REKLAMA

Zaczynam się gubić w tych SUV-ach Volkswagena. To jest Taos, czyli Tharu, czyli w sumie Skoda Karoq

Początkowo jeszcze w naszej redakcji pojawiały się głosy, że to po prostu kolejna odmiana Tayrona. Ale jednak nie. 

volkswagen taos
REKLAMA
REKLAMA

Zacznijmy od tego, co jest bezdyskusyjne:

Volkswagen Taos to nowy SUV w gamie tego producenta.

Tym samym dołącza do zacnego grona składającego się z Atlasa, Teramonta (to to samo w sumie), Atlasa Cross Sport i Teramonta X (też to samo), ID.4 (ok, ten będzie za chwilę), Nivusa, T-Crossa, T-Roca, Tayrona, Tayrona X, Tharu, Tiguana, Tiguana Allspace, Tiguana X i Touarega. Serio, ktoś uznał, że w tej i tak już sporej gamie brakuje jeszcze jednego modelu. I pewnie za jakiś czas pomyśli znowu tak samo.

Bezdyskusyjne jest też to, że nowy Volkswagen Taos to produkt skierowany głównie na rynek amerykański, gdzie gama SUV-ów wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Nie ma tam żadnego europejskiego temyślnika - zamiast tego jest po prostu Tiguan w wydłużonej wersji, Atlas, Atlas Cross Sport (taki ze ściętym dachem) i - za jakiś czas - ID.4.

Gdzie w tym zestawie miejsce dla Taosa? Ze swoim rozmiarem - subkompaktowym jak na Stany Zjednoczone, bo mierzy sobie tylko 442 cm - ma być najmniejszym i najtańszym SUV-em/crossoverem Volkswagena w USA. To oznacza, że będzie kosztował mniej niż 25 000 dol. (cena Tiguana) i powalczy z takimi graczami jak Kia Seltos (22 000 dol.). W sumie nic w tym dziwnego - amerykanie wbrew pozorom polubili też te mniejsze SUV-y, bez V8 i 4x4, czego Seltos może być dobrym przykładem.

Co jeszcze wiemy o Taosie?

Że będzie zbudowany na płycie podłogowej MQB i będzie miał pod maską typowo amerykańskie benzynowe... 1.5 TSI z czterema cylindrami. I że jeśli ktoś będzie bardzo chciał, to będzie mógł jednak zamówić wersję 4x4.

W kwestii wyglądu raczej nie będzie zaskoczenia. Prototypowy model wygląda jak trochę zmniejszony Tiguan z przemodelowanymi niektórymi elementami. Albo jak Volkswagen Tharu z narysowanym trochę inaczej pasem przednim i reflektorami. Albo w sumie jak Skoda Karoq z innym frontem.

Albo weź-cokolwiek-z-gamy-VW-i-napisz-że-jest-podobne.

A gdyby tak trafił do Polski...

Mało prawdopodobnie, ale czysto teoretycznie. Sprzedawany w Polsce Tiguan w standardowym rozmiarze (czyli nie ten ze Stanów) ma 4509 mm długości. T-Cross z kolei ma 4108 mm długości, więc pozostaje pewna luka. Wprawdzie pewnie trzeba byłoby uzupełnić gamę o jakieś 1.0 z trzema cylindrami, ale nie takie rzeczy się już robiło.

Można się tylko zastanowić, czy Volkswagenowi potrzebny model o zaledwie 10 cm krótszy od Tiguana. W końcu Nivus, który według zapowiedzi ma trafić do Europy - dużo lepiej pasowałby w miejsce między T-Crossem a Tiguanem (4266 mm długości). Do tego wygląda bardziej crossoverowato niż pudełkowo, co klienci w Europie zdają się doceniać:

REKLAMA

Ale nie spieszmy się jeszcze z oceną - może podczas oficjalnej premiery 13 października tego roku Volkswagen nagle ogłosi, że i Taos ma szanse trafić i na inne rynki...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA