Oto prawdopodobna, nowa definicja samochodu zabytkowego. Te auta przestaną do niej pasować
30 lat zamiast 25 – to najpoważniejsza korekta w rządowym projekcie zmian dotykających m.in. definicji samochodu zabytkowego. Oto pięć modeli, które nie będą spełniać nowych wymogów.
„Pojazd zabytkowy - pojazd, który na podstawie odrębnych przepisów został wpisany do rejestru zabytków lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także pojazd wpisany do księgi inwentarza muzealiów, zgodnie z odpowiednimi przepisami;” – tak brzmi obecnie obowiązująca definicja samochodu zabytkowego zawarta w Prawie o ruchu drogowym. Budzi kontrowersje – i dlatego pojawił się projekt zmian, który jest w tej chwili rozpatrywany w komisjach sejmowych.
Nowa definicja samochodu zabytkowego ma brzmieć w ten sposób
Pojazd zabytkowy - pojazd, który spełnia łącznie następujące warunki:
a) jest wpisany, na podstawie odrębnych przepisów, do inwentarza muzealiów albo do rejestru zabytków lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków,
b) ma co najmniej 30 lat,
c) jego typ nie jest już produkowany,
d) nie dokonano w nim zasadniczych zmian konstrukcyjnych.
Główną zmianą jest tu podniesienie granicy wieku - z 25 lat na 30. To oznacza, że dopiero właściciele takich samochodów będą mogli korzystać z przywilejów dostępnych dla posiadaczy żółtych tablic, takich jak m.in. brak konieczności wykonywania corocznych przeglądów technicznych i brak konieczności dokumentowania cykliczności ubezpieczenia. Już teraz wiele biur wojewódzkich konserwatorów zabytków zaostrzyło wymogi i nie wydaje tablic dla aut zabytkowych autom młodszym niż 30 lat. Teraz jednak zmiana ma być odgórna.
Co się stanie, jeśli nowa definicja samochodu zabytkowego wejdzie w życie?
Jedno jest pewne – jeśli projekt zmian zostanie zatwierdzony, prawo na szczęście nie zacznie działać wstecz. Prawdopodobną datą wejścia przepisów w życie jest 1 stycznia 2023 roku. Właściciele aut, które obecnie spełniają wymogi, a po tym, jak nowa definicja samochodu zabytkowego wejdzie w życie już spełniać ich nie będą, wciąż będą mogli korzystać z przywilejów uzyskanych „po staremu”.
Nie zmienia to jednak faktu, że sporo aut, które teraz łapią się do definicji, będzie musiało poczekać na swoją „zabytkowość”. Oto pięć modeli, których najstarsze egzemplarze mają więcej niż 25 lat, ale mniej niż 30.
1. VW Golf IV
Golf „Czwórka” wydaje się – jak większość aut w tym zestawieniu – bardzo współczesnym modelem, nadal często spotykanym na drogach. To nie zmienia faktu, że zadebiutował w 1997 roku, więc w myśl nadal obowiązującej definicji, najstarsze egzemplarze to zabytki. Czy Golf jest klasykiem? Do czasu, kiedy zwykłe wozy z motorami 1.6 czy 1.9 TDI zaczną być tak postrzegane, w Odrze upłynie wiele wody. Ale R32 drożeje od dawna, a niedługo przyjdzie pora też na inne wersje z silnikami większymi niż czterocylindrowe. Pamiętacie o 2.3 V5? To już youngtimer, nawet jeśli wciąż na białych tablicach.
2. Alfa Romeo 156
Ładna, świetnie jeżdżąca i… problematyczna. Obecnie większość egzemplarzy zmaga się z kłopotami z rdzą. Dotykają zmęczonych życiem wozów z dieslami, ale i wymuskana i wyciągnięta spod koca Alfa w wersji GTA może mieć rude purchle w nieoczekiwanych miejscach. Czy 156 to klasyk, abstrahując od różnych definicji? Na pewno wielu osobom będzie się łatwiej pogodzić z taką tezą niż z analogiczną o Golfie IV. Zadbany egzemplarz z V6 już nie powinien tanieć.
3. BMW serii 5 E39
To się już dzieje – dobre E39 (w produkcji od 1996 r.) w Niemczech drożeją, a i w Polsce można zaobserwować ten trend. Zaczęło się od M5 (kilka lat temu dało się znaleźć trzymające się kupy wozy za ok. 11-12 tysięcy euro, dziś to kilka razy tyle), potem padło na inne wersje z V8, a teraz drożeje już właściwie wszystko. Im lepsza wersja (te z materiałową tapicerką i podstawowym radiem nadal nie budzą podziwu), tym cena bardziej przypomina te „dla koneserów”. Być może to ostatni moment na zakup E39 za kilkanaście lub dwadzieścia kilka tysięcy złotych. Uwaga – to wciąż dość drogi w utrzymaniu samochód. Ale świetny i z wnętrzem, po którym naprawdę nie widać przebiegu. Zużywa się o wiele wolniej niż elementy z następcy, czyli E60.
4. Range Rover P38
Najstarszym Range Roverom P38 zostały już tylko trzy lata, by mogły spełniać nowe wymogi. Teoretycznie, to wspaniałe samochody. Wygodne i dobrze prowadzące się na asfalcie, dzielne w terenie, przestronne, dobrze wyposażone, luksusowe i ze szczyptą angielskiego, lordowskiego klimatu. A do tego niedrogie. Ale niskie ceny mają swoje przyczyny. Utrzymanie Range’a wymaga iście arystokratycznego budżetu, a lista typowych usterek jest dłuższa niż nazwiska osiemnastowiecznych baronów. Dodajmy do tego liczne zaniedbania poprzednich właścicieli i mszczące się oszczędności na częściach i serwisie. Przygoda z P38 może przyprawić o siwe włosy… ale autom zabytkowym jakoś łatwiej się to wszystko wybacza. Jeszcze trochę.
5. Daewoo Tico
Youngtimer za cenę wjechania do warsztatu specjalizującego się w Range Roverach? Proszę bardzo, oto Daewoo Tico. Nadal można jeszcze spotkać te auta pracujące w najbardziej wymagających, samochodowych zawodach, takich jak dostarczanie jedzenia czy wożenie serwisantów sprzętu, ale najbardziej zadbane egzemplarze zaczynają już powoli zyskiwać na wartości. Zaskakująco żwawe, koreańskie pudełko było przez lata stałym elementem polskich ulic i parkingów, a także pierwszym samochodem wielu kierowców. Dziś naprawdę niewiele czasu dzieli nas od obecności Tico na zlotach. Produkcja w Polsce ruszyła w 1996 roku, a w Korei – w 1991 r, więc wczesne, koreańskie Tico nie boi się czasów, w których nowa definicja samochodu zabytkowego wejdzie w życie. W ogóle Tico niczego się nie boi – chyba że zderzenia z nisko lecącym gołębiem. Tego załoga wozu może już nie przeżyć.