Wjechał w grupę pieszych i uciekł, 19-latka nie żyje. Niski wyrok mnie nie oburza
Dawid T., który w Wielkanoc 2022 r. spowodował tragiczny wypadek w Szymbarku na Kaszubach, pójdzie do więzienia. Wysokość wyroku sprawia, że nie każdy poczuje, że sprawiedliwości stało się zadość. Są jednak i argumenty, które tłumaczą taką decyzję sądu.

Była Wielkanoc 2022 roku, gdy 22-letni wówczas Dawid T. prowadził Volkswagena Golfa w Szymbarku w województwie pomorskim. Na prawym fotelu siedział 18-letni Maciej M. Było ciemno. Kierowca wjechał w grupę pieszych, a następnie odjechał z miejsca zdarzenia. W wyniku zdarzenia zginęła 19-letnia Daria, a dwie inne osoby doznały poważnych obrażeń.
Kierowca został dziś skazany na 2,5 roku więzienia
Sąd Rejonowy w Kartuzach ogłosił wyrok w tej sprawie. Dawida T. skazał na 2,5 roku pozbawienia wolności, orzekł dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, a także zarządził zapłatę: 20 tys. zł nawiązki dla rodziny zmarłej oraz 5 tys. zł zadośćuczynienia dla jednej z poszkodowanych osób.
Skazany został także Maciej M. za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku - na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Sąd nie dał wiary jego tłumaczeniom, że podczas wypadku spał.
Te wyroki brzmią oburzająco, ale czytajcie dalej
Kierowca potrącił pieszych i odjechał i za to ma iść do więzienia „tylko” na 2,5 roku? Zanim rzucicie czymś w ekran komputera lub ciśniecie telefonem o podłogę, przytoczę okoliczności, które wpłynęły na taką, a nie inną decyzję sądu.
Po pierwsze, Dawid T. przyznał się do winy i wyraził skruchę, co sąd uznał za okoliczność łagodzącą. Wcześniej był też osobą niekaraną. W uzasadnieniu podkreślono jednak również wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu – m.in. z powodu ucieczki z miejsca zdarzenia i zaniechania udzielenia pomocy ofiarom. Te działania oskarżony tłumaczył powypadkowym stresem.
Po drugie, z ustaleń sądu wynika, że do wypadku doszło na drodze z ograniczeniem prędkości do 90 km/h, a samochód prowadzony przez Dawida T. jechał z prędkością około 50 km/h. Po trzecie, kluczowe znaczenie miały opinie biegłych, z których wynika, że poszkodowani poruszali się jezdnią, a nie poboczem, i szli dwójkami. Sąd zaznaczył, że to zachowanie pieszych miało wpływ na przebieg zdarzenia i przyczyniło się do jego skutków.
Mimo że kierowca nie przekroczył dozwolonej prędkości, sąd podkreślił jego odpowiedzialność za skutek oraz obowiązek zachowania szczególnej ostrożności wobec pieszych na nieoświetlonym odcinku drogi. Jednym z najbardziej obciążających elementów była ucieczka z miejsca wypadku. Tłumaczenia stresem i paniką uznano jedynie w ograniczonym zakresie. Z kolei w przypadku pasażera za okoliczności łagodzące uznano młody wiek i brak wcześniejszych konfliktów z prawem. Warto dodać, że kierowca nie miał tak ostatnio "modnych" zakazów prowadzenia, był też trzeźwy.
Wyrok nie jest prawomocny
Na ogłoszeniu wyroku oskarżeni się nie stawili. Prokuratura zapowiedziała analizę pisemnego uzasadnienia i rozważy złożenie apelacji. Obrońca Dawida T. również nie wyklucza odwołania, wskazując na - jego zdaniem - zbyt surowy wymiar kary oraz istotny udział pokrzywdzonych w powstaniu wypadku.
Czy Dawid T. powinien spędzić w więzieniu więcej lat? Nie jestem przekonany, czy wieloletnie złamanie życia młodemu człowiekowi wróciłoby życie ofierze zdarzenia - a i sam sprawca raczej nie wyszedłby z zakładu karnego lepszy i zresocjalizowany. Populizm penalny: tak ładnie nazywa się ludowe pragnienie krwi i ogromnych wyroków. Nie zawsze ma sens.