Kiedyś nie zwracałem uwagi kto parkuje na miejscach dla niepełnosprawnych. Ale od kiedy zacząłem...
...zauważyłem, że i w tej dziedzinie panuje gęsta patologia. Mandat za parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych w wysokości 500 zł widać mało kogo odstrasza.
Miejsc dla niepełnosprawnych znacznie przybyło. U mnie na osiedlu średnio co 10. miejsce parkingowe jest zamalowane na niebiesko i oznaczone poziomym znakiem „tylko dla osób z identyfikatorem”. To dobrze, bo dzięki temu osobom realnie niepełnosprawnym łatwiej jest znaleźć miejsce (są one też odpowiednio szerokie, żeby dawało się wyjąć wózek z auta), a zarazem spowodowało to gwałtowny wzrost zainteresowania pozyskiwaniem identyfikatorów. W zależności od znajomości można otrzymać identyfikator osoby niepełnosprawnej z różnych powodów – znam na przykład przypadek, gdzie identyfikator wydano osobie pełnosprawnej, ale stale opiekującej się niepełnosprawną. Oczywiście korzysta z niego również wtedy, kiedy nie opiekuje się... sami rozumiecie.
Jednak te przypadki zostawiam
Jeśli widzę normalny identyfikator, to przecież nie zastanawiam się, z jakiej paki go komuś wydano. Ale bardzo często widzę sytuacje zupełnie inne. Można je podzielić na kilka rodzajów.
Całkowity brak identyfikatora
Przeważnie występuje w przypadku parkowania chwilowego, przodują w tym osoby „idące tylko na zakupy” lub kurierzy albo dostawcy dowożący towar. Skoro miejsce jest wolne, należy na nim zaparkować, uznaje taka osoba, i po prostu wjeżdża. Często wiąże się to z pewnym wstydem i poczuciem moralnego niepokoju, który racjonalizuje się twierdząc, że tylko na chwilę to można. Jednak takie osoby faktycznie przeważnie próbują załatwić swoją sprawę najszybciej jak potrafią i odjechać. Rzadko spotykam się z samochodami bez identyfikatora parkującymi na miejscu dla niepełnosprawnych przez długie godziny.
Identyfikator lipny albo skserowany
Najczęściej nie ma hologramu, bo jest po prostu zalaminowaną kserokopią. Taki identyfikator jest włożony za szybę tak, żeby było go widać jak najmniej. Nic dziwnego, bo gdyby był widoczny w całości, to natychmiast wyszłoby na jaw, że do oryginalnego jest jedynie podobny. Tacy ludzie są znacznie bezczelniejsi w parkowaniu na miejscach dla niepełnosprawnych i zajmują je przez długi czas, zadowoleni ze swojego sprytu. Haha, ale zrobiliście tych frajerów-inwalidów w trąbę. Brawo.
Radosna twórczość
Ostatni typ to radosna twórczość rodzimych kierowców. Wsadzają za szybę cokolwiek, byleby kojarzyło się ze znakiem niepełnosprawności. Widziałem kartkę z napisem „osoba niepełnosprawna”, widziałem wydrukowane na drukarce znaki przedstawiające osobę na wózku, a dziś znalazłem parkujące na niebieskiej kopercie Volvo XC90, gdzie ktoś za szybę włożył tabliczkę z marketu budowlanego oznaczającą toaletę dla osób na wózkach. Eee i co? Tu ludzie chodzą po te identyfikatory, piszą wnioski, muszą pilnować hologramu, ważności itp., podczas gdy wystarczy położyć sobie znak kibla za szybą i już magicznie mamy do dyspozycji o 10% miejsc parkingowych więcej, przeważnie pustych i szerokich. Widzicie, tak trzeba żyć. Tylko leszcze trzymają się zasad.
Oczywiście nie zgłaszam wszystkich tych przypadków do straży miejskiej, bo nie mam czasu. Ale parkowanie, będąc zdrową osobą na miejscu dla niepełnosprawnych, to mniej więcej tak, jakby podejść do dziecka i wyrwać mu lody, i się cieszyć że byliśmy szybsi, silniejsi i sprytniejsi niż dziecko jedzące loda.