Carlos Ghosn otwiera szampana w celi. Koncern Renault-Nissan sprzedał w zeszłym roku najwięcej na świecie
Grupa Renault-Nissan-Mitsubishi sprzedała w 2018 r. 10,76 miliona samochodów osobowych i lekkich dostawczaków. To pozwoliło jej zostawić koncern Volkswagena w tyle.
![Nissan Qashqai 2019 1.3 DIG-T test](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2018/12/nissan-qashqai-2019-test-otw.jpg)
Nie wiem, jak płynie czas Carlosowi Ghosnowi, byłemu już prezesowi koncernu Renault-Nissan-Mitsubishi, w celi. Myślę jednak, że nie ma tam zbyt trudnych warunków. Kto wie – może nawet pozwolili mu na lampkę szampana? Aresztowany prezes ma bowiem dobry powód, by wznieść toast.
Według kalkulacji Reutersa, koncern, którym do niedawna zarządzał Ghosn, sprzedał w minionym roku 10,76 miliona pojazdów na całym świecie. 5,65 miliona sztuk miało znaczek Nissana (co oznacza spadek o 2,8 proc. względem roku 2017), 3,88 mln to auta Renault (wzrost o 3,2 proc.), a 1,22 mln to Mitsubishi (wzrost aż o 18 proc!). Imponujące wyniki.
Drugi w rankingu koncern, czyli Volkswagen Group, też ma pewne powody do radości.
Co prawda jego wynik z uwzględnieniem aut osobowych i lekkich dostawczych wynosi 10,6 miliona. To oznacza, że po raz pierwszy od pięciu lat, VAG nie przewodzi na rynku. Ale do koncernu VW należą też takie firmy jak MAN i Scania. Gdyby do ogólnego wyniku wliczyć ich rezultaty, niemiecki koncern objąłby prowadzenie z łączną sprzedażą na poziomie 10,83 mln.
Oznacza to wzrost o 0,9 proc. Jak widać, echa afery dieselgate słychać już coraz ciszej.
Na trzecim miejscu: Toyota.
Jeżeli chodzi o wnioski: po pierwsze, czy ktoś jeszcze pamięta czasy, w których w takich rankingach przewodził koncern General Motors? Chyba nikt już nie ma złudzeń, że Amerykanie kiedyś będą znowu liderem na rynku.
Po drugie, Carlos Ghosn jest kontrowersyjną postacią i z pewnością ma sporo „za uszami” – o czym świadczy chociażby jego aresztowanie. Ale trzeba przyznać, że potrafi sprzedawać i zarabiać – nie tylko dla samego siebie. Czy koncern Renault-Nissan-Mitsubishi będzie radził sobie równie dobrze z kimś innym za sterami?