Chiński BYD robi gigantyczne przeceny, nawet o jedną trzecią. Nie cieszcie się, bo grozi zawaleniem
BYD przecenia w Chinach aż 22 modele. Rabaty sięgają nawet 35 proc. Brzmi jak wspaniała okazja? Niby tak, ale generalnie to bardzo zły sygnał. Grozi zawaleniem.

Jak donosi portal Autospies.com, BYD ogłosi w czerwcu ogromne promocje. Chińczycy będą mogli kupić taniej aż 22 modele z gamy swojego największego producenta. Przeceny sięgają nawet 35 proc. od cen katalogowych. To dobre wieści dla osób szukających nowego samochodu, ale my, tutaj w Europie, nie mamy z czego się cieszyć. I to nie dlatego, że sami nie dostaniemy tych rabatów. Głównie chodzi o to, że taka „promocja” to bardzo zły sygnał, świadczący o zachwianej kondycji chińskiej koniunktury.
Ta agresywna polityka obniżania cen, choć przedstawiana jako taktyka na poprawienie konkurencyjności, prawdopobnie jest wyrazem desperacji. To pokazuje, że BYD zmaga się z narastającą presją, która grozi destabilizacją jego dominacji i obnażeniem kruchości chińskiej gospodarki.
Gospodarka Chin - w jakim jest stanie?
Zdaniem autora z Autospies, gospodarka chińska nie jest w rzeczywistości w tak wspaniałej kondycji, jak rysują ją światowe media. Państwo Środka boryka się z rosnącym bezrobociem, a prywatni klienci przestają szukać technologicznych innowacji w postaci futurystycznych, elektrycznych nowości. Klienci detaliczni zaczynają kierować się zdrowym rozsądkiem oraz obawami o własny budżet. Producenci również zaczyna patrzeć w dół przepaści, oferując promocje i poświęcając swój margines zysku.
Zbliżająca się wojna cenowa to symptom nadchodzącego kryzysu
Chiński "boom" na samochody elektryczne był nakręcany przez rządowe dotacje, ale te przecież nie będą trwały wiecznie. Autospies sugeruje, że doszło do znacznego przeszacowania popytu i w rezultacie chińskie fabryki samochodów elektrycznych wykorzystują mniej niż połowę swoich mocy produkcyjnych. Branża staje w obliczu zagrożenia, którego efektem będzie naruszenie całego łańcucha dostaw. To może być efekt domina.
Pojawiają się głosy, że zbliżająca się wielkimi krokami wojna cenowa w Chinach odbije się czkawką na ekspansji chińskich marek na resztę świata. Chińczycy liczą na światowy sukces i mają ku temu podstawy, ale w trudnych czasach może okazać się, że cła nakładane przez Ursulę oraz pomarańczowego prezydenta to zbyt wiele, żeby przebić się w Europie czy USA.