Volvo XC90 T8 to samochód, który potrafi wszystko. Brakuje mi do niego tylko jednego drobiazgu
Volvo XC90 T8 może być vanem, mikrobusem, terenówką (no powiedzmy), może być elektryczne i spalinowe, jest bezpieczne, przestronne i wszechstronne. Jedyne, czego mi do niego brakuje, to willi z garażem.
Kiedy odbierałem Volvo XC90 do testu z domu Volvo, pierwsze co zrobiłem, to sprawdziłem, czy ma siedem miejsc. Miałem bowiem w planie dołączyć się do akcji przewozu uchodźców spod granicy z Ukrainą w głąb kraju. Uznałem, że Volvo nada się do tego znacznie lepiej niż Mazda MPV. I rzeczywiście, tak jak opisałem, przewiozłem nim pięć osób z Hrubieszowa do miejscowości niedaleko Warszawy, w jedną stronę po ekspresówce, w drugą w dużej mierze po małych, wiejskich drogach. Ani przez moment nie marzyłem, że mógłbym to zrobić innym samochodem.
Volvo XC90 jako mikrobus
T8 to wersja plug-in hybrid, ale na szczęście powiększony akumulator nie spowodował braku miejsca na trzeci rząd siedzeń. Dwa dodatkowe fotele rozkładają się z podłogi bagażnika. Siedzieli na nich nastolatkowie mający po 170-180 cm wzrostu i ujechali tak 300 km, więc chyba nie mogło być najgorzej. Zresztą sam próbowałem tam wsiąść i zmieściłem się zupełnie nieźle. W drugim rzędzie jest wręcz szokująco dużo miejsca, jak w limuzynie. Do tego mamy długie tylne drzwi, w testowanej wersji wyposażone dodatkowo w roletki oraz oczywiście wielostrefową klimatyzację.
Spotkanie z Volvem XC90 sprawia, że jeśli kiedykolwiek rozważaliśmy minivana (w czasach, gdy takowe jeszcze istniały), to teraz już nie będziemy o nim w ogóle myśleć, bo XC90 robi to samo, tylko w lepszym stylu. Czy za trzecim rzędem zostaje jeszcze odrobina bagażnika? Tak, ale raczej na dwie torby niż na jakąś walizkę, a trzeba jeszcze pamiętać o konieczności upchnięcia przewodu zasilającego pod podłogę – przewidziano na niego schowek, tyle że dość płytki i układanie kabla to sztuka dla cierpliwych.
Volvo XC90 jako van
Złożyłem na płasko wszystkie fotele poza dwoma przednimi i powstała za nimi przestrzeń jest gigantyczna. Gdyby tylko próg załadunku był odrobinę niżej, to mógłbym rozważyć XC90 jako zamiennika dla kombivana. Żartuję, ale wszechstronność tego samochodu jest rewelacyjna. Na przykład usadziłem dzieci na dwóch bocznych fotelach w drugim rzędzie, a środkowy sobie złożyłem i tym sposobem mogłem przewieźć długie rzeczy bez kombinowania. Doskonałe. Wspomnę jeszcze o tym, że do XC90 zmieściły się bez problemu dwa pełnowymiarowe rowery. Jest tylko jeden mikrokłopot: tapicerka w XC90 jest tak ładna nawet po złożeniu siedzeń, że aby wozić coś brudnego, trzeba najpierw rozłożyć grubą folię zabezpieczającą, bo po prostu szkoda ją pobrudzić. Świetnym rozwiązaniem jest umieszczenie akumulatorów pośrodku samochodu, nie zabierają one wtedy cennego miejsca z tyłu. Ale żeby dało się tak zrobić, Volvo XC90 musi mieć prawie pięć metrów długości.
Volvo XC90 jako samochód elektryczny
Volvo XC90 T8 Recharge to hybryda plug-in, którą można normalnie ładować z gniazdka. Oczywiście po rozładowaniu się akumulatorów głównych, auto jeździ jak normalna hybryda – troszkę na prądzie, większość na benzynie. Moim ulubionym gadżetem tego samochodu jest wskaźnik, pokazujący ile wciskania gazu zostało nam, aż silnik elektryczny przełączy się na spalinowy. Można świetnie się bawić, utrzymując wskaźnik stale w zakresie „błyskawicy”, nie przechodząc na symbol „kropelki”. Oczywiście tylko wtedy, kiedy akumulator główny jest rozładowany. Wypada go jednak raz na jakiś czas naładować. Podłączywszy Volvo XC90 T8 do standardowej sieci domowej po 2,5 godziny miałem zasięg 14 km. To nie za wiele, wskaźnik pokazywał 1/4 naładowania.
