REKLAMA

Policja łapie kierowcę BMW nie wiadomo za co, gawiedź się cieszy. To syndrom Froga

Jak złapali Froga, to też wszyscy się cieszyli, że „ale go teraz ukarzą, będzie miał za swoje”. W tym filmie skala jest mniejsza, ale efekt podobny.

Policja łapie kierowcę BMW nie wiadomo za co, gawiedź się cieszy. To syndrom Froga
REKLAMA
REKLAMA

Co jakiś czas w internecie pojawiają się kompilacje zdarzeń drogowych z opisem „instant karma”, gdzie kierujący popełnia jakieś wykroczenie i momentalnie jest złapany przez policję. W tym przypadku na pierwszy rzut oka wszystko wygląda podobnie. Oto mamy kierowcę białego BMW, który ponoć według opisu jest „niecierpliwym idiotą” i „jedzie na zderzaku”. Dyskutowałbym, ale obejrzyjmy film:

No to tak: kierowca BMW podejmuje wyprzedzanie auta z rejestratorem (sądząc po liczbie kamer, to pewnie Tesla) w 0:42, i tu jego wykroczeniem jest przejazd przez fragment linii ciągłej podczas rozpoczęcia wyprzedzania. Potem mamy linię przerywaną. Nie można tego nawet podciągnąć pod wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych, bo w momencie gdy pojawia się znak ostrzegawczy o przejściu, to kierowca BMW jest już z powrotem na swoim pasie ruchu. Oto całe wykroczenie:

Kierujący BMW jedzie dalej i podejmuje kolejne wyprzedzanie, tym razem w 0:58. Jaki przepis łamie? Jeśli ten fragment drogi nie jest objęty zakazem wyprzedzania, a nic na to nie wskazuje, to... żaden. Chyba, że zmierzono mu prędkość i jechał na przykład 64 na 50, albo coś. W tym momencie łapie go policja i teoretycznie „dostaje nauczkę” o której napisano w tytule filmu.

Nie będzie to chyba zbyt dotkliwa nauczka

Żeby kogoś ukarać, trzeba mieć jakiś powód. Bycie kierowcą białego BMW to nadal niestety za słaba przyczyna do wymierzenia kary (chociaż gdybym ja mógł nowelizować Prawo o ruchu drogowym, to wiele by się zmieniło w tej materii). O ile pierwsze wyprzedzanie można jeszcze „rozliczyć” za najechanie na linię ciągłą, o tyle drugie wygląda na zupełnie zgodne z przepisami. Choć mogę się mylić, bo z tej odległości, z jakiej prowadzone jest nagranie, nie sposób ocenić prędkości innego auta.

Mamy jednak do czynienia z populistycznym nawoływaniem do ukarania

Chyba tylko jedna osoba w komentarzach do tego filmu zwróciła uwagę na to, że kierowca BMW nie złamał przepisów, lub złamał je w sposób bardzo nieznaczny. Reszta się cieszy, pisze „dobrze mu tak”, „i dzień od razu lepszy” i tak dalej. Wystarczy bowiem zobaczyć kogoś takiego na drodze, a już zwłaszcza zatrzymanego przez policję i od razu jesteśmy gotowi przypisać mu wszelkie złe cechy jakie istnieją. Nie musi nawet robić nic głupiego, oczywiście pomijając zakup używanego BMW (jeszcze nie wiem jaką karę za to będę wymierzał). Nazwę to roboczo syndromem Froga, gdzie wszyscy cieszyli się z jego złapania i liczyli na straszliwą pokutę, jaką wymierzy mu sąd, tymczasem pana Roberta N. udało się jedynie uniewinnić, i to mimo licznych dowodów jego poważnych wykroczeń.

Chciałbym usłyszeć dialog kierowcy BMW z policjantem

Czy wie pan, za co pana zatrzymałem? Nie, nie wiem - i pan też nie wie. Dokładnie w takim kierunku mogło to pójść. Ale większość moich znajomych jeżdżących BMW potwierdza, że w aucie tej marki policja zatrzymuje ich znacznie częściej niż w innych. Być może bazują na jakichś okropnych stereotypach, a może jednak czasem warto zatrzymać takiego kierowcę nawet do rutynowej kontroli trzeźwości. Stawiam, że w tym przypadku tylko o to chodziło.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA