Vision Mercedes-Maybach Ultimate Luxury to SUV i sedan w jednym. Nonsens?
Monstrualny SUV i gigantyczna limuzyna w jednym - taka jest wizja Mercedesa na samochód ostatecznie luksusowy.
I nie, nie chodzi o całkowicie odjechanego Mercedesa G 650 Landaulet.
Oto Vision Mercedes-Maybach Ultimate Luxury:
Tak, to SUV. Z ogromnymi kołami (24 cale - w końcu to model studyjny), wysoką pozycją za kierownicą i nawet ozdobnymi nakładkami na nadkolach (oczywiście chromowanymi). Ale jeśli spojrzymy na niego z profilu, mamy do czynienia z... podniesioną limuzyną o długości 5,26 m oraz wysokości aż 2,2 m.
I bardzo dziwnych proporcjach. Delikatnie mówiąc.
Po co komu takie połączenie? Po pierwsze - bo można. Już G 650 Landaulet pokazywał, że Mercedes nie boi się eksperymentować i może wprowadzić na rynek niemal dowolną mieszankę, ustalić cenę na poziomie kilku milionów złotych, a i tak nabywcy znajdą się natychmiast. Najwyraźniej sporo osób lubi całkowity bezsens.
Po drugie, przynajmniej według producenta, wielu klientów lubi poczucie bezpieczeństwa, jakie daje im duży SUV. W zwykłej klasie S najwyraźniej nie mogą go doświadczyć, podobnie jak w standardowym Maybachu. Z pomocą przychodzi więc Maybach... do kwadratu.
Ostatecznie luksusowe ma być też oczywiście wnętrze. Zegary Wyświetlacze przeniesiono tu wprawdzie wprost z aktualnej klasy S/Maybacha, ale resztę trudno jest powiązać z obecnie sprzedawanymi przez Mercedesa samochodami.
Szczególnie trudne może być znalezienie w nich zestawu do... herbaty. Tak, tylny podłokietnik wypełniony został kompletnym zestawem do przygotowywania i spożywania tego napoju. Tak, podkładki są podgrzewane.
Tak, jednym kliknięciem możemy zamknąć podłokietnik i ukryć naszą bez wątpienia cenną kolekcję porcelany. Niestety nie wiadomo, czy kwiaty przy oparciach są w standardzie, czy jedynie w opcji.
A co pod maską?
Silnik elektryczny, oczywiście. 750 KM, które pozwalają rozpędzić tego kolosa do 250 km/h (ograniczona elektronicznie). Producent nie podaje, jak szybko Vision Mercedes-Maybach Ultimate Luxury rozpędzi się do 100 km/h, ale nikt raczej nie będzie tego testował - w końcu szef na tylnym siedzeniu mógłbym wylać na siebie starannie przygotowywaną herbatę.
Zasięg szacuje się na około 500 km według NEDC i... 200 km według EPA. Na szczęście auto ładować można z wykorzystaniem szybkich ładowarek o mocy do 350 kW, co powinno zapewnić zwiększenie zasięgu o 100 km w 5 minut od podłączenia wtyczki.
Ale komu spieszyłoby się gdziekolwiek, jeśli może w spokoju sączyć herbatę, leżąc na gigantycznych, rozkładanych fotelach z masażem? No właśnie.
Czy ten samochód trafi kiedykolwiek na ulice?
Raczej niewielkie szanse. Choć w przypadku Mercedesa nic nie jest pewne, a lista klientów na nieistniejący model prawdopodobnie już jest całkiem spora.