Możesz kupić stare Audi za 1 milion złotych. Będziesz chciał to zrobić
Niektóre auta z przytupem znikają ze sprzedaży, inne - zupełnie po cichu - zostają na rynku, mimo że większość osób już o nich zapomniała. Co powiecie na najstarszą obecnie wielką niemiecką limuzynę za ponad milion?

Mercedes ma względnie nową klasę S i raczej niezbyt popularnego elektrycznego EQS. BMW - nową serię 7 i elektryczny wariant i7. Co na to trzeci niemiecki gigant, czyli Audi? On odpowiada na to swoim A8 D5, które na rynku zadebiutowało w 2017 roku, czyli 8 lat temu. W większości przypadków oznaczałoby to premierę nowej generacji, ale w tym - najwyraźniej nie. Pomiędzy tymi wszystkimi e-tronami, nowymi A6, nowymi A5, które są tak naprawdę nowymi A4, a także całą masą SUV-ów, spokojnie kryje się więc trochę już wiekowa, ale wciąż potężna limuzyna. Można ją nawet kupić za ponad milion złotych.
Tak, Audi A8 dalej jest na rynku i chyba nigdzie się nie wybiera.
Z jednej strony - to dobrze, bo po otwarciu drzwi do niego możemy zobaczyć jedno z najpiękniejszych współczesnych wnętrz, szczególnie w tej konfiguracji:

Z drugiej strony - trudno wymyślić, czym A8 po tylu latach może kusić klientów. Nie jest jakoś szokująco tańsze - przynajmniej według ceny katalogowej - od rywali, wygląda w większości wariantów na ich tle dość skromnie, a główną zaletą jest chyba to, że jeśli zmienimy starsze A8 na nowsze A8, to raczej nikt się nie zorientuje i nie będzie niewygodnych pytań.
Oczywiście nadal pozostaje świetnym autem, ale rynek "pół miliona i więcej" rządzi się raczej swoimi prawami i dyskrecja nie jest przeważnie argumentem sprzedażowym - co zresztą potwierdził smutny przypadek Phaetona.
Ale najlepsze jest to, że na szczycie gamy A8 stoi wersja za ponad milion.

To S8 napędzane 4-litrowym benzynowym V8, w przypadku którego o żadnych hybrydach nikt nawet nie myślał. Cena startowa to przy tym niecałe 700 tys. zł, ale jeśli zaszalejemy z opcjami - a tak się przecież robi w tym segmencie, bo po co inaczej - to spokojnie przekroczymy okrągły milion złotych. Tym samym dogonimy hybrydowego Mercedesa S 63 E Performance, który - ciekawostka - występuje tylko w wersji z przedłużonym rozstawem osi, podczas gdy S8 jest wyłącznie "krótkie".
Oczywiście można w tym miejscu bronić S8, że nie jest aż tak stare, bo wersja "S" zadebiutowała ok. 2 lata później niż wariant cywilny, ale nie da się ukryć, że bazą pod "S" było właśnie "A".
Co jednak ciekawe, Audi absolutnie nie bierze jeńców w konfiguratorze S8. "Pakiet promocyjny" z matowym lakierem, ciekawszymi felgami i specjalnym wykończeniem wnętrza - 85 tys. zł. Felgi za 13 tys. zł - proszę bardzo. HUD za ponad 8000 zł (?!) - jest. Przednie i tylne fotele z masażem i wentylacją, które ostatecznie okazują się kosztować ponad 46 tys. zł? Są. Pasy bezpieczeństwa "w specjalnej wersji" za prawie 9000 zł? Obecne. Ponad 20 tys. zł za obszycie wszystkiego we wnętrzu skórą? Oczywiście. Tapicerka za ponad 30 tys. zł, która urzeka bogactwem kolorów? Jest:

Są przy tym na liście opcji dodatki, które mogą odrobinę zdziwić. Przykładowo S8 może mieć na liście wyposażenia hak holowniczy, co raczej w mocnych limuzynach nie jest już standardem. Z jakiegoś powodu opcją jest też system kontroli ciśnienia w oponach, chociaż "wskaźnik ciśnienia w oponach" jest już wyposażeniem standardowym. Trochę bawią też "cyfrowe reflektory LED" - tak jakby można było mieć je w wersji analogowej.
W każdym razie - jeśli poniesie was przy klikaniu, milion na liczniku pojawi się bez wątpienia. I będzie można zadać sobie wtedy pytanie, czy milion złotych to na pewno dobra cena za nie takie znowu najnowsze Audi, nawet jeśli wygląda wspaniale w środku i z zewnątrz. Ciekawe, czy ktoś w ostatnich miesiącach takie doładowane pod korek S8 w ogóle zamówił, czy po prostu konfigurator jest, bo może być.
Co dalej z Audi A8?
Póki co - oficjalnie nie do końca wiadomo. Początkowo mówiono o tym, że następcą A8 ma być w pełni elektryczna limuzyna, potem wyszło, że w sumie to te auta elektryczne nie sprzedają się aż tak dobrze i może to nie jest najlepszy pomysł. Obecnie obowiązującą wersją jest prawdopodobnie ta, zgodnie z którą A8 doczeka się... kolejnego liftingu, a dopiero rok czy dwa później zadebiutuje następca.
W sumie może i dobrze - dla takiego pięknego wnętrza warto przetrzymać auto trochę dłużej na rynku. O ile ktoś się tym wnętrzem w ogóle faktycznie nacieszy.