REKLAMA

Nie da się już kupić radzieckiego klasyka za paczkę papierosów. Ceny mogą was zdziwić

Radzieckie klasyki przybierają na cenach. Tak jak wszystkie samochody. Choć wciąż nie mają tak napompowanych cen jak polskie, to i tak można znaleźć oferty o odstraszających cenach.

Nie da się już kupić radzieckiego klasyka za paczkę papierosów. Ceny mogą was zdziwić
REKLAMA
REKLAMA

Patrząc na ceny, można odnieść wrażenie, że klasyczne samochody z bloku wschodniego (nie licząc polskich) zawsze były traktowane po macoszemu. Jednak rosnące ceny odbiły się na całym rynku, szczególnie na napompowanym rynku spekulacji na klasykach. Poniżej przedstawiam towarzyszom kilka ciekawych oldtimerów z niegdyś bratniego Związku Radzieckiego, za niemałe pieniądze.

A o współczesnych samochodach rosyjskich przeczytasz tu:

Moskwicz, czyli radziecka Syrena - 65 tys. zł

Moskwicze kojarzą się głównie ze swoim zacofaniem technologicznym. Przedwojenne rozwiązania, które przejęto wraz z pomocą Opla w ramach niemieckich reparacji po Drugiej Wojnie Światowej, zostały z nimi długo. W zasadzie to w śladowych ilościach można je było znaleźć nawet w furgonie Iż-2715 na bazie Moskwicza 412, którego produkcję zakończono u progu XXI wieku.

Prezentowany Moskwicz to model 407, czyli swoista „przejściówka” między modelami 402 i 403 (logiczne). Model posiadał nadwozie i podwozie z wcześniejszego modelu 402, lecz z nowym silnikiem o pojemności 1.4. Chociaż z ogłoszenia można wyciągnąć inne wnioski, gdyż pojemność jest odpowiednia, lecz wpisana moc wynosi 33 KM - czyli nawet mniejsza niż starym silniku 1.2, podczas gdy powinno być 45 KM. Ewentualnie pomylono konie mechaniczne z kilowatami.

Ten egzemplarz pochodzi z tego samego roku co biała Wołga, czyli 1959, oraz tej samej platformy - OLX. Podobnie jak limuzyna z Gorki, jest on świeżo odrestaurowany. Poza tym sprzedający podaje, że jego samochód brał udział w filmach. Pewnie dlatego Moskwicz jest trochę droższy od Wołgi, gdyż zainteresowany musi wydać 65 tys. zł.

radzieckie klasyki moskwicz
fot. OLX

Wołga może być nie tylko czarna - 60 tys. zł

Wołga to chyba najbardziej lubiany radziecki samochód w Polsce. W czasach słusznie minionych jeździli nią tylko wysoko postawieni działacze partii, a zwykli mieszkańcy mogli jedynie patrzeć z zazdrością na wielkie, rządowe limuzyny. Wraz z tą niedostępnością i pewną tajemniczością zrodziła się miejska legenda, którą straszono dzieci, czyli „Czarna Wołga”.

Jednak najdroższa Wołgą jaką znalazłem na sprzedaż nie jest wcale czarna, lecz biała. Dokładnie jest to model GAZ-21, wyprodukowany w 1959 roku. Sprzedający podaje, że pojazd jest w stanie idealnym, świeżo odrestaurowany oraz jest stale na chodzie. Jeżeli chcesz zostać posiadaczem tej białej Wołgi, musisz przygotować równe 60 tys. zł. Jest ona dostępna na OLX. Na Warszawę w podobnym stanie i roczniku i tak musiałbyś wydać więcej.

AKTUALIZACJA: Wołga już nie jest dostępna na sprzedaż, gdyż jeszcze przed wydaniem tego artykułu ogłoszenie zostało usunięte z platformy OLX.

fot. OLX

Bohater wojenny jako weekendowa zabawka - 51 tys. zł

Jednym z najbardziej charakterystycznych radzieckich klasyków jest GAZ-69, czyli popularny Gazik. O ile jego ceny są jeszcze do przełknięcia, to inna sytuacja jest w przypadku jego poprzednika, czyli GAZ-a-67. Model ten był także nazywany w Polsce „Czapajew”, od radzieckiego bohatera wojny domowej towarzysza Wasilija Czapajewa. W ZSRR jest kojarzony przede wszystkim z Wielką Wojną Ojczyźnianą, czyli frontem wschodnim Drugiej Wojny Światowej, która dla Rosjan do dziś ma ogromne patriotyczne znaczenie. Po wojnie Czapajewy były popularnym wyposażeniem Armii Radzieckiej, Sowchozów, ale i Ludowego Wojska Polskiego i innych armii Bloku Wschodniego.

fot. otomoto

Omawiany egzemplarz wyjechał z fabryki w Gorkim (obecnie Niżny Nowogród) w 1947 roku, co oznacza, że jest najstarszym samochodem w naszym zestawieniu. A także jedynym, który pamięta czasy towarzysza Józefa Stalina. No i przede wszystkim - najtańszym, gdyż egzemplarz z portalu Otomoto został wyceniony na 51 tys. zł. Ciekawostką jest oryginalny sprzęt terenowy na bokach pojazdu jak siekiera, czy szpadel. Nieoryginalna jest za to kierownica, pochodząca z Jeepa Wranglera.

fot. otomoto
fot. otomoto

Creme de la creme radzieckich klasyków - ZIM za 270 tys. zł

Ostatnim i jednocześnie najdroższym samochodem w naszym zestawieniu jest ZIM. W latach pięćdziesiątych (późny Stalin i wczesny Chruszczow) przed pojawieniem się Czajki, ZIM był największą radziecką limuzyną, przeznaczoną tylko dla najwyższych dygnitarzy partii komunistycznej. Jego nazwa ZIM pochodzi od „Завод имени Молотова”, czyli fabryki im. Mołotowa. Choć wyjeżdżał on z zakładów GAZ, to nie dostał on tej nazwy. Chodziło o odróżnienie ZIM-a jako model sztandarowy od innych produktów fabryki - Pobiedy, ciężarówki 51, czy wcześniej opisywanego Czapajewa. W hierarchii ówczesnej radzieckiej motoryzacji wyżej uplasujemy tylko samochody ZIS. Nazwę zmieniono w 1957 r. na GAZ-12 po destalinizacji w czasie rządów Nikity Chruszczowa, jednak w pamięci i tak zapisał się jako ZIM.

fot. otomoto

Opisywany model pochodzi z 1957 roku, czyli po śmierci Stalina, ale jeszcze przed zmianą nazwy i wprowadzeniem go do masowej sprzedaży (jakkolwiek by to nie brzmiało w ZSRR). Oznacza to, że mógł być nawet limuzyną dla jakiegoś kacyka, czy innego partyjnego działacza wysokiego szczebla. Ewentualnie jest to przerobiona marszrutka, bowiem i w takiej roli używano niegdyś ZIM-ów.

fot. otomoto
tak, to prawdziwe drewno/fot. otomoto
REKLAMA
fot. otomoto

Ale nieważne, do czego służył ten ZIM. Jeżeli marzy wam się poczucie ulgi towarzysza, który wraca do domu żywy ze swojego spotkania z I sekretarzem Stalinem, to musicie za to słono zapłacić. A dokładnie 270 tys. zł, czyli o 100 tys. więcej niż trzy pozostałe razem wzięte. Inne wyliczenia co jeszcze można za to mieć, zostawiam wam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA