Subaru przedstawiło wersję specjalną Forestera. Nazywa się F.U.C.K.S. To nie żart
Japończycy słyną z dziwnych i nietrafionych nazw, ale tym razem przeszli samych siebie.
Producenci japońscy królują wśród dziwnych nazw samochodów, które albo trzeba było w panice zmieniać (Mitsubishi Pajero, czyli Mitsubishi Wanker), albo szły tak jak je wymyślono, ale tylko na rynek wewnętrzny, wzbudzając w reszcie świata ogólną wesołość. Honda That's jeszcze jakoś się broni, zwłaszcza kiedy przypomnimy wspaniałego kei-cara Mazdy pod nazwą Laputa. Chciałbym tu napisać, co po hiszpańsku znaczy la puta, ale wierzę że wy też macie tłumacza Google.
Tymczasem na salonie samochodowym w Singapurze...
Tym razem nie wierzę, żeby to był przypadek, wynikający z tego, że ktoś w Japonii nie zajrzał do słownika. Subaru przydałby się rozgłos i odmłodzenie wizerunku. Wiecie - kiedyś na dźwięk nazwy tej marki widziało się ryczące rajdówki, szuter lecący spod kół, niebieski lakier, złote felgi i szyby bez ramek. Dziś raczej się ziewa.
Sposobem na nudę ma być Forester F.U.C.K.S.
Jego wygląd trochę przypomina czasy, w których Subaru faktycznie kojarzyło się z rajdami. I niekoniecznie z dobrym gustem. Mamy więc niebieski lakier połączony z czerwonym pasem. Mamy niskoprofilowe opony i przyciemnione reflektory. Tak, przyciemnione reflektory. Czy w Japonii nadal mają rok 2001? Co będzie następne? Lexus-looki? A nie, to już było, w Imprezie z 2008 r. O zgrozo.
Firma nie podała informacji na temat silnika. To najprawdopodobniej oznacza, że pozostał seryjny, o mocy 156 KM. W Singapurze też nie ma mocniejszej wersji. Mamy tu więc samochód, który zdecydowanie szybciej wygląda niż jeździ. Ale za to ma zmodyfikowany zestaw audio. Można zagłuszyć śmiech kierowcy hybrydowego RAV4, które właśnie wygrało z nami spod świateł osiemnaście razy z rzędu. Albo dobrać sobie odpowiedni kawałek do miny typu "I don't give a...". Ekhm.
Pora na kolejne gry słów w tym stylu.
Subaru nie jest pierwsze. Gdy na rynek wejdzie już Tesla Model Y, nazwy wszystkich wozów tej firmy widoczne na stronie internetowej ułożą się w słowo S3XY. Miało być SEXY, ale Ford zaprotestował i nie pozwolił na nazwę Model E. Stąd trójka. Ale przy Foresterze to wygląda jak niewinny żarcik ucznia pierwszej klasy.
Co będzie kolejne? Nie mogę się doczekać. Pewne nadzieję wiążę z zapowiadanym od dawna odrodzeniem polskiej motoryzacji. Może kiedyś ujrzymy Cichobieżne Hybrydowe Urządzenie Jeżdżące? No dobrze, dość tego!
Zastanawiam się jeszcze, jak Subaru rozwiążę kwestię pozycjonowania hasła Forester F.U.C.K.S w Google. Domyślacie się chyba, co wychodzi teraz. Nie próbujcie.
Fot. główne: Twitter, Laberge.