To pierwszeństwo na zwężeniu jest źle rozwiązane, ale kierowca z kamerą zasłużył na mandat. Niestety
Kto ma pierwszeństwo na zwężeniu? To zawsze gorąca sprawa. Konia z rzędem temu, kto nigdy w takiej sytuacji nie trąbił ani nie musiał się cofać. Tym razem skończyło się gorzej.
Zawsze podobała mi się Toyota Sienna. Niestety, jedna z nich mocno ucierpiała w kolizji nagranej w widocznym niżej filmie. Zasłońcie zasłony i przygotujcie popcorn, zapraszam na krótki seans.
Co wydarzyło się na wąskim mostku?
Podczas pierwszego oglądania pomyślałem sobie, że to kierowca vana Toyoty zawinił. Wskazywałaby na to też dość pewna jazda kierowcy z kamerą. Chyba dość późno zaczął hamować, choć – z drugiej strony – mostek zapewne był śliski i wytracanie prędkości nie było łatwe.
Niestety, zderzenie było dość mocne, a samochód nagrywającego „dostał” nie tylko od Sienny, ale i trafił na znajdującą się po prawej stronie barierkę. Jego Opel Combo jest uszkodzony z każdej strony, może oprócz tyłu. Wygląda mi to na szkodę całkowitą. Z naprawą Toyoty też może wcale nie być łatwo, a na pewno nie będzie tanio. Tyle dobrego, że chyba nie odpaliły się poduszki powietrzne. Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało.
Pierwszeństwo na zwężeniu: kto tu zawinił?
Jakość nagrania nie jest najlepsza, ale na początku widać znak B-31. Oznacza on, że pierwszeństwo na zwężeniu mają nadjeżdżający z przeciwka. Czyli kierowca Opla powinien ustąpić Toyocie. Zapewne – jeśli na miejscu pojawiła się policja – dostał mandat.
Tyle że ten przejazd jest bardzo źle rozwiązany. Kierowca, który musi ustąpić pierwszeństwa, najpierw podjeżdża pod górę, a potem skręca. Słabo widzi, czy coś nadjeżdża z drugiej strony. Owszem, zamontowano lusterko, które pomaga, ale to ciągle nie jest idealne i wygodne rozwiązanie. Może się okazać, że gdy będzie już na górze, ktoś pojawi się z drugiej strony. Musi cofać po łuku, co może i nie stanowi problemu dla osobówki, ale dla wozu z przyczepą: już tak.
Wydaje się, że kierowca jadący z drugiej strony ma łatwiejsze zadanie
Też nie jest mu łatwo zauważyć, czy ktoś jedzie z przeciwka: ale gdy już to zrobi, to wiele łatwiej mu cofnąć. Ma prostą drogę, a po chwili pojawia mu się sporo miejsca po prawej stronie, by zaczekać. Swoją drogą, kierowcy Toyoty chyba nie spadłaby z głowy korona, gdyby widząc Combo, trochę zwolnił albo zaczekał. Łatwiej było mu wyhamować pod górę niż Oplowi z góry, na śliskim. Owszem, był na prawie, ale ma teraz rozbity samochód. No cóż, może być z siebie dumny, że jest tak przepisowy.
Swoją drogą, na tego typu zwężeniach dobrze mogłaby się sprawdzić zasada „first come, first serve” czyli po polsku „kto pierwszy, ten lepszy”. To byłoby logiczne, a podobne ustalanie pierwszeństwa od lat z powodzeniem działa np. na wielu skrzyżowaniach w Ameryce Północnej.
Z drugiej strony, patrząc na to, ile filmów z rejestratorów opiera się o niezawodny scenariusz „wjechaliśmy na rondo w tym samym czasie, ale ja trąbię i wyklinam tego drugiego, a on mnie”, to ja już nic nie wiem…