Policja nauczyła kierowcę, że jest na jego usługach. Miernik samochodozy przebił sufit
Pierwszy odcinek „sagi spod centrum handlowego Panorama” w wykonaniu Wojciecha Galeńskiego, policji i pana J. z BMW już powodował gotowanie się krwi. Po obejrzeniu drugiego zacząłem szukać innej planety do mieszkania.
Na wszelki wypadek przypomnijmy pierwszy odcinek:
Kierujący czarnym BMW o tablicach WPU jeździ na nim po chodniku i po trawniku, przepycha pieszego, a następnie w asyście policji odjeżdża z miejsca kolizji, jedynie z pouczeniem. Jak dla mnie jego manewry zasługują na odebranie mu prawa jazdy, policja jednak uznaje że jeżdżenie po chodniku i trawniku oraz przepychanie pieszego zderzakiem to święte prawo każdego kierowcy. No cóż, widocznie sami tak robią. Poza tym, jak wiadomo „komu to przeszkadza”? Wszystkim z gatunku „komu to przeszkadza” doradzam wybrać się pod centrum handlowe Panorama w Warszawie i zobaczyć, w co zamienił się trawnik w tej okolicy.
Dziś wpadł drugi odcinek
Ten sam kierujący przyjeżdża w to samo miejsce innego dnia i znowu spotyka autora kanału czyli Wojtka. Trochę nie rozumiem jego pytania „po co tu znów przyjechałeś?”, w sumie to samo mógłby zadać sobie. Tym razem jednak nie wjeżdża na chodnik ani na trawnik, za to opryskuje jakimś żrącym żelem lub gazem Wojtka i jego kolegę, ponieważ rzekomo któryś z nich „dotknął jego samochodu”, a wtedy on „poczuł zagrożenie”. Ogólnie spójność przekazu kierowcy BMW nieco kuleje, ponieważ najpierw specjalnie krzyczy w stronę kamery, że pozdrawia widzów, a potem zaczyna żądać, żeby operator kamery odsunął się od jego samochodu. W końcu wzywa policję, która przyjeżdża spisać nagrywających film, a sam wzywający opowiada łzawą historię o tym, jak to on został zaatakowany przez człowieka, który dotknął jego samochodu. Pamiętajcie, dotykanie samochodu to właściwie naruszanie nietykalności cielesnej, niektórzy kierowcy są fizycznie połączeni ze swoim autem i odczuwają wtedy ból!
Niestety, całej sprawie trochę winna jest postawa policji
Pominę właściciela BMW, chociaż mam takie wrażenie że osoby kupujące sobie samochód wyglądający na drogi, ale z kierownicą po prawej stronie, mają coś mocno nie tak. Widocznie nikt nigdy nie zwrócił mu uwagi, więc ten pierwszy moment w życiu, kiedy dowiaduje się, że nie może robić wszystkiego co chce i nie każdy zejdzie mu z drogi, jest wyjątkowo traumatyczny. Najwyraźniej do tej pory wszyscy go obchodzili z daleka, nikt nie zwracał uwagi i nie szukał zwady. U wielu ludzi taka postawa wywołuje przeświadczenie, że mogą robić absolutnie wszystko.
Niestety, policja taką postawę tylko potwierdziła. Przy pierwszej interwencji puściła kierowcę wolno, przy drugiej – przyjechała, choć nic się nie zdarzyło i wzywający powinien otrzymać mandat za nieuzasadnione wezwanie patrolu. Zamiast tego udało się jej nauczyć tego wyjątkowego człowieka, że może robić wszystko, a policja to jego osobista straż przyboczna, która pilnuje, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Serio nie życzę nikomu, żeby miał spotkanie z taką osobą. Wyobrażam sobie, że jeśli w kogoś wjedzie (np. dlatego, że go nie zauważy, bo ma kierownicę z prawej strony), to jeszcze wezwie policję, żeby ukarała poszkodowanego. Winna jest policja, ale też trochę znieczulone społeczeństwo.
Kiedyś wściekałem się na filmy z serii „Samochodoza”
To nie tak, że pan Wojtek nie jest denerwujący – jest, ale bardzo często ma rację, pokazując zezwierzęcenie kierujących. Do tego dochodzi jeszcze bierna postawa policji, która podobno ma egzekwować przestrzeganie prawa. Słabo jej idzie, jak na mój gust. Sam nie mam ani czasu, ani siły na nagrywanie filmów tego typu, ale zapewniam, że gdybym się za to wziął, to treści nie zabrakłoby mi na rok do przodu.