Dane fabryczne mówią o możliwości przejechania nawet do 93 km na samym prądzie – no może i tak, przy jakiejś bardzo małej prędkości. Przy normalnej jeździe będzie to raczej 50-60 km. To i tak sporo. Ale ładowanie zajmuje dużo czasu, właściwie to trzeba byłoby podłączać Volvo codziennie na noc, żeby to miało sens. Jest tylko taki problem, że w garażu ładowałem się grzecznościowo, nie u siebie, więc drobiazgiem z tytułu, którego brakuje mi do XC90 T8, jest własny dom z garażem. Obstawiam jednak, że nie jest to problem klientów na ten wóz, który w najtańszej odmianie kosztuje 385 900 zł, ale to tylko teoria, bo realnie zaczyna się od ponad 400 tys. zł. Nawet za przewód do ładowania o długości 7 metrów trzeba dopłacić 2200 zł.
Volvo XC90 jako samochód spalinowy
Dźwięk silnika spalinowego jest okropny, ale na moc absolutnie nie można narzekać. Średnie zużycie paliwa to ok. 10 l/100 km i to zupełnie niezły wynik. Nie ma żadnego problemu z jazdą z prędkością autostradową, mimo że wóz jest ogromny i ma wielką powierzchnię czołową. Odrzućmy jednak marzenia o rakietowych przyspieszeniach, opóźnienie przy nabieraniu prędkości jest odczuwalne i tego się nie przeskoczy. Trzeba się trochę nauczyć obsługi dźwigni automatycznej skrzyni biegów, ponieważ ona zawsze zostaje w tej samej pozycji – jeśli chcemy przełączyć z R na D, musimy cofnąć ją dwukrotnie. Jak wszystkie Volva, także XC90 T8 kończy rozpędzanie przy 180 km/h, czego oczywiście nie próbowałem, bo po co. Moc układu hybrydowego wynosi tu 455 KM i naprawdę trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której tej mocy by miało zabraknąć.
Volvo XC90 jako samochód reprezentacyjny
Tak, przegięli z tymi 22-calowymi felgami. W tej wersji ten wóz po prostu krzyczy, że jest drogi i wygląda dość szokująco – jak z okładki czasopisma tuningowego ze Stanów Zjednoczonych. Nie to, żeby komfort jakoś znacząco spadł, po prostu trzeba bardzo uważać, omijać studzienki, krawężniki i dziury. Volvo, podobnie jak Mercedes, stosuje felgi, których rant po prostu wystaje poza oponę, więc jakiekolwiek manewry trzeba robić z dużym zapasem. Dotknięcie kołem do krawężnika oznacza uszkodzenie felgi, opona nas nie ochroni. Zacząłem przyglądać się felgom w innych XC90-tkach, które widuję. Praktycznie wszystkie są porysowane. Co ciekawe, felgi które miał testowany egzemplarz, nie występują w konfiguratorze dla wersji Recharge.
Volvo XC90 jako samochód uterenowiony
Nie, po prostu nie.
Volvo XC90 jako samochód ze zintegrowanymi usługami Google
Mikołaj opisał ten system tutaj.
Podsumowanie
Bardzo się cieszę, że za sprawą Volvo XC90 T8 mogłem zrobić coś dobrego i komuś pomóc. Sprawdziło się w tej roli fantastycznie. Jak i właściwie w każdej innej, do której go użyłem, z wyjątkiem jazdy po wertepach. Znam sporo osób, które osiągnąwszy sukces życiowy, kupiło sobie Volvo XC90. Właśnie dlatego, że ten wóz wszystko umie, a przy okazji nie jest „vulgar display of power” jak Porsche Cayenne czy BMW X7. Oczywiście nasuwa się pytanie, czy powinno się kupić wersję Recharge z ładowaniem z gniazdka – Volvo powie ci że tak, bo dzięki niej bardzo spada im średnia emisja CO2 w gamie, ja powiem – to nie ma żadnego znaczenia, ślad ekologiczny nowego pięciometrowego SUV-a nie spada tylko dlatego, że możesz go doładowywać prądem. Jak kupisz diesla, wyjdzie na to samo.
Volvo XC90 T8 to wspaniały i wszechstronny samochód, ale jego ewentualny zakup nie ma nic wspólnego z ekologią. Chcesz być ekologiczny, to nie konsumuj kosztownych dóbr przemysłowych i nie miej dzieci.