Radny groził aktywiście, gdy ten zapytał go o kartę parkingową. Przepychanki, policja, Rybnik
Radny Jerzy Lazar nie specjalnie się popisał w starciu z aktywistą z kamerą. Cała ta interwencja to trochę cyrk.

Oburzająca sytuacja zaczęła się od aktywisty z kamerą. To ostatnio bardzo popularny sposób kształtowania mediów społecznościowych. Ludzie uzbrojeni w kamery utrudniają innym popełnianie wykroczeń, co prowadzi do spięć. Jest to trochę trudna do oceny moda, bo walczą na przykład z nielegalnym parkowaniem, jakby była to największa zbrodnia. Nie sposób też odnieść wrażenia, że niektórych z nich bardziej obchodzi własna popularność niż niszczony trawnik. Działają w przekonaniu, jakby każdy obywatel i osoba publiczna byli w stanie zachowywać się wyłącznie wzorowo, co jest nierealne. Inna sprawa, że do ideału większości z nas jest daleko, co jest doskonałą pożywką dla takich kanałów. Jestem zdania, że w sprzyjających okolicznościach z każdego z nas da się w internecie zrobić osobę mało inteligentną i kulturalną, nawet nie trzeba się bardzo starać.
Ale nie da się też ukryć, że dzięki takim działaniom poznajemy trochę więcej prawdy o otaczającym nas świecie i bezradności służb w starciu z rozmaitymi patologiami. Zwarcie z radnym Lazarem z Rybnika było tu niezwykle nisko wiszącym owocem. Radny zaparkował na miejscu dla niepełnosprawnych bez odpowiedniej karty i się zaczęło.
Radny parkuje na miejscu dla niepełnosprawnych
Na filmie kanału MikeL337 VOD widzimy autora filmu w potyczce z radnym z Rybnika, Jerzy Lazarem. Ten sam się zresztą przedstawia na początku filmu, ale na pewno nie dlatego, że chce się wykazać kulturą osobistą. Nagrywający podchodzi do samochodu i prosi kierowcę o umieszczenie za szybą karty umożliwiającej parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych, bo na takim zaparkował. Kierowca bardzo szybko się denerwuje i chce przegonić nagrywającego. Radny popełnia dwa rodzaje błędów.
Błąd pierwszy jest charakterystyczny dla buty, z jaką władza samorządowa traktuje obywateli. To, co mówi, przynosi mu wstyd, bo z miejsca chwali się koneksjami. Wyciąga telefon i zwraca się przez niego do prezydenta miasta, mówiąc, że ktoś mu przeszkadza. Całe jego zachowanie jest kompromitujące dla osoby piastującej funkcję publiczną. Praktycznie od razu pyta nagrywającego, czy ma mu przywalić.
Drugi rodzaj grzechu to łamanie przepisów. Parkując na miejscu dla niepełnosprawnych należy umieścić stosowną kartę za szybą. Jednocześnie samemu należy być osobą z niepełnosprawnością, bądź przebywać w towarzystwie takiej osoby. Żadna z tych sytuacji raczej nie ma tu miejsca, a już na pewno nie widać obowiązkowej karty. Radny według autora filmu — najprawdopodobniej, bo tu kamera trochę lata i nie widać dokładnie, co się dzieje - popycha nagrywającego, powodując jego upadek. A to już wykroczenie większe niż łamanie prawa o ruchu drogowym. Sytuacji nie poprawia pojawienie się służb. Może dlatego, że radny chwali się znajomością z komendantem, piastowanym stanowiskiem w komisji bezpieczeństwa i możliwościami? Policja zaprzecza, by doszło do takiego kontaktu.
Interwencja policji
Nagrywający wzywa policję, zgłasza pobicie (trochę przerysowanym, płaczliwym głosem), a radny usiłuje odjechać, ale nagrywający blokuje mu drogę. Wzywa również ludzi do pomocy, mówi że boli go kolano, a radny może być pod wpływem alkoholu. W tym momencie filmu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to popchnięcie przez radnego to najlepsza rzecz, jaka spotkała tego filmowca.
Radny Lazar pokazuje mu jakiś dokument i informuje, że komendant, z którym rzekomo rozmawiał, już jedzie. Zamiast niego przyjeżdża Straż Miejska, która ignoruje prośby nagrywającego, by sprawdzili trzeźwość radnego. Pojawia się też policja, również bez chęci wyciągania alkomatu. Argumentują to tym, że nie wyczuli alkoholu oraz tym, że nie mają alkomatu, bo nie są z wydziału ruchu drogowego. Jeden z policjantów zwraca uwagę nagrywającemu, że jest zbyt pobudzony. Informuje go też, że widział przebieg zdarzenia na nagraniu z innej kamery.
Policjant pyta też, czy nagrywający dziwi się zachowaniu radnego, skoro sam go zaczepił. Rzekłbym, że dość niefortunnie dobrane pytanie to tego, co się tam wydarzyło. Informuje również, że radny posiada wymaganą kartę, od której braku wszystko się zaczęło (lecz nie uzewnętrznioną). Zarzuca również rzucenie się na maskę auta w celu prowokacji. Zdenerwowany policjant na koniec mówi nagrywającemu, że ten zaraz przegnie i pozabiera mu telefony.
Tylko komendanta tu brakowało
Odbył się tu niezły cyrk, który zaangażował czas kilku funkcjonariuszy. Na pytania, czy radny był pod wpływem alkoholu i żądania sprawdzenia jego trzeźwości były słuszne oraz jak mocny był fizyczny kontakt z nagrywającym, nie odpowiemy. Możemy tylko pogratulować mieszkańcom Rybnika radnego, który tak wspaniale radzi sobie z emocjami i tak chętnie chwali się koneksjami. A czy dziennikarstwo obywatelskie polega na uporczywym powtarzaniu radnemu, żeby pokazał kartę parkingową, to już oceńcie sami. Podobnie jak to, czy obywatel z kamerą to najwłaściwsze narzędzie do tropienia wykroczeń drogowych. Niewątpliwe przebieg zdarzeń nie zachęca mieszkańców Rybnika to podejmowania interwencji wobec radnych miasta, a to nie najlepiej.
Zdjęcie główne: kanał MikeL337 VOD