Elon Musk ma już dość. Chce wycofać Teslę z giełdy
Mamy kolejny tydzień i kolejną kontrowersyjną wypowiedź Elona Muska na Twitterze. Tym razem mój ulubiony ekscentryczny miliarder zastanawiał się na głos nad wykupieniem Tesli i przekształceniem jej w prywatną firmę.
Chodzi o ten wpis:
Wynika z niego, że Musk zaproponuje akcjonariuszom 420 dol. za każdą posiadaną przez nich akcję i tym samym sprawi, że Tesla zniknie z giełdy. Przy takiej wycenie pojedynczej akcji łączna wartość firmy sięgnęłaby ponad 71 mld dol., czyli o 13 mld więcej, niż wynosi obecna.
Oczywiście krótko po takiej deklaracji akcje Tesli podrożały z 342 do 371 dol. Niedługo później obrót akcjami Tesli wstrzymano.
Swoją drogą ciekawy jestem, jak na wypowiedź Muska zareaguje Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd - tego typu wypowiedź dość łatwo można podciągnąć pod giełdową manipulację.
Prywatna Tesla nie byłaby głupim pomysłem
Abstrahując już od tego, czy Musk trollował, czy mówił poważnie, przekształcenie Tesli w prywatne przedsiębiorstwo miałoby bardzo dużo plusów. Musk narzekał już wielokrotnie na to, że inwestorom zależy tylko i wyłącznie na wynikach finansowych. Na takim podejściu cierpi oczywiście rozwój samochodów elektrycznych Tesli, a na tym Muskowi zależy najbardziej. Pieniądze miał już wcześniej.
Do tego po sprywatyzowaniu Tesli Musk nie musiałby odpowiadać przed kimkolwiek. Na razie ma na karku niezadowolonych inwestorów - od czasu wejścia na giełdę w 2010 r. Tesla zanotowała tylko dwa kwartały, w których zarobiła więcej pieniędzy, niż straciła. Podejrzewam, że dla akcjonariuszy ten stan rzeczy jest niebywale irytujący. I - co najważniejsze - Musk stwierdził, że dysponuje kwotą potrzebną do prywatyzacji Tesli. Oczywiście nie powiedział, gdzie znalazł te 70 mld dol.
Obstawiam jednak, że ten wpis to zwykły trolling
Nie byłby to zresztą pierwszy raz, kiedy Musk w swoim stylu zażartowałby na Twitterze, wprawiając wszystkich w konsternację. Jego wpis szybko podchwycili też fani palenia trawki - liczba 420 jest dla nich liczbą symboliczną.
Legenda głosi, że w latach 70. umawianie się z kimś o 16:20 oznaczało wspólne palenie marihuany. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale trawkowy odłam społeczności Twittera zareagował dość żywo na wpis Muska.