Brawurowa interwencja policji. Straty: zastrzelona opona i ranny policjant
Dawno nie oglądałem czegoś z taką mieszaniną przerażenia, fascynacji, ale i zażenowania. Nagranie z interwencji w Bolkowie powinno być przykładem dla każdego, kto twierdzi, że policja powinna strzelać do uciekających kierowców, ale najlepsze dopiero przed nami.

Nie ma sensu tracić czasu na typowy wstęp, bo to, co wydarzyło się w Bolkowie przechodzi ludzkie pojęcie. Pewien mężczyzna zadzwonił na policję, że skradziono mu Lexusa, ale udało mu się go namierzyć pod jednym z tamtejszych marketów. Policjanci udali się na interwencję, którą nagrali świadkowie. Obejrzyjcie ją uważnie:
Trzymajcie jeszcze z innej perspektywy:
Zobaczcie co tutaj się dzieje. Policjanci nie mają pomysłu jak zatrzymać kierowcę, pryskają do środka gazem łzawiącym/pieprzowym, grożą mu, że będą do niego strzelać, a ten próbuje się wydostać z parkingu. W końcu policjanci podejmują decyzję o strzelaniu w opony. Nie robi to zbyt dużego wrażenia na kierowcy, ale za to jeden z funkcjonariuszy zostaje ranny, bo oberwał rykoszetującą kulą. To tak swoją drogą argument dla wszystkich tych, którzy zawsze mówią, że trzeba strzelać w opony, bo tak widzieli na filmach. W życiu jest jednak trochę inaczej.
A teraz najlepsze. Kierowca uciekł spod tego sklepu
Nie wierzyłem, gdy to przeczytałem, odmawiałem przyjęcia tej informacji do siebie, bo wydawała mi się zbyt absurdalna. Niestety okazało się, że policjanci nie dali rady zatrzymać kierowcy samochodu i ten uciekł nim spod sklepu z wielkim owadem. Rozumiecie to? Wielokrotnie spryskany gazem, z przestrzelonymi oponami, wybitymi szybami, zatarasowany radiowozem, a i tak uciekł.
Na szczęście przed kompletną kompromitacją policję uchroniła rzeczka, do której wpadł Lexus. Naprawdę brakuje mi słów.
Ta interwencja ujawniła wszelkie patologie w policji
Mamy tutaj tragiczny brak wyszkolenia funkcjonariuszy, którzy w efekcie sami siebie postrzelili. Widzimy kompletny brak zarządzania akcją, cywile beztrosko spacerują sobie pomiędzy strzelającymi policjantami, wydają polecenia, służą dobrą radą. Oglądamy policjanta, który kilkanaście razy krzyczy: stój, bo strzelam, nawet wsadza pistolet do środka auta, a i tak nie strzela, bo boi się konsekwencji. Strzelanie w niskoprofilowe opony kończy się rykoszetem w nogę. A na końcu okazuje się, że sprawca i tak ucieka i dopiero rzeka powstrzymuje go przed dalszą ucieczką.
Naprawdę nie ma obowiązku pracy w policji, można wykonywać inne zawody, znacznie bezpieczniejsze i mniej stresogenne. I patrząc na akcję z Bolkowa mam nadzieję, że biorący w niej udział jednak będą poszukiwać rozwoju poza strukturami firmy, bo tylko sobie robią krzywdę, a przy okazji ośmieszają całą formację.