REKLAMA

Zmarł Lee Iacocca. Wiele osób życzyło mu śmierci. A on na złość im przeżył 94 lata

To dzięki niemu Ford zbudował Mustanga, a Chrysler stworzył Voyagera. Odeszła jedna z najbarwniejszych postaci motoryzacyjnego świata. 

Lee Iacocca
REKLAMA
REKLAMA

Podobno był w stanie sprzedać wszystko i każdemu. I zawsze wykorzystywał przy tym twarde dane i sensowne argumenty. Zrobił błyskotliwą karierę w Fordzie, uratował przed klęską Chryslera. Według niektórych miał szansę zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zmarł w wieku 94 lat na skutek komplikacji związanych z chorobą Parkinsona.

Sukcesy w Fordzie

Karierę w Fordzie zaczął zaraz po skończeniu Princeton - jako praktykant. Szybko wykazał się handlowymi zdolnościami i już w 1949 r. był menadżerem strefy. Zasłynął w 1956 r. gdy wprowadził program „56 na 56”. To pomysł na trzyletni kredyt, dzięki któremu wielu Amerykanów mogło sobie pozwolić na nowy samochód. Wystarczyło wpłacić 20 proc. ceny, a potem przez 3 lata płacić co miesiąc ratę w wysokości 56 dolarów.

Kolejne pomysły Iacocki sprawiły, że już w 1960 r., w wieku 36 lat, awansował na stanowisko wiceprezesa i dyrektora generalnego Ford Division. Podobno tylko Henry Ford II awansował szybciej (ciekawe dlaczego).

Jedną z najważniejszych decyzji w karierze wiceprezesa Forda było wprowadzenie do produkcji Mustanga - Iacocca miał przeczucie, że niedrogi, świeżo wyglądający i emocjonujący samochód sportowy trafi w potrzeby młodych Amerykanów. I faktycznie - auto stało się ikoną i sprawiło, że ludzie znowu pokochali motoryzację. 

Jednak błyskotliwy syn włoskich imigrantów w pewnym momencie stał się zagrożeniem dla samego Henry’ego Forda II. Podobno Ford obawiał się silnych ludzi w swoim otoczeniu i w 1975 r. stworzył zespół, który miał szukać haków na Iacockę. A w 1978 r. doprowadził do zwolnienia go po 32 latach pracy. 

Legenda w Chryslerze

Po odejściu z Forda Iacocca nie na długo został bez pracy. Prezes bankrutującego Chryslera zatrudnił go na stanowisku dyrektora operacyjnego. Iacocca wiedział, że w firmie jest źle, ale po latach przyznał, że nie sądził, że aż tak jak się faktycznie okazało. Przez pierwszy rok pracował za dolara miesięcznie i powoli wyprowadzał Chryslera na prostą. Najpierw przekonał Kongres i prezydenta Cartera, że warto udzielić koncernowi pożyczki na kwotę 1,5 miliarda dolarów. Była to bezprecedensowa pomoc finansowa, jakiej nigdy wcześniej nie otrzymała żadna amerykańska firma. I okazała się sukcesem - Chrysler był w stanie spłacić zobowiązania na 7 lat przed terminem wymaganym w umowie. 

A kluczem do tego sukcesu okazały się przednionapędowe modele przygotowane na platformie K oraz minivany - Plymouth Voyager i Dodge Caravan. Po raz kolejny Iacocce udało się stworzyć samochody, które idealnie trafiały w potrzeby Amerykanów - tym razem dla tych, którzy z Mustangów potrzebowali przesiąść się do bardziej rodzinnych modeli.

Lee Iacocca

Kariera w mediach

Charyzmatyczny Iacocca zasłynął też braniem udziału w kampaniach promocyjnych swoich produktów. W 1979 r. wystąpił w reklamie telewizyjnej Plymoutha Horizona. W odezwie do rodaków nie namawiał ich, by kupowali samochód na wiarę, ale by przyszli do salonu i porównali jego produkt z innymi. W 1982 r. wprowadzając Chryslera LeBarona mówił wprost: „Jeśli znajdziesz lepszy samochód - kup go”. I faktycznie udało mu się przekonać Amerykanów do produktów Chryslera.

Kariera Iacocki nie była jednak niekończącym się pasmem sukcesów

Miał na swoim koncie kilka spektakularnych porażek. W Fordzie przegapił okazję do wprowadzenia tanich, przednionapędowych modeli, które w latach 60. mogłyby zrewolucjonizować amerykański rynek. Projekt Cardinal trafił tylko do Europy jako Taunus.

Za jego czasów Chrysler wprowadził do sprzedaży produkowany we Włoszech kabriolet TC by Maserati. Amerykanie go nie pokochali, a produkcję zakończono na liczbie 7300 egzemplarzy. Odpowiadał też za stworzenie marki Eagle, która szybko zniknęła z amerykańskiego rynku, a w 1988 r. zaczął sprzedawać w USA Alfy Romeo - również bez sukcesu. 

Jego „osiągnięciem” było też wprowadzenie na rynek Forda Pinto. Pomysł na samochód „o wadze 2000 funtów, za 2000 dolarów” miał być wybawieniem w czasach popularyzacji tanich, japońskich kompaktów. Niestety Pinto miało wadę fabryczną - słabo zabezpieczony zbiornik paliwa lubił stawać w płomieniach nawet podczas niewielkich kolizji pojazdów. Część historyków twierdzi, że w Fordzie wiedziano o tym problemie, ale przekalkulowano, że potencjalne odszkodowania dla ofiar będą niższe niż koszt przeróbki konstrukcji Pinto i samochód mimo wady trafił do sprzedaży. Iacocca zaprzeczał, by faktycznie taka sytuacja miała miejsce. Summa summarum Ford wezwał na akcję serwisową ponad 1,5 miliona samochodów i wypłacił grube miliony dolarów odszkodowań, a sam Lee stał się „tym złym” w oczach osób poszkodowanych w pożarach lub ich rodzin.

REKLAMA

Po odejściu ze stanowiska prezesa na początku lat 90. Iacocca wciąż pozostał blisko przemysłu motoryzacyjnego. Robił to raczej z przyjemności, bo przez lata był jednym z najlepiej opłacanych prezesów na świecie i nie musiał się martwić o środki finansowe. 

Dziś trudno wskazać równie charyzmatycznych i odważnych następców Iacocki w branży motoryzacyjnej. Może Musk? Charyzmy mu nie brakuje, ale czy okaże się równie skutecznym managerem? 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA