REKLAMA

Oto antysamochodowy mural. Ile paliwa zużyto, żeby go namalować?

Aby namalować mural w Warszawie, udostępniony przez fanpage Marta Frej Memy, na pewno zużyto dużo farby. A ile wypalono paliwa?

mural w warszawie
REKLAMA
REKLAMA

Na początek zaprezentujmy ten mural znajdujący się w Warszawie, o którym będę pisał:

Jest smutne dziecko, które oddycha samochodami. Twoje auto, mój oddech. Zostaw samochód w domu – głosi hasło pod wizerunkiem dziecka i samochodów. Co tu jest źle?

Wszystko.

Zacznę od wytłumaczenia pojęcia „virtue signal”. Jest to krzyczenie, że ktoś powinien coś zrobić z jakimś problemem, samemu nie przyczyniając się nijak do rozwiązania tego problemu, a nawet pogłębiając go. Virtue signal służy ludziom, by poczuli się lepiej sami ze sobą, że „coś robią”. „Coś” ogranicza się do postowania memów i statusów na Twitterze, najczęściej pełnych oburzenia. „Cholerne blachosmrody robią smog”, mówią ci ludzie, a potem zamawiają uberka, żeby pojechać na wystawę antysamochodowych obrazów. No bo przecież to zupełnie co innego. Ten mural to właśnie „virtue signal”.

Hipopotam

To dopiero pierwszy problem. Chciałbym wierzyć, że nie ma w tym ani kropelki tej postawy na „h”, której nazwa może kojarzyć się z hipopotamem. Czy naprawdę udało się namalować taki wielki mural, nie korzystając z żadnego samochodu?  Zwyżka, na której stali malarze, przyjechała rowerem? Wątpię, podejrzewam że była zabudowana na ciężarówce. Farby? Ja tu widzę ze 100 m. kw. powierzchni, więc ostrożnie liczę 50 litrów farby. Mogę się mylić, mogło być jej więcej. Tak czy inaczej, czym przewieźć 50 litrów farby? Czekajcie, niech pomyślę. Rowerem cargo. Tak, na pewno przywieziono ją rowerem cargo. Nie brał w tym udziału żaden samochód dostawczy. Naprawdę chciałbym wierzyć w to, że cały mural wykonano nie wypalając ani kropli oleju napędowego. Bo jeśli wypalono go choć szklankę, to cały mural traci sens. To tak jak te maszyny do wyłapywania CO2 z powietrza, które są zasilane spalinowymi generatorami i na każdy wyłapany kilogram CO2 emitują 12 kilo w atmosferę.

mural w warszawie
Hipopokrytam.

„Zostaw samochód w domu”, krzyczy mural w Warszawie

Ale mój samochód nie mieszka ze mną w domu. Stoi na parkingu. Pominę jednak śmieszność tego hasła, skupiając się na jego skuteczności. Ile osób spojrzy na ten mural i powie „o kurczę, lepiej zostawię samochód w domu, inaczej ten chłopczyk umrze”. Czekajcie, niech pomyślę... nikt? To tak nie działa. Apel tego typu jest skazany na niepowodzenie. Nie jedziemy samochodem żeby zabić chłopczyka ze zdjęcia, tylko żeby załatwić ważne sprawy (ważne dla nas) i oszczędzić czas. Wtedy racjonalizujemy sobie ten wybór jako najszybszy i najłatwiejszy. Samochód jest, czeka na nas, nie zostawimy go żeby babrać się z komunikacją miejską, wiedząc że to potrwa o wiele dłużej. Oszczędność czasu jest dla nas ważniejsza niż płuca chłopca z muralu.

To prawda, samochody spalinowe zatruwają środowisko. A wiecie, co jeszcze zatruwa środowisko? Produkcja farb. I przemysł, zwłaszcza chiński. Jeśli wszyscy ludzie, którzy widzieli ten mural, zostawiliby samochód w domu, zmieniłoby się dokładnie nic. Zaraz kupiliby sobie jakieś nowe chińskie gadżety, żeby umilić sobie czas. No przecież jeżdżę teraz autobusem, to chyba mogę sobie kupić nowy smartfon i dalej będę EKO? Mogę, prawda?

Nie jeździmy samochodem, bo lubimy robić brum brum i zatruwać środowisko

Jeździmy samochodem, bo nasze otoczenie jest zbudowane pod użytkowanie samochodu. Centra handlowe, gdzie można załatwić wszystko, mają rozległe parkingi. Na ulicach są miejsca parkingowe, w blokach parkingi podziemne lub naziemne, ulice są asfaltowe i można po nich jechać samochodem. Gdybyśmy mieszkali w miejscu, gdzie nie ma żadnej infrastruktury samochodowej, to byśmy nimi nie jeździli. Jeśli Marta Frej Memy i Warszawa Bez Smogu chcą Warszawy bez samochodów, należy zacząć od demontażu infrastruktury. Zaorać ulice, zlikwidować parkingi – również te prywatne i pozostawić jedynie drogi rowerowe. Może do tego dojdziemy za kilkadziesiąt lat (wątpię, katastrofa klimatyczna zmiecie nas wcześniej), ale póki co takie murale to krindżuwa 100%, a ludzie dalej będą jeździć samochodami.

REKLAMA

A jeśli zostawiam w domu samochód elektryczny?

Bardzo bym chciał jeździć samochodem elektrycznym. Jeździ się nimi znakomicie i cieszę się, że zyskują na popularności. Słyszałem, że one nie emitują CO2 jak jadą, ani innych trujących gazów, więc chłopiec wydaje się być bezpieczny (dlaczego on jest biały?). Nie mam gdzie ładować tych EV, chciałbym mieć gniazdko na parkingu pod blokiem, ale to mało realne. Na razie doskonale mi idzie niejeżdżenie samochodem spalinowym, ale jak widzę takie murale, to mam ochotę wsiąść w auto i iść pojeździć, na pohybel ludziom pławiącym się we własnej wyższości moralnej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA