Czy nagłe oziębienie prowadzi do ataku zimy? W razie czego mam lekarstwo - Audi RS 7 Performance
Możliwe, że zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Gdyby znowu spadł śnieg, to znam lekarstwo, które pozwoli zapomnieć o nieodpuszczającej zimnicy - nazywa się Audi RS 7 Performance.
Audi RS 7 Performance trafiło do redakcji na początku roku. Było wspaniałym lekarstwem na blue monday, a teraz może jeszcze okazać się wyjątkowo dobrym wiosennym rozmrażaczem na niechciane, ostatnie zimne dni. Nie wierzycie? To zobaczcie jak radzi sobie ze śniegiem 630 spalinowych koni mechanicznych wydobywanych za pomocą benzyny z podwójnie doładowanego 4-litrowego silnika V8.
Ogień z cylindrów pchany jest przez dwusprzęgłowy automat i wprawia w ruch wszystkie cztery koła z taką siłą (850 Nm), że śnieg ucieka w popłochu. Żeby było nowocześnie, to podobno do V8 dołożono układ hybrydowy (MHEV) bazujący na 48-woltowym układzie elektrycznym, ale jego funkcje są na szczęście kosmetyczne. Po prostu umożliwia żeglowanie z wyłączonym silnikiem, szybkie ponownie uruchomienie i poszerzone działanie systemu start-stop.
Wszystko, czego silnik RS 7 nie przekuje w moc, wypluwa podwójnym wydechem z ogromnymi eliptycznymi końcówkami. Do walki z białym puchem mamy więc 4 wściekłe koła i ogromny gorący wydech z zaworami motylkowymi ryczący wprost w podłoże z zajadłością wściekłego rottweilera. A kiedy już ten rodzinny liftback poradzi sobie z powrotem zimy, to zapewniam, że będzie gotowy na drugą rundę i potyczkę z wiatrem przy dużych prędkościach.
Audi RS 7 Performance - osiągi
Przód RS 7 ma bardzo groźne spojrzenie z reflektorów HD Matrix LED z Audi laser light osadzonych przy potężnym czarnym grillu. Te oczy dają jasny sygnał, że bestia nie boi się żadnego wiatru ani oporu powietrza. Najpierw rozpędzi się od zera do 100 km/h w 3,4 sekundy, potem do 200 km/h w niecałe 12 sekund, a później będzie gnać z siłą godną lokomotywy ekspresowej do elektronicznie ograniczonej prędkości maksymalnej wyznaczonej na 305 km/h. Hamowanie jest równie spektakularne dzięki zastosowaniu ceramicznych tarcz o średnicy 440 mm z przodu i 370 mm z tyłu.
Zapowiedziałem RS 7 jakby miało moc zdolną co najmniej zmienić orbitę ziemi i np. przegonić zimę przesuwając Polskę bliżej słońca. I wiecie co, poniekąd tak się w nim czułem. Na oblodzonych drogach moc RS 7 była zdecydowanie potężniejsza niż moje możliwości. Uwierzcie mi. W styczniu, na śniegu, na lodzie i na dodatek głównie po ciemku to 630 KM zdaje się być mocą stratogalaktyczną. Trzeba się dobrze zastanowić przed każdym wciśnięciem gazu, bo w ułamku sekundy może zdarzyć się bardzo wiele.
Ten kolos umie jeździć
Na szczęście na 22-calowe felgi Audi były założone zimówki Continentala, które łapały przyczepność lepiej niż Szczęsny piłki podczas rzutów karnych (latem seryjnie Audi zakłada Continentale Sport Contact 7). Poza tym RS-ka ma mechaniczny międzyosiowy mechanizm różnicowy, który standardowo rozdziela moc w stosunku 40:60 z przewagą osi tylnej, ale w przypadku wystąpienia poślizgu potrafi zdziałać cuda. Wyższy moment obrotowy przekazywany jest automatycznie na oś o lepszej przyczepności. Do 70 proc. mocy może przepływać na koła przednie, a na tylne nawet do 85 proc. Dodatkowo w wersji Performance poprawiono reakcję układu kierowniczego, dzięki czemu RS 7 prowadzi się z precyzją, której nie spodziewalibyście się po ważącym ponad 2065 kg liftbacku w zimie, na śniegu.
