REKLAMA

Serce podpowiada mi, by kupić Excela. Z tabelki wynika, że jednak nie

Od dawna chciałem poduczyć się obsługi Excela. Teraz trafia się świetna okazja.

Serce podpowiada mi, by kupić Excela. Z tabelki wynika, że jednak nie
REKLAMA
REKLAMA

Niedawno kupiłem kolejny samochód. Stoi w garażu, bo czeka na części, żeby mógł zostać naprawiony i przejść legalnie badanie techniczne. To trochę trwa, bo części płyną z Paragwaju, Antarktydy i Ziemi Baffina. Staram się więc nie oglądać ogłoszeń z gratami, żeby mnie nie kusiło. Co jednak zrobić, gdy ktoś napisał maila i niechcący już kliknąłem?

Powinienem niezwłocznie jechać do Wołomina

I nie chodzi bynajmniej o wizytę w barze „Taaaka Ryba”. Chodzi o to, że pojawił się wspaniały Hyundai Excel z 1988 r. Wspaniałość jego polega na tym, że jest beznadziejnie kanciasty, ma przedni napęd i silnik 1.5, a w dodatku pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Gdyby kogoś to nie przekonywało, to wóz ma też czarne blachy i jest „od seniora”. Nadal nic? No to uważajcie, przygotujcie się na bombę. Patrzcie na to wnętrze:

hyundai excel
Zdjęcie z ogłoszenia Gumtree, fot. Marek

Cokolwiek ma czerwone wnętrze, zyskuje u mnie od razu milion punktów respektu. A jeśli to czerwone wnętrze jeszcze jest dopasowane do koloru zewnętrza, to już następuje implozja mojego wszechświata i rzucam się opętańczo w celu dzwonienia do sprzedającego. Żona nie nadąża gotować bigosu na uspokojenie.

ogłoszenie z Gumtree, fot. Marek

Excel był pierwszym Hyundaiem w Stanach Zjednoczonych

Jego poprzednik, tylnonapędowy Pony bazujący na fantach Forda i Mitsubishi nigdy nie otrzymał amerykańskiej homologacji. Sprzedawano go tylko w Kanadzie. O takim Ponym kręciłem kiedyś film: oto Hyundai Pony. On jest zielony. Tymczasem Hyundai Excel, który w Europie także nazywał się Pony, był pierwszym popularnym Hyundaiem w ogóle. Miał napęd na przód i silniki Mitsubishi. Sprzedawano go także w Polsce i cieszył się dużym zainteresowaniem. U nas występowały odmiany hatchback 3d, 5d i sedan.

Stan dostateczny – napisał sprzedający. Czyli nie „dobry”. Nie wróży to najlepiej. Zdjęcia potwierdzają to, co napisano w opisie: nieoryginalny lakier. Ktoś zamalował nawet napisy z tyłu. Niestety, tak najczęściej wyglądają samochody od seniora – seniorzy naprawiają je w swój typowy dla starszych ludzi sposób, czyli z przewagą trwałości nad estetyką. Opłaty aktualne, ale ciekawe czy przejdzie następne badanie techniczne, zwłaszcza jeśli ktoś na stacji zrobi mu zdjęcia. Cena do negocjacji, podejrzewam że do sporej. Co będzie dalej? Czy ktoś kupi go za 2000 zł i wystawi od razu za 7000 zł jako UNIKAT JEDYNY TAKI KLASYK KDM ZOBACZ? Obawiam się, że do tego może dojść.

ogłoszenie z Gumtree, fot. Marek
REKLAMA

Powinienem go ratować!

Mam jednak twardą życiową zasadę: nie kupuję kolejnych wozów, dopóki poprzednie są w rozsypce. A mój najnowszy nabytek, którego jeszcze nikt nie widział (nawet moja żona) niestety na razie nie jest na chodzie, więc z mojej nauki Excela nici. Ale wiecie, jeśli ktoś będzie odważniejszy niż ja, to dajcie znać, skręci się z tego dobry film.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA