REKLAMA

Ruszył nowy pomiar odcinkowy na A1. Bandyci drogowi wyją ze złości, a dla mnie to jak szum strumyka i śpiew ptaków

Cudownie jest czytać komentarze wściekłych „kierowców” z powodu pomiaru odcinkowego na autostradzie A1. Wyjcie głośniej, Sebastiany i Łukasze, to niczym najwspanialsza muzyka.

Ruszył nowy pomiar odcinkowy na A1. Bandyci drogowi wyją ze złości, a dla mnie to jak szum strumyka i śpiew ptaków
REKLAMA

Działa już odcinkowy pomiar prędkości na autostradzie A1 w województwie kujawsko-pomorskim, między węzłem Nowy Ciechocinek a MOP-em Kałęczynek. To około dwunastu kilometrów objętych systemem kamer. Na tym odcinku obowiązuje maksymalna prędkość 140 km/h dla aut osobowych i 80 km/h dla ciężarówek. Namalowałem Wam ten odcinek na czerwono, żebyście wiedzieli gdzie to jest:

REKLAMA

Mojej opinii o pomiarze odcinkowym nie muszę chyba przedstawiać

To rozum i godność człowieka. Powinny być na wszystkich drogach ekspresowych i autostradach. Odcinki z OPP to moje ulubione – tam naprawdę czuję się bezpiecznie, bo wszyscy jadą z podobną prędkością. Nie ma sytuacji, że w trakcie zmiany pasa zostanę zaskoczony kierowcą jadącym o 60 km/h ponad limit, którego nie zauważę, bo zbliża się tak szybko. Panuje atmosfera czilautu, jak na amerykańskiej autostradzie i to jest wspaniałe. Szkoda, że w Polsce potrzebujemy do tego odcinkowego pomiaru prędkości, a w Stanach Zjednoczonych dzieje się to samoistnie. Sądziłem, że więcej osób ma podobne zapatrywania, a potem przejrzałem komentarze na fanpage „Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym” w odpowiedzi na informację o uruchomieniu nowego pomiaru.

Ludzie wyją z rozpaczy, że nie będą mogli uprawiać bezkarnie drogowego bandytyzmu

Ale jak to, nie będzie się dawało jechać 200 km/h? To straszne! Komunizm! „Chodzi tylko o pieniądze!” i tak dalej, i tak dalej. Wspaniale – o to właśnie chodziło, żeby przepisów musieli trzymać się wszyscy, a nie tylko garstka frajerów. I tak, będziesz musiał jechać przez 12 km maksymalnie 140 km/h. A potem powinien nastąpić kolejny pomiar, i kolejny.

Zwracam uwagę, że wszyscy ci, którzy chcieliby na przykład jechać 180 km/h, są w rzeczywistości zamulaczami dla kogoś, kto ma np. Mercedesa AMG GT i chciałby poruszać się 300 km/h, tylko że nie może, bo ci jadący 180 km/h blokują mu lewy pas. A pan Radim w Bugatti Chiron już miga z tyłu, zbliżając się z prędkością ponad 400 km/h.

Fascynujące komentarze, a to i tak nie te najlepsze

Najwięcej jednak jest opinii, że to bez sensu, bo pomiar odcinkowy jest nielegalny

REKLAMA

A zdaniem komentatorów jego nielegalność polega na tym, że nie da się znaleźć precyzyjnego miejsca wykroczenia. Wykroczenie polegające na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości w tym przypadku obejmuje cały odcinek pomiarowy. Nie da się wskazać idealnie precyzyjnego czasu i miejsca wykroczenia, czego wymaga art. 4 ust. 2 kodeksu wykroczeń, więc czy to wszystko jest legalne? Praktyka jest taka, że osoby odwołujące się od mandatów GITD z pomiaru odcinkowego przegrywają w sądzie, a samo GITD twierdzi, że głównym zadaniem pomiaru odcinkowego jest funkcja zapobiegawcza i skłonienie kierowców, żeby jechali zgodnie z przepisami. Z moich codziennych obserwacji pt. tunel pod Ursynowem wynika, że to działa i ludzie naprawdę jeżdżą płynniej i spokojniej. Czyli jest bezpieczniej, a tym samym lepiej. Jest mniejsza szansa, że zginiesz w krwawym wypadku na autostradzie, smażąc się żywcem w samochodzie. I ta sytuacja strasznie denerwuje komentatorów z internetu, którzy uważają, że elementem wolności jest możliwość zabijania innych ludzi.

Zdjęcie główne: CANARD & Pixabay - AC Wells

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA