Pogromca Veyrona był taki fajny, że właściciel zrobił z niego karmę dla monster trucków
Samochód, który wydarł rekord prędkości z rąk Bugatti Veyrona został zniszczony. SSC Ultimate Aero TT skończył jako karma dla monster trucków.

Mówi wam coś nazwa SSC Ultimate Aero TT? Nie? A Bugatti Veryon? Z tą drugą z pewnością jesteście zaznajomieni i pamiętacie, że francuskie auto popędziło w 2005 z prędkością 408.47 km/h, aby zostać okrzykniętym najszybszym fabrycznym samochodem świata. Mało kto pamięta, że dwa lata później ów rekord został wyszarpany z rąk Francuzów przez Amerykanów. 13 września 2007 roku Rick Doria pojechał 412.28 km/h i na jakiś czas SSC Ultimate Aero TT stał się najszybszy.
SSC Ultimate Aero TT
Należy powiedzieć to wprost. Przy cudzie techniki, jakim był Veyron, to amerykański „bolid” wyglądał jak tani kit-car. Taka trochę podróbka Lamborghini Diablo, ale słabo wykonana. Tyle tylko, że za plecami kierowcy i pasażera nie pracowało żadne włoskie V12, a podwójnie turbodoładowane amerykańskie V8 o mocy grubo ponad 1000 KM. Tyle wystarczyło - firma SSC zdobyła rekord, ale nie miała łatwego życia. Ultimate Aero nie został komercyjnym sukcesem. Jego następca zapowiadał się zjawiskowo, ale skończył bardzo źle. Chyba wszyscy nadal pamiętamy historię bicia rekordu przez SSC Tuatara.
A co stało się z SSC Ultimate Aero TT, który brał udział w biciu rekordu?
Sądziłem, że jest gdzieś w muzeum, a dookoła niego stoją flagi Stanów Zjednoczonych. W końcu ten pojazd jest dumą narodową w krainie pomarańczowego prezydenta. Było inaczej, bo auto trafiło w prywatne ręce i słuch o nim zaginął, aż do teraz. Znany amerykański Youtuber napisał właśnie o nim w swoich social mediach. Tavarish podał, że auto zostało zniszczone. Oto jego słowa:
Oto pozostałości najszybszego samochodu na świecie. Chciałbym, żeby to była zmyślona historia, ale to niestety prawda. SSC Ultimate Aero, który ustanowił rekord świata najszybszego samochodu produkcyjnego, pokonując Bugatti Veyrona i osiągając prędkość 255 mp/h, został właśnie zmiażdżony przez monster trucka, a dziś wieczorem zostanie oddany na pożarcie gigantycznemu hydraulicznemu metalowemu dinozaurowi, który zieje ogniem. Właściciel był z niego tak niezadowolony, że przekazał zabytkowy samochód włodarzom pokazów monster trucków, pod warunkiem, że zostanie on przez nich całkowicie zniszczony.
Nie znamy motywacji właściciela. Nie wiemy dokładnie, dlaczego postanowił oddać samochód do „niszczarki" ku uciesze gapiów. Mogę się jedynie domyślać, co było powodem. Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo wiem, że wy myślicie to samo.
Cóż, Stany Zjednoczone mają ostatnio tendencje do wykonywania dziwnych ruchów. Dotyczy to zarówno skali makro, jak i skali mikro. Ciekawe, do której kategorii należy zaliczyć zniszczenie dobra narodowego w postaci rekordzisty prędkości…
Czytaj więcej: