Dla pieniędzy podwieziesz do pracy nielubianego kolegę. Sto euro na obrzydzanie motoryzacji
Francuzi promują carpooling, czyli podwożenie się do pracy. Można dostać żywą gotówkę za wytrzymywanie opowieści nudnego kolegi.

Nie bardzo lubię podwozić słabo znanych ludzi gdziekolwiek, a gdy mówimy o regularnym umawianiu się na wspólne przejazdy, robi się naprawdę niedobrze. Trzeba na kogoś czekać, prawie na pewno się spóźni. Potem nie można słuchać swojej muzyki. Zamiast tego należy wysłuchać opowieści o kolejce do lekarza, wydarzeniach na sobotnim grillu albo kłopotach z malowaniem płotu. Na koniec czasem zdarza się jeszcze „czy mógłbyś po drodze zajechać jeszcze tutaj? Tylko na chwilkę…”. Podwożenie kolegi zabija wolność, jaką daje posiadanie samochodu. Ale jeśli dorzuca się do paliwa, jest z tego przynajmniej jakaś korzyść.
We Francji carpooling ma jeszcze inne, jasne strony
Wożenie w samochodzie kolegi zamiast powietrza jest bardziej ekologiczne. Do atmosfery trafia mniej szkodliwych substancji, a korki są krótsze, jeśli w dany punkt dojedzie jeden samochód z dwoma osobami zamiast dwóch, w którym jedzie tylko kierowca. Im więcej osób w samochodzie, tym lepiej. Z takimi argumentami trudno dyskutować. Dla wielu osób mniejsze wydatki na paliwo nie są jednak wystarczającą zachętą, by zrezygnować z wolności i swojej ulubionej muzyki o zabijaniu i życiu dealera prochów, słuchanej w drodze do biurowej roboty od 9 do 17.
Francja promuje więc carpooling na różne sposoby. Przy autostradach w okolicy największych francuskich miast pojawił się właśnie nowy znak drogowy. Przedstawia biały romb na niebieskim tle. Zezwala pewnej grupie kierowców na wjazd na specjalny pas autostrady. Niestety dla tysięcy Francuzów, nie mówimy o kierowcach Renault. Nie jest to pas wyłącznie dla wozów tej marki – choć we Francji pewnie i tak powstawałyby korki złożone z Megane, Espace’ów i Clio.
To pas między innymi dla tych, którzy praktykują carpooling
Oprócz autobusów, taksówek i aut elektrycznych, na oznaczony rombem fragment drogi mogą wjeżdżać pojazdy, które przewożą co najmniej dwóch pasażerów. Na pokładzie muszą być więc przynajmniej trzy osoby. Za wjazd wozem, w którym jedzie mniej osób, grożą słone kary, a nad porządkiem czuwają kamery.
Szybsze dotarcie do pracy w zamian za wysłuchiwanie historii kolegi z biura to nie koniec francuskich przywilejów i zachęt. Nad Sekwaną istnieje sporo internetowych platform służących do umawiania się na wspólne przejazdy. To nie tylko znany BlaBlaCar (w odmianie Daily) ale i takie strony, jak Coopgo, Ecov czy Klaxit. Za rejestrację na nich można teraz otrzymać rządowy dodatek w wysokości 100 euro. Na początku dostaje się jedną czwartą tej kwoty, a reszta przychodzi na konto kierowcy, gdy ten odbędzie dziesięć przejazdów z pasażerami w ciągu trzech miesięcy. Jako że system wspiera krótkodystansowe podwózki, łączna długość „wypraw” nie może przekraczać 80 kilometrów.
Za podwożenie kolegi można więc porządnie zarobić
Stówka euro na nowe buty czy święty spokój podczas jazdy? W metrze można przynajmniej zmienić wagon, gdy spotka się nielubianego znajomego. Carpooling to doskonały sposób na obrzydzenie motoryzacji indywidualnej. Co nie zmienia faktu, że sto euro piechotą nie chodzi.
Czytaj również: