5 aut elektrycznych w cenie najtańszej Tesli Model Y. Nimi się zainteresuj
Tesla Model Y w wersji standard za 184 900 zł to niby tanio, ale tylko do momentu, jak popatrzy się na konkurencję. Pod uwagę dziś wezmę zasięg, ilość miejsca w kabinie definiowaną rozstawem osi i osiągi, więc uwaga, teslarze, szykujcie się na garść gorzkiej prawdy.

Fani Tesli – a tacy wciąż istnieją – mają wiele powodów, by lubić swoje samochody. Rzeczywiście, jeśli chodzi o zakupu pojazdu elektrycznego, Tesla wydaje się wyjątkowo rozsądnym wyborem. Ma bardzo duży zasięg, przeważnie znakomite osiągi i wyposażenie ze zdalnym sterowaniem. Coraz więcej serwisów umie naprawiać Tesle, coraz więcej jest wiedzy i części używanych, jest to też pojazd, który da się upłynnić na rynku wtórnym. Trudno znaleźć twarde argumenty przeciw Tesli jako „rodzinnej propozycji na prąd”. Ale co w sytuacji, gdy komuś Tesla po prostu się nie podoba, albo jest obrażony na Elona Muska?
Tesla Model Y Standard naprawdę kosztuje 184 990 zł, ale plus 1200 zł
Te 1200 zł to „bezzwrotna opłata za zamówienie”, która teoretycznie może być zwrócona, jeśli leasing zostanie całkowicie sfinansowany przez stronę trzecią. Można więc przyjąć, że cena Tesli Model Y Standard to 186 tys. zł – dla uproszczenia. Spróbowałem znaleźć pięć ofert w podobnej cenie, które przynajmniej w jakimś stopniu dorównują Tesli, albo nawet ją przewyższają. Przypomnę podstawowe parametry modelu Y Standard:
- długość 479 cm
- rozstaw osi 289 cm
- akumulator: 69,5 kWh
- zasięg: do 534 km
- moc ładowania: do 175 kW
Potraficie lepiej, inni producenci? Zobaczmy. Pod uwagę wziąłem pojazdy ze stron producentów z działu „dostępne od ręki”.
Hyundai IONIQ 5
Znalazłem dobrze wyposażony egzemplarz w specyfikacji Techniq. Ma większy rozstaw osi niż Tesla Model Y, i to aż o 11 cm. Jeśli chodzi o akumulator, to trochę mu brakuje, bo mieści się w nim 63 kWh energii. Moc silnika wynosi 170 KM, czyli stosunkowo niewiele jak na tak duży samochód. Skutek tego to dość słabe osiągi – do 100 km/h IONIQ5 potrzebuje 8,5 sekundy. Z ciekawych elementów wyposażenia na pokładzie ma pompę ciepła i gniazdo do ładowania V2L (czyli oddawania energii na zewnątrz). Obiecywany maksymalny zasięg to 440 km – w porównaniu z 534 km w Tesli wypada mizernie, w rzeczywistości pewnie różnica jest o wiele mniejsza, skoro oba akumulatory dzieli tylko 6,5 kWh. Za takiego IONIQ-a 5 Hyundai życzy sobie 183 900 zł. Ostatecznie to mikrostarcie koreańska propozycja wygrywa dłuższą o rok gwarancją – pięć lat zamiast czterech w Tesli.

Volkswagen ID.7
Zgadza się, jest droższy od Tesli. Znalazłem egzemplarz za 192 700 zł, czyli prawie 7000 zł drożej. Ale nie do pogardzenia jest jego specyfikacja: akumulator o pojemności 77 kWh i silnik rozwijający moc 286 KM. Nędzne warunki gwarancji trwającej tylko 2 lata na auto i 8 lat na akumulator trakcyjny to pewien minus, jednak wszystko zależy od tego, na jak długo chcemy wziąć finansowanie. Nie brakuje osób, które takie wozy „kupują” na 24 miesiące, ale po zakończeniu leasingu ich nie wykupują. W tej sytuacji długość gwarancji nie ma większego znaczenia. Oficjalnie podawany zasięg to 615 km (raczej nierealny, stawiam na 480-500 km), przyspieszenie 0-100 – 6,5 sekundy. Rozstaw osi – 297 cm, czyli w większości punktów pokonuje Teslę. A przy okazji jest elegancką limuzyną, nie zaś pokracznym SUV-nie-wiadomo-co.

