REKLAMA

Pas rozbiegowy jest zbyt długi. Dlatego nikt nie wie, co robić

Dużo jeżdżę, obserwuję, zapamiętuję. To, że polscy kierowcy nie są mistrzami dróg szybkiego ruchu, jest faktem powszechnie znanym. Wśród całej listy grzechów jest jednak jedno szczególne przewinienie, które wzbudza we mnie chęć wyrządzenia krzywdy, aby ktoś bardzo długo cierpiał: brak umiejętności korzystania z pasa rozbiegowego.

Pas rozbiegowy jest zbyt długi. Dlatego nikt nie wie, co robić
REKLAMA

Kto chociaż raz nie chciał skręcić karku kierowcy, który zmienił pas z rozbiegowego na docelowy przy prędkości 60 km/h, niech pierwszy rzuci korbowodem od Żuka. Do napisania tych wynurzeń skłoniła mnie ostatnia długa trasa, gdzie raz zostałem zmuszony do zrobienia testu hamulców tak solidnie, że aż zakurzyło się spod opon.

Stało się dokładnie to, co wymieniłem w pierwszym zdaniu wcześniejszego akapitu. Człowiek grzecznie jedzie ekspresówką z przepisową prędkością, nikomu nie robi krzywdy, terminowo płaci podatki, a w międzyczasie dojeżdża sobie do węzła, którym ktoś równolegle wkleja się na “moją” drogę. Obok jest kilkusetmetrowy pas rozbiegowy, więc na pewno nic złego się nie stanie. Wtem i nagle, łubudu - ów samochód wjeżdża przede mnie po przejechaniu jakichś 10 metrów pasem rozbiegowym, a ten po lewej jest zajęty autami pędzącymi o połowę szybciej ode mnie. Dobrze, że wóz, którym się poruszałem, akurat hamuje chociaż na jedno koło.

REKLAMA

Zacznijmy od prostej teorii z podstaw: po co w ogóle jest taki pas?

Po takich akcjach wygląda na to, że nikt nie wie po co. Zatem już biegnę z wyjaśnieniem: właśnie po to, aby wjeżdżający na drogę szybkiego ruchu kierowca mógł z łatwością się rozpędzić i wpasować pomiędzy poruszające się już tamtędy samochody. Jego długość, w zależności od kategorii drogi, waha się jakoś między 50 a 500 metrów. Maksymalny dystans wystarczy, aby nawet powolnego grata rozpędzić do przynajmniej “setki”. Pas jest ważny zarówno dla wjeżdżających na drogę szybkiego ruchu, aby bez stresu się dopasować do pozostałych, ale też i dla tych już poruszających się tamtędy, aby nie musieli obgryzać paznokci widząc drogę dojazdową w tle.

Co tymczasem robią kierowcy?

Wjeżdżają na pas rozbiegowy, po czym od razu zjeżdżają na pas docelowy i dopiero na nim nabierają prędkości. Oczywiście, wszyscy dotychczas jadący ekspresówką lub autostradą kierowcy muszą hamować.

Dobrym zwyczajem jest wcześniejsza zmiana pasa na lewy, aby odblokować możliwość wjazdu z rozbiegówki, ale nie zawsze jest taka możliwość. Jeżeli obok, jak w moim przypadku, jedzie sznurek samochodów co najmniej o 20-30 km/h szybciej ode mnie, to miejsca na płynny i nieszkodliwy przeskok na lewo niestety nie ma.

Takie zachowanie jest o tyle irytujące, że często zaraz po zmianie pasa taki kierowca dociska gaz i się rozpędza, osiągając minimalną przyzwoitą prędkość. Dlaczego nie mógł tego zrobić na pasie rozbiegowym?

Przy okazji, takie “gazowanie” zaraz po zmianie pasa niesie ze sobą jeszcze jedno zagrożenie, wynikające z niewiedzy/braku szacunku dla innych (niepotrzebne skreślić). Nieraz było tak, że akurat było miejsce obok i zrobiłem takiemu delikwentowi miejsce przez zmianę pasa na lewy, po czym straciłem możliwość powrotnej zmiany na prawy, gdyż imć zaczął przyspieszać równocześnie ze mną. I co mam zrobić teraz? Zjechać na prawo nie mogę, bo gość jedzie ze mną równolegle. Zwolnić też nie za bardzo jestem w stanie, bo zaraz wpadnie na mnie wściekły kierowca z tyłu. Pozostaje więc znowu zwyzywać głąba w myślach, bo moje 65 koni nie jest w stanie podjąć się takiego wyścigu na długiej prostej.

Winny brak odpowiedniego szkolenia

Taki stan rzeczy ma z pewnością podłoże w złym przeszkoleniu - wiem coś o tym, ponieważ sam usilnie nad tym pracuję. Sam, kiedy kilkanaście lat temu robiłem kurs na prawo jazdy, na drogę szybkiego ruchu sensu stricto nie wyjechałem ani razu, a szczyt możliwości stanowiła jazda 80 km/h warszawską Trasą Siekierkowską. Instruktaż ograniczył się do “jedź prawym” i “nie rozwal się na zakręcie”. Inna rzecz, że siatka ekspresówek i autostrad kilkanaście lat temu była żałosna w zestawieniu z tą, jaka jest obecnie.

REKLAMA

Dzisiaj jest jakieś kwadrylion razy lepiej pod tym względem, ale podczas szkolenia brakuje niestety czasu, aby z tego faktu zrobić odpowiedni użytek. Żeby rzetelnie nauczyć kogoś poruszania się z trzycyfrową prędkością na wielopasmowej drodze, potrzeba przynajmniej kilku, a najlepiej kilkunastu godzin poświęconych specjalnie na to - celem przećwiczenia różnych wariantów i różnych sytuacji.

A trzeba ćwiczyć jazdę po łuku.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-31T16:26:30+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:51:22+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T11:28:51+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T09:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T20:48:58+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T16:03:25+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T14:26:08+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T12:54:49+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T12:04:02+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T11:35:59+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T11:10:19+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T10:53:38+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T09:04:40+01:00
Aktualizacja: 2025-10-28T18:18:49+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA