Jechał BMW 240 km/h w zabudowanym. Chwali się tym, a ja orałbym nim asfalt
Obejrzałem film, w którym pewien młody człowiek jedzie 240 km/h w terenie zabudowanym. Rozpoznałem drogę i jestem pełen oburzenia. Policja albo śpi, albo zajęta jest ważniejszymi sprawami, np. tym, że jakiś starszy człowiek komuś pogroził w internecie.
Od dawna uważam, że polskie państwo kuleje w walce z bandytami drogowymi. Seba, który zabił 3 osoby, Łukasz Ż., który zabił jedną, mogli jeździć bezkarnie, bo byli na tyle bezczelni, że bimbali na polskie przepisy. Byli ponad prawem, bo jest stworzone dla słabych i potulnych. Wystarczy przekonanie o własnej wspaniałości, poczucie nieśmiertelności, a w przypadku niektórych odrobina pieniędzy rodziców i prawo magicznie przestaje istnieć.
Ostatnio w Głogowie ktoś postanowił rozjeżdżać ludzi i mimo że jeździł charakterystycznym samochodem z jeszcze bardziej charakterystyczną tablicą rejestracyjną, to jakoś trudno go namierzyć, a sąd tak się spieszył z wystawieniem listu gończego, że wyznaczył termin posiedzenia w tej sprawie za miesiąc. Dopiero interwencja mediów sprawiła, że łaskawie zajmie się tym w najbliższy poniedziałek.
Ledwo zdążyliśmy się otrząsnąć z tego szoku, gdy w internecie pojawił się kolejny film. Jest równie oburzający.
Jechał BMW 240 km/h przez wieś. Jeszcze się tym chwali
To nie jest nagranie z policyjnej kamery, to kierowca wziął do ręki telefon i pochwalił się swoją jazdą za kierownicą BMW M2.
Obejrzyjcie sobie to nagranie. Jestem nim oburzony, to zwykła podlubelska droga, żaden cud inżynieryjny. Gość nagrał jak łamie przepisy, wrzucił relację na media społecznościowe. Nie wiem, co chciał uzyskać? Poklask podobnych drogowych troglodytów? Order uśmiechu? Udało mu się ukręcić na siebie nagonkę. Szybko okazało się, że to człowiek z patologicznym podejściem do przepisów. Był już bohaterem nagrania na Stop Pirat, o czym oczywiście sam się pochwalił (od 3:56) - jazda po buspasie i wyprzedzanie buspasem.
To już jest przesiąknięcie swoją boskością. Co śmieszne - teraz jakiś inny młody człowiek grozi mojemu ulubionemu profilowi bandyci drogowi procesem sądowym za zniesławienie, bo rzekomo auto było pożyczone komuś innemu, a ten ktoś źle się zachowywał. Nie uwierzycie - ten ktoś był Ukraińcem. Zapewne razem z samochodem pożyczono odblokowany telefon z odpalonym Instagramem, bo widzimy na wyświetlaczu BMW, że podłączony jest iPhone Damiana. To zdarza się każdego dnia tysiącom ludzi. Bo przecież taki kozak nie inspirowałby się włoskim piłkarzem Gian Franco Obsranco, prawda? Nie okazałby się kozakiem w necie, a wiadomo kim w świecie. Prawda? Trzymam kciuki za bandytę, ale i za lubelską policję, że będzie miała odwagę zainterweniować. Chociaż tam podejrzewam, że nastąpi stały motyw - sprawa zostanie umorzona, bo nie można przypisać winy konkretnej osobie.
On jest nieśmiertelny. A twój bliski?
Pod takimi wpisami często z nory wypełzają czytelnicy, którzy z pianą na ustach piszą o tym, że w Niemczech nie ma ograniczeń na autostradach i wszyscy żyją, że przepisy są nieżyciowe, że znaki są stawiane bez ładu i składu, że samochody są coraz bezpieczniejsze i trzeba zrewidować ograniczenia. Według nich tu nic złego się nie stało, a informowanie policji to konfidenctwo, największa zbrodnia naszych czasów.
Opisałbym co dzieje się z ciałem człowieka, w które uderza rozpędzony do 240 km/h dwutonowy samochód, ale nie będę epatował makabrycznymi szczegółami. Dość powiedzieć, że traci swój pierwotny kształt. Dlatego zanim zaczniesz chwalić małolata bez wyobraźni, to pomyśl, że ktoś tobie bliski nawet nie wiedziałby, co go zabiło, gdyby akurat miał pecha poruszać się po tamtej drodze. To nie niemiecka autostrada, tylko styczniowy wieczór/noc w podlubelskiej miejscowości, gdzie poruszają się zwykli ludzie, którzy po prostu chcą wrócić bezpiecznie do swoich domów. Dopóki tolerujemy takich ludzi jak gość z BMW nie będzie dobrze. Ktoś powie, że tu jest dużo umiejętności. Nie ma żadnych, byle małpa potrafi rozpędzić auto do maksymalnej prędkości, co widzieliśmy po zdarzeniu na A2. Tylko później skutki takiego rozpędzania są śmiertelne dla innych.
Nie mam żadnej pointy, mądrych wniosków. Nie opowiem o bezpieczeństwie ruchu drogowego, o tym, że musicie mieć wyobraźnię. Nic z tych rzeczy, bo na to jest już za późno. Takimi ludźmi należy orać asfalt. Tak po prostu.