Kia EV4
Dokładnie ta sama cena co ID.7, ale jeszcze nowszy model i... jeszcze większy akumulator. Za 192 tys. zł mamy samochód o niezbyt imponującej mocy 204 KM, jednak z baterią aż 81 kWh. Przekłada się to na teoretyczny zasięg do 625 km, czyli już Tesla zbiera pierwsze ciosy. Wyposażenie? Lista jest imponująca, z wyświetlaczem head-up, z pompą ciepła, w pełni elektrycznymi, podgrzewanymi i wentylowanymi fotelami z przodu. Do tego jeszcze mamy siedmioletnią gwarancję. W czym EV4 jest gorsze od Tesli? W rozstawie osi – o 7 cm, i w kategorii „przyspieszenie 0-100 km/h”, gdzie różnica wynosi jednak tylko 0,2 s. Z bagażnikiem jest taki problem, że Tesla podaje oficjalnie tylko pojemność do dachu (ponad 800 l), a Kia – do linii rolety, czyli ok. 430 litrów. Trudno więc je rozsądnie porównać.

Ford Explorer EV
Samochód nieco mniejszy od Tesli, ale o ogromnym akumulatorze i bardzo dobrych osiągach (link do ogłoszenia). 77 kWh i 286 KM: to już pojawiło się w tym przeglądzie, a to dlatego, że Explorer technicznie jest spokrewniony z Volkswagenem ID.4, ma więc ten sam akumulator i tę samą moc. Elektryczny Ford rozpędzi się do 100 km/h w 6,4 sekundy i przejedzie do 572 km bez ładowania – Tesla już płacze w kącie. Maksymalna moc ładowania 185 kW pozwoli uzupełnić energię z poziomu 10 do 80 proc. w mniej niż pół godziny. Ford nie ma takich możliwości zdalnego sterowania jak Tesla, ale w kwestii wyposażenia też wypada nieźle ze swoimi matrycowymi reflektorami LED czy fotelami z masażem. Rozstaw osi na poziomie 277 cm to zauważalnie mniej niż w modelu Y, ale Ford twierdzi że pojemność bagażnika wynosi 530 litrów. Gwarancja: niestety tylko dwa lata.

GAC Aion V
Zupełna chińska nowość na polskim rynku. Średniej wielkości SUV o długości 460 cm i rozstawie osi 277,5 cm jest nieco mniejszy od Tesli Model Y, ale ceną praktycznie jej dorównuje. Co lepszego oferuje GAC Aion? Przede wszystkim większy akumulator o pojemności 75,3 kWh z realnym zasięgiem 510 km (nadal stawiam, że to 534 km w Tesli jest przeszacowane). Moc to 204 KM – raczej standardowa w tym segmencie, co przekłada się na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7,9 sekundy. Maksymalna moc ładowania to 180 kW, a czas uzupełniania akumulatora od 10 do 80 proc. ma się zmieścić w 25 minutach. Jak na razie są to wartości porównywalne z Teslą, jednak GAC wygrywa wyposażeniem (m.in. skórzane fotele z masażem, pompa ciepła, dźwiękochłonne szyby) oraz gwarancją, która trwa aż osiem lat – dwa razy dłużej niż w Tesli. Zaszaleli ci Chińczycy.

Żaden z tych samochodów nie jest lepszy od Tesli we wszystkich aspektach
Niektóre są trochę mniejsze (GAC, Ford), inne mają nieznacznie niższą pojemność akumulatora (Hyundai) albo krótszą gwarancję (VW). Ale wszystkie z nich stanowią dla niej realną konkurencję, więc twierdzenie, że obecnie „Tesla pozamiatała rynek cenami” można jedynie obśmiać. Rywalizacja w tym zakresie cen jest realna, zwłaszcza że wszystkie te samochody są objęte rządową dopłatą w wysokości 30 tys. zł. Nie będziesz mieć tak łatwo, Elon.