacja jest trudna, kosztowna i nieopłacalna. Lepiej postawić na sprawdzoną, znaną jednostkę, którą wiadomo, jak naprawiać i do której dostępne są części.
Stawiam na jednostkę Toyoty 1HZ.
Na silnik znany ze starszych Land Cruiserów może wskazywać nie tylko pojemność i moc, ale i np. wygląd kół, gałki zmiany biegów czy pedałów Aero 4x4. Nie jestem ekspertem od offroadu, ale to wszystko brzmi jak niezły pomysł. Motor Toyoty powinien być trwały, a do tego łatwy w naprawach np. na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.
Co sądzę o Aero 4x4?
Nic, ponieważ kompletnie nie interesuję się wojskowością. Trochę się tylko cieszę, że wreszcie mamy jakiś nowy pojazd, który - mam nadzieję - nie wzbudza salw śmiechu wśród znawców tematu. Nie napiszę, że „spadnie wrogom z nieba”, bo to już oklepany dowcip. Ale oby spadł z nieba polskiemu wojsku, które potrzebuje modernizacji sprzętu.
Fot. materiały prasowe producenta