Zamarzł zimowy płyn do spryskiwaczy. Oto, co producent odpowiedział na skargę klienta
Mojemu znajomemu zamarzł zimowy płyn do spryskiwaczy, który kupił na stacji benzynowej. Było wtedy -12 stopni Celsjusza, a ciecz miała działać do -22. Napisał do producenta, oto co otrzymał w odpowiedzi.

Zamarznięcie płynu do spryskiwaczy w trakcie jazdy może prowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji, no i jest bardzo denerwujące. Szczególnie jeśli kupuje się zimowy płyn do spryskiwaczy. I nie tanią "lurę" z supermarketu, ale drogi produkt na stacji benzynowej.
Mój znajomy tak zużył 2 litry płynu na przejechanie 100 km, a mimo to ten niby zimowy płyn zamarzał mu jeszcze zanim docierał do szyby - poniższe zdjęcie pokazuje, jak zamarza zaraz po opuszczeniu dysz. W dyszach nie zamarzał, bo były podgrzewane. Przez to, co go spotkało, postanowił napisać do sieci stacji benzynowych, która sprzedawała ten płyn pod własną marką.
Dokładnie opisał, jaki kupił płyn, gdzie i kiedy to było i udostępnił producentowi nr partii.
Niestety, wlanie całego Państwa płynu okazało się błędem, ponieważ... zamarzał on w temperaturze panującej na zewnątrz, czyli w okolicach od -8 do -12 stopni (według opakowania, płyn powinien zamarzać dopiero przy -22 stopniach). Skutkowało to niestety, delikatnie mówiąc, okropną widocznością - gdyby nie fakt, że na szczęście w moim samochodzie w przedniej szybie są przewody grzejne, które chociaż w niewielkim stopniu pomagały, to wolę nie wiedzieć, jak wyglądałaby dalsza podróż. Dość powiedzieć, że całe 2 litry płynu starczyło mi na... niespełna 100 kilometrów? (...) Na dowód moich słów niech posłuży zdjęcie - niestety jakość nie jest idealna (zdjęcie robione telefonem komórkowym), ale wyraźnie widać zmrożone ślady przed dyszami spryskiwaczy i równie zmrożone wycieraczki. Biorę oczywiście pod uwagę, że być może to "po prostu" jakaś wadliwa seria produkcyjna (...)Czy można prosić o Państwa komentarz w tej sprawie?

Ku mojemu zaskoczeniu firma odpisała na zgłoszenie, niestety nie była to odpowiedź w tonie mea culpa. Polecam lekturę tej wiadomości. Oto jej treść:
W odpowiedzi na reklamację dotyczącą jakości produktu uprzejmie prosimy o zapoznanie się z poniższym wyjaśnieniem.
Każdy sygnał wpływający do naszej firmy jest wnikliwie analizowany. Pańskie zgłoszenie zostało przekazane do dostawcy płynu zimowego, który poddał płyn z tej samej partii, co Pana produkt, badaniom w laboratorium. Z analizy produktu wynika, że temperatura krystalizacji okazała się niższa od tej deklarowanej na etykiecie produktu (-22st. C).
Z przesłanych przez Pana zdjęć wynika, że w czasie używania płynu padał śnieg. Przypuszczamy, że rozpuszczony w płynie śnieg obniżył zawartość alkoholu i tym samym podwyższył temperaturę krystalizacji. Nie mamy natomiast wiedzy nt. produktu, którego resztki mogły znajdować się w zbiorniku przed wlaniem płynu. Często zdarzenia takie mają miejsce wraz z rozpoczęciem sezonu zimowego, gdy w zbiorniku znajdują się pozostałości letniego płynu lub woda, które to mogą zalegać w przewodach oraz w końcówkach układu spryskiwacza i przy niskich temperaturach zamarzać. Mamy nadzieję, że nasze stanowisko, wsparte powyższym wyjaśnieniem, spotka się z akceptacją z Pańskiej strony i że pozostanie Pan w gronie klientów naszej firmy.
Wnioski są niepokojące, tu nie chodzi już tylko o płyn do spryskiwaczy
Jeśli mam bezmyślnie zawierzyć w odpowiedź ze stacji benzynowej, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaakceptować, że mój znajomy to nierozgarnięty gość. Że specjalnie wlał wody do pustego zbiorniczka i potem śmiał nalać do niego wspaniałego zimowego płynu do spryskiwaczy, a potem marudzi w mailach.
Ale ja tego nie kupuję. Fakt, że w mailu nie jest napisane, że zbiorniczek był pusty, ale wystarczyło zapytać - był pusty. Jak go o to spytałem, to usłyszałem tylko wypowiedziane oburzonym tonem: a jak myślisz, dlaczego zjechałem na najbliższą stację benzynową i kupiłem ten płyn?
A skoro płyn nie był rozcieńczony, a dysze były podgrzewane, no to winny musi być śnieg. I co tu zrobić w przypadku wypadku? Jakiekolwiek szkody dokonane z powodu złej widoczności (spowodowanej złą jakością płynu do spryskiwaczy), to oczywiście wina śniegu. Nie producenta płynu, który miał zapewnić możliwość czyszczenia szyb na bieżąco. A jak śmiesz myśleć inaczej, to weź biegłego i idź do sądu.
Nazwy stacji benzynowej nie udostępnimy, bo po co kolejne pozwy.
A co zrobić jak zamarznie płyn do spryskiwaczy?
Jeśli zamarznie nam letni płyn do spryskiwaczy, to w sumie nic zaskakującego. Taki produkt nie jest przystosowany do pracy w niskich temperaturach. Ale co można zrobić w takiej sytuacji? Przede wszystkim nie lekceważmy tego - jazda zimą bez sprawnego spryskiwacza oraz wycieraczek jest głupotą i powoduje niebezpieczeństwo. Niestety samochody nie mają zaworu do spuszczania płynu dostępnego dla użytkowników. Mechanik sobie z tym poradzi, ale na własną rękę - nie polecamy.
Zasadniczo należy się jak najszybciej pozbyć się nieodpowiedniej cieczy ze zbiornika i uzupełnić go płynem zimowym. Jeśli zbiorniczek jest pełen płynu letniego, to radzę nabyć koncentrat płynu zimowego i dolać. Jeśli jest tak źle, że koncentrat nie spenetruje bryły lodu, to wtedy należy za wszelką cenę wjechać w cieplejsze miejsce i odczekać aż wszystko się zmiesza i ociepli. Potem należy intensywnie przepłukać cały układ, spryskując wszystkie szyby, które mają spryskiwacze. Jeśli zbiorniczek jest w miarę pusty, to po prostu należy nalać płynu zimowego i solidnie wszystko przepłukać.
A co jeśli zamarznie nam zimowy płyn do spryskiwaczy? No to w takim razie już wiemy, że winny jest śnieg. Trzeba po prostu pozwać śnieg do sądu.