REKLAMA

Oto najlepszy samochód do miasta. Mała Toyota z silnikiem V8

Jeżeli kojarzysz Toyoty tylko z silnikiem hybrydowym, to mam dla ciebie miłe zaskoczenie. Na sprzedaż trafiła mała Toyota z silnikiem V8 pod maską. To świadectwo, że czasy zawsze były szalone.

Oto najlepszy samochód do miasta. Mała Toyota z silnikiem V8
REKLAMA

Niektórzy sądzą, że europejskie normy emisji spalin i metody na ich obchodzenie, to wymysł dzisiejszych czasów. Tysiące wujków powtarza pod nosem, że kiedyś tych norm nie było i wszystkim żyło się dobrze. Słyszymy smutne historie producentów, którzy muszą redukować gamy, bo nie spina im się średnie emisja. Powiecie - okrutna Unia, a co jeżeli zdradzę wam, że tak było już dawno temu?

REKLAMA

W 2010 r. świat obiegła szokująca wiadomość - Aston Martin wypuści nowy model o uroczej nazwie Cygnet. Był to sposób producenta na obniżenie średniej emisji gamy. Dogadał się z Toyotą, która udostępniła mu miejski model iQ. Aston trochę przy nim pogrzebał, wsadził swój charakterystyczny grill, dał wlot powietrza na masce, dyfuzor z tyłu i skrzela na boku, zmienił światła i poprawił jakość materiałów w środku i tym sposobem powstał Cygnet. Pod maską miał silnik 1.3 VVTi, czyli szczytowe osiągnięcie Toyoty z tamtych lat. Moc to skromne 98 KM, ale najważniejsze było to, że samochód emitował zaledwie 110 g CO2/km, co znakomicie obniżało emisję Astona.

Raz w życiu widziałem na żywo Cygneta i zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Stanowił świadectwo przebiegłości producentów. Teraz już tak nie robią, bo po prostu mogą kupić pakiety emisyjne od firm, które sprzedają wyłącznie samochody elektryczne. Kiedyś musieli się bardziej postarać. Ale dość o tym - powstał jeden wyjątkowy Aston Martin Super Cygnet i właśnie trafił na sprzedaż.

Aston Martin Super Cygnet to Toyota iQ, ale z V8

Tak, producent postanowił zrobić jeden egzemplarz, który miał w sobie większy pierwiastek Astona niż pozostałe odmiany. Niektórzy wręcz twierdzą, że połowę tego samochodu stanowił silnik. Powstał na specjalne życzenie klienta, który nie szczędził pieniędzy. Ile to kosztowało? Nie mam pojęcia, ale nie można odmówić fantazji temu niezwykle bogatemu człowiekowi.

Aston Martin musiał zrobić dużo zmian. Musiał zamontować klatkę bezpieczeństwa, przemodelować przednią gródź, zmienić tunel skrzyni biegów, a także punkty mocowania, bo do budowy tego konkretnego egzemplarza postanowił różnych elementów z Vantage. To właśnie z niego pochodził 4,7-litrowy silnik V8 o mocy 430 KM. Chore? To patrzcie dalej. Cała moc trafia na tylne koła za sprawą siedmiobiegowej skrzyni automatycznej Sportshift. Zwróćcie uwagę na ten rozstaw kół - trzeba było znacząco go poszerzyć, żeby auto trzymało się drogi. Prędkość maksymalna? 270 km/h, ale bałbym się sprawdzić czy jest prawdziwa.

Teraz model trafił na sprzedaż - przejechał zaledwie 4,6 tys. km. Cena? Nie wiemy, licytujcie się. Podpowiem, że do setki rozpędza się w 4,2 s, a stosunek mocy do masy to 313 KM na tonę.

PS: urzeka mnie, że nikt nie odważył się ruszyć przełącznika do obsługi lusterek, który ma jakieś milion lat i występuje w milionach Toyot.

PS2: A tak wygląda instrukcja obsługi tego modelu:

REKLAMA

Wspaniała, prawda?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-28T09:56:13+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T17:54:06+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T15:42:50+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T14:52:46+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T13:51:46+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T13:11:22+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T09:47:26+01:00
Aktualizacja: 2025-02-26T20:06:44+01:00
Aktualizacja: 2025-02-26T16:30:24+01:00
Aktualizacja: 2025-02-26T10:07:25+01:00
Aktualizacja: 2025-02-25T19:03:37+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA