REKLAMA

Tesla nie radzi sobie z logistyką. Wraca za to program „referrali”. Czyli chaosu w zarządzaniu ciąg dalszy

Tesla znowu sprawia wrażenie zagubionej. Niedawno Zarząd poprosił pracowników o pomoc w dostarczeniu 30 tys. samochodów do klientów. Teraz przywraca program afiliacyjny, w którym można wygrać samochód z autografem Prezesa. Wody na młyn dla osób, które uważają, że ta firma jest niepoważna, nie brakuje.

problemy-tesli-serwis
REKLAMA
REKLAMA

Problemy Tesli zdają się nie kończyć. Generuje je dynamika i rozmach z jakimi realizowany jest rozwój tej korporacji. Sposób ich rozwiązywania często budzi kontrowersje. Tym razem pod ostrzałem jest logistyka.

Elon Musk nie ukrywał, że dostarczenie wyprodukowanych samochodów klientom będzie gigantycznym wyzwaniem. Rozwiązano problemy z produkcją, ale to przysporzyło nowych. Tesla wciąż nie wie jak sprawić by wyprodukowane pojazdy trafiły na czas do klientów.

Problem dotyczy głównie Stanów Zjednoczonych. Nacisk, który położono na eksport do Europy i Chin by zrealizować złożone tam zamówienia, spowodował, że samochodów nie dostarczano na bieżąco do krajowych klientów. Większość zjeżdżających z taśmy pojazdów od razu wyruszała w podróż za granicę.

30 000 Tesli trzeba dostarczyć klientom do końca kwartału

Business Insider opublikował maila od członka Zarządu Tesli Sanjay Shaha, w którym prosi on swoich pracowników o pomoc w ich transporcie.

Prośba jest odważna, bo niedawno Tesla ogłosiła, że zamknie swoją salonową sieć sprzedaży, zupełnie nie przejmując się losem zatrudnionych tam pracowników. Sprzedaż salonową na razie tylko ograniczono, a nie zlikwidowano, ale niesmak wśród załogi z pewnością pozostał.

W czwartym kwartale Tesla dostarczyła klientom ogółem 90 tys. pojazdów, teraz na dostarczenie 30 tys. samochodów ma tylko kilkanaście dni. Wskaźnik dostaw w niektórych lokalizacjach jest o 600% wyższy niż w trakcie poprzedniego nawału zamówień. Sytuację pogorszyły problemy z dostawą komponentów do produkcji na Europę i problem z właściwym oznaczeniem samochodów na rynek chiński.

To wszystko wyjaśniał sam Elon Musk w mailu do załogi, prosząc o wsparcie w dostawach w USA, ale też w Europie i Chinach. Obiecuje w nim, że to jedyny tak dramatyczny kwartał w historii Tesli, ta panika ma się nie powtórzyć.

Priorytety zdają się gubić Teslę. Najpierw cała produkcja ma obsłużyć konkretny region na świecie i całość działań jest ukierunkowana na osiągnięcie tego celu. Gdy pozytywny rezultat jest już pewny, energia firmy przerzucana jest na kolejny problem.

Ten sposób działania powtarza się mniej więcej co kwartał. Poświęca się wiele, by na jego koniec osiągnąć dobre finansowe wyniki. Najnowsze wieści zapowiadają, że Tesla przywróci darmowe Superchargery do swojej oferty dla dotychczasowych klientów, którzy są zainteresowani kolejnym modelem. Właśnie po to by mieć asa w rękawie do polepszenia okresowego bilansu. Niespodzianek jest więcej.

Zamknięto go, bo zbyt wiele Teslę kosztował. 80 Roadsterów ma za darmo trafić do dotychczasowych użytkowników Tesli. Zasłużyli sobie na nie polecając inne samochody Tesli i pieczołowicie zbierając punkty w programie.

Nie minął miesiąc od likwidacji programu referrali, a już witamy go z powrotem. Tylko w nieco kulawej postaci.

Teraz już nie można dostać Roadstera, można go… wygrać, w comiesięcznej loterii. Ale wygraną będzie samochód nie byle jaki. Nagroda będzie mieć autograf Elona Muska i Franza von Holzhausena - projektanta Tesli. To dla fanów Tesli duża atrakcja. Nie wiem więc, dlaczego inni szefowie samochodowych koncernów nie podpisują samochodów. Taki Nissan Qashqai, podpisany przez Carlosa Ghosn, mógłby być stać się równie atrakcyjny co podpisana Tesla Roadster.

Miłym gestem Tesli jest natomiast ten, że obie strony, polecający przez referral i nabywca, zostaną nagrodzone tysiącem mil (ok. 1600 kilometrów) darmowego ładowania w sieci Superchargerów. Dotychczas zyskiwał tylko polecający.

Tylko naiwni sądzą, że program afiliacyjny Tesla wymyśliła z sympatii do swoich użytkowników. To bardzo skuteczna forma reklamy. Oprócz wsparcia sprzedaży przez powrót programu afiliacyjnego, Tesla chce ulżyć swojej sieci serwisów.

Coroczne przeglądy, które otrzymywali nabywcy samochodów Tesli już nie są oferowane. Oficjalnie dlatego, że samochody elektryczne nie wymagają tak częstej obsługi jak samochody spalinowe, ale prawda może być inna.

Priorytetem Tesli na ten rok jest wydajność jej sieci serwisowej. Użytkownicy Tesli potrzebujący skorzystać z jej serwisu, napotkają długie terminy oczekiwania na wizytę i równie długie terminy oczekiwania na części. Najwyraźniej Tesla nie chce jeszcze bardziej blokować swojej sieci i zwalnia ich z obowiązku świadczenia corocznego serwisu. Oby nie spowodowało to za chwilę kolejnych problemów, na przykład ze wzrostem awarii i usterek, którym można było zapobiec właśnie w trakcie okresowego przeglądu samochodu.

REKLAMA

Ta karuzela wydaje się nie mieć końca. Sprzedaż salonowa znika i pojawia się ponownie, referrale znikają i wracają pokiereszowane, problem z wydajnością produkcji zostaje opanowany, to od razu pojawia się drugi, z logistyką. Zupełnie jakby tych wszystkich problemów i zagrożeń nie dało się wcześniej przewidzieć.

Dziś to na tyle w kąciku Tesli. Mając na uwadze dynamiczny rozwój tej firmy, na pewno spotkamy się za tydzień.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA