REKLAMA

Sprowadził 50-letnią amerykańską ciężarówkę z przebiegiem 1180 km. Ona jest (jak) nowa

Bartek Sołtys jest polskim kolekcjonerem amerykańskich ciężarówek. Można wręcz rzec, że jest naczelnym zbieraczem tego żelaztwa nad Wisłą i jednym z głównych w Europie. W jego hali mieszka kilka naprawdę ciekawych okazów, ale Bartek kupił coś nowego i tym razem rozbił bank. Jakimś cudem udało mu się sprowadzić do Polski Kenwortha K100 (wersja K123), który jest jak nowy i ma przebieg 733 mil, słownie siedemset trzydzieści trzy mile.

Kenworth K123
REKLAMA

Kenworth to ciężarówka, czyli samochód stworzony do pracy i nikt nigdy nie kupował takich aut, żeby je wsadzać do garaży i kisić na lepsze czasy. Ciągników w takim stanie zachowania po prostu nie ma, a jednak Bartek znalazł jednego i sprzątnął go sprzed nosa Amerykanom.

REKLAMA

Kenworth w Polsce

Z tego miejsca chciałbym mu serdecznie pogratulować, że udało mu się kupić tego potwora. Za taki okaz daliby pokroić się kolekcjonerzy w Stanach Zjednoczonych, a jednak auto trafiło do Polski - szacun panie Sołtys.

Oto przed wami ciężarówka Kenworth K123 z 1973 r. (nie mylić z Mercedesem W123, hehe). Przypomnę jeszcze raz - ten egzemplarz ma przebieg 733 mile, czyli ok. 1180 km. Ten samochód jest tak jakby zupełnie nowy i obcowanie z nim to prawdziwa podróż w czasie.

Bardzo lubię kanał Bartka. Uwielbiam słuchać, jak opowiada o swoich i nieswoich klasycznych ciągnikach siodłowych z USA i często oglądam jego materiały dla przyjemności. Z takim samym zamiarem włączyłem najnowszy odcinek, ale tym razem sympatyczny fanatyk wyciągnął ze swojej hali prawdziwego asa w rękawie, czyli historię Kenwortha K123. 

Ten Kenworth ma 50 lat i wciąż jest nowy

Samochód zamówił w w latach 70. jego pierwszy właściciel - pewien jegomość ze stanu Iowa. Na ”konia" musiał czekać kilka miesięcy i niestety w tym czasie zmarł. Od sprzedawcy w Alabamie samochód odebrała najbliższa rodzina zmarłego przedsiębiorcy i pojechała nim prosto do garażu, gdzie wóz spędził 5 dekad. Tak jest - ten Kenworth przejechał w swoim życiu jedną trasę - prosto do garażu, gdzie „zasnął” na ponad 50 lat.

Biało-czerwony (beżowo-rudy?) ciągnik jest wyposażony w silnik Cummins i 9-biegową manualną przekładnię Fuller. Jest to tzw. cabover, czyli ciągnik z kabiną wysuniętą do przodu, nad silnikiem. Pojazd ma bardzo podstawowe wyposażenie, ale to nie ma znaczenia. Najpiękniejsze jest, że każdy element, każda część, wszystko jest sprawne i piękne. Zresztą co ja będę mówił. Sami zobaczcie:

Bartek słusznie zauważył, że gdyby ten wóz pracował zgodnie ze swoim przeznaczeniem, to miałby teraz przebieg liczony w. milionach kilometrów, o ile by w ogóle jeszcze istniał. Zabawne jest jak autor nagrania pokazuje kolejne zegary, bajery oraz funkcje i ciągle przypomina, że to bardzo podstawowa wersja. Polscy kierowcy Starów, Jelczy i innych wschodnich ciężarówek na widok takiego Kenwortha w latach 70. pewnie stwierdziliby, że to statek kosmiczny. Co ciekawe wóz nie ma wspomagania kierownicy oraz hamulców na kołach przedniej osi - w tamtych czasach to był standard.

REKLAMA

Jestem bardzo szczęśliwy, że mamy w Polsce takich pasjonatów jak Bartek

Prawda jest taka, że zakupienie jakiegokolwiek pojazdu w Stanach Zjednoczonych z tego rocznika, w takim stanie, oraz jego eksport do Europy, należy uznać za niezły wyczyn. A my przecież tutaj nie mówimy o pierwszym lepszym aucie, tylko o ciągniku siodłowym wielkości dwóch warszawskich kawalerek. Dobra robota, jestem pod wrażeniem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA