Dziś znowu pojedzie rowerowa Masa Krety... Masa Krytyczna, oczywiście
Rowerowa Masa Krytyczna wraca dziś do Warszawy i będzie umilała Wasz popołudniowy powrót z pracy, RÓWNIEŻ WTEDY, gdy wybierzecie komunikację miejską zamiast samochodu.
Nie tylko w Warszawie, ale w prawie wszystkich polskich miastach komunikacja publiczna to najchętniej wybierany środek transportu. Jest on również najefektywniejszy, ponieważ nie wymaga od miasta żeby zajmowało się problemami osób wybierających indywidualne środki transportu. Ogólnie inwestowanie w komunikację zbiorową ma mnóstwo sensu i mówię to nawet mimo tego, że nie lubię nią jeździć i unikam jak tylko mogę.
Wtem: wpadają rowerzyści
Początkowe założenie akcji pt. Masa Krytyczna było całkiem niezłe, chodziło o zwrócenie uwagi na zupełny brak infrastruktury rowerowej w Warszawie. Być może dzięki masom krytycznym budowa infrastruktury ruszyła do przodu. Przypomnę, że pierwsza masa odbyła się w 1998 r., kiedy naprawdę nie było jeszcze dróg rowerowych. Od tego czasu sytuacja nieco się zmieniła, żeby nie powiedzieć że spriorytetyzowano ruch rowerowy kosztem wszystkich innych, czego efektem jest powstanie sporej sieci dróg rowerowych w stolicy, używanych w 95% w słoneczne weekendy. Przez resztę czasu stoją puste, przeciwnie niż autobusy, które prawie stale jeżdżą zatłoczone.
Pierwsze masy krytyczne były organizowane w normalnym ruchu ulicznym
Rowerzyści po prostu jechali razem z ruchem drogowym. To nawet miało sens, bo dlaczego mieliby nie jechać? Rower służy do jeżdżenia, a że nie było drogi rowerowej, to jechali jezdnią. Logiczne. Potem jednak ktoś uznał, że tak jest źle, bo Masa Kretyniczna nie służy do jeżdżenia rowerem, tylko do przeszkadzania i utrudniania ruchu innym.
Typowy aktywista Masy Krytycznej
Rozpoczęła się Masa Krytyczna w formie „zamkniętej”
To znaczy policja zamykała ruch, żeby rowerzyści mogli jeździć np. 80 razy w kółko głównego ronda w Warszawie. W tym czasie, kiedy rowerzyści jeździli dla zabawy, w korku utykały setki, jeśli nie tysiące ludzi w tramwajach i autobusach. Jest dla mnie niepojęte, że w ogóle ktoś wydawał zgodę na tę hucpę. Później Masa Krytyczna na jakiś czas zakończyła swoje działanie, ponieważ uznano że podstawowe cele zostały spełnione, a rozwój sieci dróg rowerowych postępuje w akceptowalnym tempie. Następnie była pandemia, podczas której w ogóle organizowanie spędów tego typu było (na szczęście) zakazane.
Teraz jednak Masa Krytyczna wraca na ulice Warszawy
Jeśli ktoś chce sobie sprawdzić trasę przejazdu, może zrobić to tutaj. W opisie wydarzenia nie napisano nic o utrudnieniach dla komunikacji zbiorowej (utrudnienia dla kierowców samochodów prywatnych średnio mnie obchodzą). Obawiam się jednak, że mogą one nastąpić. Obawiam się również, że policja zamiast torować drogę dla autobusów, a blokować ją rowerzystom, będzie postępować dokładnie odwrotnie, tzn. nada priorytet jednej wrzeszczącej grupce szaleńców kosztem tysięcy normalnych ludzi, którzy po prostu chcą wrócić do domu i nawet jeśli jeżdżą na rowerze, to nie muszą z tego robić swojego seksualnego fetyszu.
Roweroseksualność to odmiana samochodozy
Twórcy Masy Krytycznej uważają się za lepszych od innych i tę lepszość będą dziś manifestować. Nie ma w tym żadnej realnej wartości, żadnych prób ulepszeń istniejącej sytuacji, jest tylko manifestacja własnej rowerowej wyższości – dokładnie taka sama jaką widzę w wykonaniu kierowców choćby na drogach szybkiego ruchu, gdzie każdy chce zepchnąć tego drugiego i pokazać kto tu jest najszybszy. Rowerzyści z WMK zachowują się podobnie. Czy utrudniają życie złym urzędnikom? Nie. Jedyny kto obrywa, to pasażerowie komunikacji zbiorowej. Obrywają, bo nie wybrali roweru, tylko jadą autobusem jak plebs, w trakcie gdy rowerowa rasa panów zajmuje całą ulicę.
Tak może się zdarzyć:
Mam nadzieję, że kiedyś powstanie autobusowa masa krytyczna
W ramach protestu przeciwko rowerzystom poustawiałbym autobusy MZA w poprzek najpopularniejszych dróg rowerowych, koniecznie w słoneczny weekend. I tak by stały przez cały dzień, uniemożliwiając przejazd. Nazwałbym to AMOK: Autobusowa Masa Odwetowo-Krytyczna. Dokładnie ten sam amok, w który wpadają twórcy rowerowej Masy, sądząc że siedzenie na siodełku czyni ich miejskimi nadludźmi.
Na koniec dodam tylko, że mam nadzieję iż dzisiejszy przejazd odbędzie się w formie nieobejmującej zamykania ulic. W końcu jak piszą organizatorzy Masy: my nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem – to nim bądźcie, jak wszyscy inni, i stosujcie się do przepisów ruchu drogowego.