Cieszmy się, że mieszkamy w Europie. W amerykańskim Dusterze nie chcielibyście się rozbić
Och nie, znowu Dacia Duster jest szkalowana, bo nie ma pipków, brzęczków, kamerek i innych systemów, które niby zapewniają nam bezpieczeństwo? Otóż nie tym razem.

Tym bardziej, że nasz lokalny wariant Dacii Duster poradził sobie w testach zderzeniowych całkiem nieźle. Od Euro NCAP otrzymał wprawdzie tylko 3 gwiazdki na 5, ale to w sumie nic nie szkodzi, bo ochronę dorosłych pasażerów oceniono na 71 proc., a wynik w dużym stopniu obniżył właśnie brak systemów bezpieczeństwa - tutaj było już tylko 37 proc.
Zresztą jak ktoś nie wierzy w Euro NCAP i ich magiczne gwiazdki, to ma tutaj przykład z życia. Duster, drzewo, bum, kierowca wychodzi z wypadku żywy. Jest dobrze.
Gorzej by było, gdybyśmy mieli luźniejsze podejście do bezpieczeństwa samochodów.
Tak jak na przykład w Ameryce Południowej, gdzie aż tak nie trzeba przejmować się tym tematem, bo o klienta trzeba za wszelką cenę walczyć, cóż, niską ceną. Tam też mają Dustera, też mają NCAP i też postanowili go rozbić.
Jasne, to nie do końca ten sam Duster, co u nas, a do tego z logo Renault, ale można pomyśleć, co by było, gdyby u nas troska o bezpieczeństwo stała na takim poziomie. Pewnie byłoby podobnie.
A żeby nie przeciągać: amerykański Duster dostał od NCAP równe zero gwiazdek.

I tak ochrona dorosłych pasażerów została oceniona na zaledwie 29 proc., a testujący zgłosili całą litanię potężnych problemów. Przykładowo kolana kierowcy i pasażera są chronione w marginalnym stopniu i mogą mieć kontakt z elementami samochodu w trakcie wypadku. Podłoga auta została oceniona - przy zderzeniu czołowym - jako niestabilna, podobnie jak cała karoseria. Podczas jednego ze zderzeń z auta zaczęło wyciekać paliwo. Przy bocznym uderzeniu ochrona klatki piersiowej była - ponownie - marginalna. Ochrona karku - bardzo kiepska.
Do tego podczas testu zderzeniowego otworzyły się drzwi pasażera, a elementy strukturalne potrafią w momencie wypadku mocno wepchnąć się do przedziału pasażerskiego.
To zdecydowanie nie brzmi jak samochód, w którym ktokolwiek chciałby mieć kolizję. Tym bardziej, że przy takim poziomie bezpieczeństwa, prawdopodobnie większość kolizji szybko zostałoby przekwalifikowanych na wypadek.
I to nie jest jedyny taki przypadek.
Identyczną notę otrzymało testowane równolegle z Renault Duster tamtejsze Suzuki Swift. Mało tego - wszystkie zeszłoroczne pomiary skończyły się w dokładnie taki sam sposób. Kia Picanto z jedną poduszką powietrzną? Zero. Hyundai z dwiema? Zero. Forda Ka, również z dwiema? Zero. I też nie chodzi o brak systemów bezpieczeństwa, a o to, że kierowcy i pasażerom w razie zderzenia po prostu może się stać krzywda.
Chyba czas trochę docenić, że niektóre elementy bezpieczeństwa są u nas narzucone, a na inne producenci ścigają się, żeby dobrze wypaść przed klientem.