Wyobraźcie sobie, że żyjemy w alternatywnej rzeczywistości. Takiej, w której bitwę o prymat w motoryzacji, rozgrywającą się na początku XX wieku, wygrały samochody elektryczne. Przypominam, że pierwsze samochody były rozwijane równolegle jako elektryczne, spalinowe oraz parowe.

Parowe na szczęście nie wygrały, bo musielibyśmy ładować węgiel co rano do kotła przed odjazdem, że już o innych przywarach tego rozwiązania nie wspomnę. Ale jakieś 110 lat temu całkiem realne wydawało się, że to pojazdy o napędzie elektrycznym zdominują rozwój motoryzacji. Teraz wyobraźmy sobie, że jeździmy autami elektrycznymi od lat, a nagle ktoś przeprowadza nam życiową rewolucję i nakazuje przesiadkę do aut spalinowych. Pozwolę sobie ponarzekać na potencjalne absurdy, z którymi przyszłoby nam się mierzyć. Na koniec każdy będzie mógł sam wyciągnąć wnioski.
Tylko samochody spalinowe od 2035 roku.
Potencjalne problemy oraz absurdy:
- Brak możliwości ładowania samochodów w domu – trzeba będzie zbudować światową sieć ogromnych placówek z potężnymi zbiornikami pełnymi łatwopalnych substancji i celowo jeździć tam, żeby zatankować. Przy okazji w tych miejscach będą sklepy z alkoholem, kawą i jedzeniem.
- Substancję do zasilania silników będziemy wypompowywać spod ziemi.
- W samochodzie będzie kilkudziesięciolitrowy bak łatwopalnej substancji o ciśnieniu atmosferycznym. Będzie można go przerobić na tańsze paliwo, montując w samochodzie zbiornik z łatwopalnym gazem pod ciśnieniem.
- Silnik będzie działał na zasadzie wewnętrznych eksplozji. To oznacza, że cały czas będzie próbował nagrzać się do co najmniej 600 stopni Celsjusza i trzeba będzie go chłodzić.
- Silnik będzie miał sprawność na poziomie 20–40% (silnik elektryczny ma zwykle sprawność powyżej 90%). To oznacza, że ponad połowa energii będzie marnowana jako ciepło. Przypomnę także punkt drugi – kolejna moc będzie tracona na napędzanie pompy do chłodzenia.
- Silnik będzie przekładał ruch posuwisto-zwrotny na ruch obrotowy, przez co stanie się źródłem potężnych wibracji, które trzeba będzie tłumić. Na dodatek mechanizm korbowy będzie ciężką konstrukcją ze stopów metali o masie grubo ponad 100 kg.
- Silnik będzie miał użyteczną moc w bardzo wąskim zakresie obrotów, co będzie wymagało instalacji ciężkiej, skomplikowanej przekładni o wielu przełożeniach. Przeniesienie napędu będzie powodowało straty mocy (ok. 10–15%). Poza tym skrzynia biegów również będzie się nagrzewać i wymagać chłodzenia.
- Silnika nie da się zatrzymywać na postoju, więc pomiędzy silnikiem a wspomnianą skrzynią biegów będzie konieczne zamontowanie dużego i ciężkiego mechanizmu wysprzęglającego.
- Silnik będzie wydobywał z siebie ogromne ilości hałasu, które będzie trzeba sztucznie tłumić za pomocą układu wydechowego, który dodatkowo będzie się ogromnie nagrzewał.
- Silnik będzie produkował ogromne ilości szkodliwych spalin oraz dwutlenku węgla.
- Nie będzie można odzyskiwać energii podczas hamowania, a hamowanie silnikiem będzie ograniczone ze względu na konieczność zmiany przełożeń oraz wysprzęglania przed postojem. To znacznie zwiększy zapotrzebowanie na używanie hamulcy przykołowych - przyśpieszy ich zużycie, podniesie poziom zanieczyszczeń.
A jakie będą potencjalne zalety?
- Samochód będzie robił brum.
Na liści zalet wstępnie chciałem jeszcze wpisać, że tankowanie będzie trwało 3 minuty, ale pamiętamy, że żyjemy w świecie, gdzie każdy ładuje samochód w domu, bo taka infrastruktura rozwijana jest od ponad stu lat. A więc nagle żeby zatankować, to konieczne będzie wybudowanie ogólnoświatowej sieci stacji benzynowych i specjalne jeżdżenie na te stacje. Dlatego to nie będzie 3 min, tylko ok. 30 min (w zależności od odległości do najbliższej stacji), co będzie konsumować czas oraz paliwo. I z tych powodów nie umieszczę "szybkiego tankowania" na liście zalet.
Tak wyglądałby świat, gdyby ktoś chciał nas przesadzić z rozwijanych przez ponad 100 lat samochodów elektrycznych na spalinowe. Musicie przyznać, że potencjalna tranzycja odwrotna do dzisiejszej byłaby totalnie idiotyczną perspektywą. Może jednak te auta elektryczne nie są dla nas takim złym pomysłem?