Paradoks pijanego rowerzysty, czyli 5000 zł za nieustąpienie pierwszeństwa na drodze
Solidny mandat dostał mieszkaniec gminy Fajsławice w woj. lubelskim, taki do myślenia dający - 5 tys. zł za nieustąpienie pierwszeństwa. Poruszał się rowerem oraz najprawdopodobniej zygzakiem.
Ten mandat pokazuje, że miękka gra się skończyła i to nie tylko wobec kierowców samochodów. Wysokie kwoty mandatów naprawdę są w grze. Co chwila dochodzą nas wieści, że ktoś musiał zapłacić 2,5 tys. zł, bo popełnił wykroczenie. Obowiązkowo z komentarzem, że żarty się skończyły. Teraz na scenę wjechało 5 tys. zł i żarty sięgnęły Jana Pietrzaka. W sprawę zamieszane są nieustąpienie pierwszeństwa, brak obrażeń, alkohol i rower.
5 tys. zł za nieustąpienie pierwszeństwa
Rowerzysta z Fajsławic nie tylko nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, ale doprowadził do kolizji z Citroenem. Sprawca wydmuchał prawie 2 promile alkoholu.
Do kolizji doszło na skrzyżowaniu. Jechał, nie ustąpił, nastąpiło zderzenie. Historia jaka zdarza się codziennie. Rowerzysta trafił do szpitala, ale okazało się, że nie odniósł poważnych obrażeń. Policyjny komunikat nie mówi nic o stanie zdrowia kierującej Citroenem. Można założyć, że po kolizji z rowerem nic się jej nie stało.
Nie ma ofiar, pewnie i dużych zniszczeń też nie ma. Za to jest 5 tys. zł mandatu.
A jakby jechał samochodem?
Decydujący o wysokości mandatu jest zapewne alkohol. Gdyby trzeźwy rowerzysta spowodował kolizję, w której nikt by nie ucierpiał, raczej nie zostałby potraktowany tak surowo. Kolizja wygląda na jedną z wielu, jakie przytrafiają się kierującym samochodami. Ktoś się zagapi, źle oceni sytuację, bach. Jeśli nikomu nic się nie stało i nie wezwano policji, można się rozejść. Numer polisy sprawcy i oświadczenie załatwią sprawę. Może nawet znacząco nie rosną składki ubezpieczeniowe.
A tu proszę, opona pacnęła w czyjś zderzak i kwota, za którą można kupić koło do roweru średniej klasy pięć rowerów zmienia właściciela. Sprawca pewnie miał szczęście, że był pod wpływem alkoholu i wszedł w tę sprawę na miękko. Na trzeźwo mógłby się mocniej potłuc. Może nęka go teraz ten paradoks, że trzeźwy nie dostałby 5 tys. zł mandatu, ale za to mógłby zginąć. Podejrzewam, że nie jest jakoś przesadnie tą myślą podniecony.
Po kierowcach już widać
Widać, że wielu kierowców przejęło się nowymi stawkami za wykroczenia drogowe. Jeżdżą dużo wolniej. Na pijanych rowerzystów przełożenie może być mniejsze, a przynajmniej nie natychmiastowe. Zima jest, żniwa zaczną się latem.
Wiem, że w miejscowościach, gdzie rower jest popularnym środkiem komunikacji, panuje poczucie krzywdy, gdy policja złapie rowerzystę na bani. Jak duże musi być rozżalenie, gdy zarysowanie cudzego zderzaka kosztuje 5 tys. zł. Padają już poważne kwoty, latem zobaczymy, czy rowerzyści uczą się równie chętnie co kierowcy.