Mini-czołg z „Szybkich i wściekłych” jest względnie szybki i bezwzględnie wściekły. Poproszę jeden
Jeśli spodobał się wam mini-czołg Ripsaw z 8. części „Szybkich i wściekłych”, mam dobrą wiadomość - okazuje się, że istnieje jego cywilna, nieuzbrojona wersja, idealna do wypadów w teren. Ripsaw F4, bo o nim mowa, jest według producenta najszybszym tego typu pojazdem na rynku.
Nie jestem jakimś wielkim fanem militariów. Owszem, lubię sobie czasem o nich poczytać, ale jeśli sobie dobrze przypominam, to w książeczce wojskowej wpisano mi kategorię „odstrzelić, żeby nie przeszkadzał”. Z tego powodu jakoś nie dane mi było pojeździć sobie czołgiem. Ale może to i dobrze - duże to, nieporęczne, a na dodatek trzeba się gęsto tłumaczyć z nieumyślnego wystrzelenia pocisku.
Na szczęście istnieje coś takiego jak Ripsaw F4
Producentem tego pojazdu gąsienicowego jest amerykańska firma Howe & Howe Technologies. Ripsaw zaczął swój żywot w 2000 r., początkowo jako bezzałogowy pojazd dla armii, która zamówiła prototyp w 2001 r. Kolejne lata przyniosły nie tylko rozwinięcie i unowocześnienie pierwotnego projektu, ale i pojawienie się wersji załogowych.
Ripsaw F4 z armią nie ma już wiele wspólnego, poza korzeniami projektu i samym typem pojazdu - nadal jest to terenowy pojazd gąsienicowy. F4 jest jednak przeznaczony dla cywili, głównie dla ekstremalnych fanów off-roadu. Co więcej, może ich zabrać na pokład aż czterech.
Za napęd odpowiada diesel Duramax
Dostępne są różne wersje, przy czym podstawowa ma 380 KM i 495 Nm, a najmocniejsza - jakieś 550 KM i 950 Nm. To wystarcza, by móc rozpędzić się do 55 mph (88,5 km/h). Nie jest to więc pojazd obiektywnie bardzo szybki (pomimo tego, że na rynku nie ma szybszej konstrukcji tego typu), ale zgaduję, że te 55 mph można osiągać niemal niezależnie od nawierzchni, po której Ripsaw F4 się porusza.
A ta nawierzchnia może być wyjątkowo wymagająca - oprócz gąsienic do dyspozycji jest tu też prześwit wynoszący 20 cali (50,8 cm) i opcjonalna wyciągarka montowana z tyłu. Wiem, że w pierwszej chwili na myśl przychodzi lina grubości ramienia Dwayne'a Johnsona (wygląd miniaturowego czołgu mówi sam za siebie), ale wcale nie jest potrzebna aż tak gruba - Ripsaw F4 waży tylko 4,5 t, choć oczywiście linka ma odpowiedni zapas - przeznaczona jest do pojazdów o masie do maksymalnie 6,8 t.
Komfort Schroedingera
Nie spodziewałbym się, by komfort jazdy zapewniany przez gąsienice i wyczynowe zawieszenie był nad wyraz imponujący - zwłaszcza w połączeniu z faktem, że pasażerowie siedzący z przodu korzystają z foteli kubełkowych, a ci z tyłu - z ławeczki.
Niedostatki na tym polu producent wynagradza do pewnego stopnia standardowym systemem multimedialnym z obsługą DVD, a co bardziej wymagający klienci mogą zamówić lepszy system audio i szczodrzejsze wykończenie wnętrza pojazdu tapicerką. Problem w tym, że i bez tego trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu pół miliona dolarów.