Gdyby ktoś, czytając to myślał sobie no wszystko spoko, ale pewnie jest podsterowny jak każde Audi, to śpieszę z wyjaśnieniem, że dział RS z Ingolstadt poradził sobie z tym problemem. Wystarczy włączyć jeden z trybów RS na kierownicy i krągły poszerzony tył zaczyna tańczyć na drodze równie zamaszyście, co latynosi na parkietach plażowych barów. Ach... gdzie to lato?...
W tym całym szaleństwie jest metoda
Polega ona na wszczepieniu wścieklizny do dużego pojazdu z natury luksusowo-rodzinnego. Chodzi o to, że przycisku RS MODE do aktywowania trybów RS1 lub RS2 wcale nie trzeba wciskać. Pedał gazu też można zostawić w spokoju i wtedy okaże się, że ten samochód potrafi być świetnym cywilnym autostradowym kompanem dla rodziny lub managera. Ilość miejsca z przodu oraz z tyłu jest wyśmienita, a wyposażenie z dziedzin komfortu i bezpieczeństwa jest kompletne.
Duże wrażenie robi praca pneumatycznego zawieszenia, które w trybie komfort jest naprawdę świetne. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, wóz ma 22-calowe obręcze z oponami grubości naleśnika. Ich widok sugeruje, że powinien wybierać nierówności z gracją wyścigowego walca, a on zachowuje się jak limuzyna. Mnie osobiście jeszcze bardzo przypadło do gustu nagłośnienie marki Bang & Olufsen Advanced Sound System. Oj chciałbym posłuchać go w bezpośrednim porównaniu z systemem Bowers & Wilkins z Volvo S90. Walka o tron segmentu E byłaby zaciekła.
A praktyczne jest to Audi RS 7 Performance?
Skoro już zacząłem pisać o rzeczach praktycznych, to warto wspomnieć o dużym bagażniku ze świetnym dostępem. Tylna klapa otwiera się oczywiście elektrycznie, ale co ważne - razem z wielką tylną szybą. Pojemność przestrzeni bagażowej waha się od 535 do 1390 l.
No dobra, a jakie ma wady?
Przy opisie samochodu z tak potężną jednostką napędową pewnie najłatwiej byłoby przyczepić się spalania, ale nawet tutaj Audi zaskakuje. Zużycie poniżej 15 l na 100 km podczas spokojnej jazdy po autostradzie oraz poniżej 30 l 100 km przy zabawie to naprawdę dobre wyniki i z mojego doświadczenia wynika, że najlepsze w klasie. Chyba że do E 63 AMG wpakują 2.0, to wtedy już V8 nie wygra.
No dobrze, jeśli nie zużycie paliwa, to z pewnością cena jest wadą. Cóż nie jest to pigułka łatwa do przełknięcia, bo ten egzemplarz z 2023 r. kosztował jako nowy 919 050 zł, ale pełno w nim dodatków. Bazowa cena w 2024 r. wynosi 687 300 zł i nie zmieniła się od początku roku. Kolejny wydatek to koszty eksploatacji - w modelach z logo RS Audi stosuje bezkompromisowe rozwiązania i ich serwisowanie nigdy nie jest tanie.
Prawdziwą wadą RS 7 jest to, że jest zbyt potężne
Przepisy, stan dróg i rozsądek sprawiają, że w codziennym użytkowaniu zdecydowanie częściej korzysta się łagodnej strony tej maszyny niż z tych stratosferycznych osiągów. Pozostaje pytanie, czy RS 7 nie jest jednym krokiem za daleko. No bo takie S7 kosztuje o wiele mniej i ma pod maską mocnego diesla 3.0... Co prawda setkę robi w 5,1 s i nie ma poszerzonego nadwozia, ale jest o ćwierć miliona tańsze... Decyzja należy oczywiście do kupującego. Natomiast jeżeli ty podjąłeś już decyzję i idziesz kupić sobie RS 7 to musisz wiedzieć, że topowy model Performance naprawdę jest tak dobry jak zapowiada to jego wygląd i cena.
Fot. Maciej Lubczyński