Podatek od samochodów elektrycznych. Padła kwota za kilometr po lewej stronie
Członkowie wyspiarskiego rządu odczuwali wręcz fizyczny ból za każdym razem, gdy przypominali sobie, że samochody elektryczne nie płacą podatku drogowego. To się teraz skończy, bo padły konkretne propozycje i kwoty.

W większości państw obowiązuje podatek drogowy, który przeznaczany jest na utrzymanie sieci dróg. Rozwiązania są różne - w niektórych płaci się go od wartości auta, w innych od pojemności silnika, a w np. w Polsce nazywa się go opłatą drogową i płaci się go w cenie każdego litra paliwa. Rządzący od dawna wiedzą, że samochody elektryczne omijają ten podatek, bo albo są zwolnione, albo nie tankują paliwa. Od dawna mówiło się, że to się w końcu skończy, bo skoro coraz więcej kierowców przesiada się na samochody elektryczne, to wpływy do budżetu z tego tytułu się zmniejszają. Pierwszy rząd właśnie ogłosił jak zamierza odzyskać pieniądze od właścicieli samochodów elektrycznych.
Rząd wprowadzi podatek drogowy od samochodów elektrycznych. Padła konkretna kwota
Pochodnię postępu postanowiła nieść Wielka Brytania, która zamierza opodatkować kierowców samochodów elektrycznych od 2028 r. Według propozycji stawka wynosiłaby 3 pensy za jedną milę przejechaną po tamtejszych drogach (czyli po lewej stronie drogi). To w przeliczeniu około 10 groszy. Zapytacie, ale jak to sprawdzić? Otóż właściciel samochodu elektrycznego płaciłby z góry za oszacowaną przez siebie liczbę kilometrów, jakie pokona w danym roku, a następnie w następnym byłoby to korygowane o faktyczny przebieg stwierdzony podczas badania technicznego. Jeżeli wyjeździłby mniej, to miałby nadpłatę, a jak więcej to niedopłatę.

Najbardziej wzrusza sposób, w jaki mówi się o tym podatku. Rzecznik rządu z kamienną twarzą wychodzi do mediów i mówi, że nowy podatek to tak naprawdę wprowadzenie sprawiedliwego systemu dla wszystkich kierowców, bo teraz użytkownicy samochodów spalinowych płacą podatki w cenie paliwa, a kierowcy samochodów elektrycznych omijają system. Czy podatki są zawarte w cenie prądu? Oczywiście, ale nie czepiajmy się szczegółów, bo chodzi o sprawiedliwość, a nie wpływy do budżetu.
Nie oszukujcie się - to początek zmian, które przyjdą do wszystkich
To kontynuacja zdejmowania przywilejów dla samochodów elektrycznych. Do kwietnia tego roku samochody elektryczne w Wielkiej Brytanii były zwolnione z podatku akcyzowego, teraz płacą 195 funtów rocznie. Za chwilę dojdzie im kolejny podatek i okaże się, że jazda samochodem elektrycznym to ciąg wyrzeczeń i to co się zaoszczędziło na paliwie, trzeba będzie oddać rządowi, bo ten wiecznie potrzebuje pieniędzy.

Eksperci są na nie, posiadacze samochodów elektrycznych również nie są zadowoleni, ale to nic. Rząd dawał zachęty podatkowe, żeby przesiąść się na samochód elektryczny, a teraz je odbierze ze zdwojoną siłą. Wiedzieliśmy, że tak będzie, ale nam nie wierzyliście. Pozostaje więc zapytać na koniec: kiedy w Polsce?







































